Victoria

Siedzi w środku zamku
Rycerz politowania i współczucia
Postać młoda i ambitna
Mętne uczucia,

Być może zagubiona,
Z zewnątrz w szaty dumy ozdobiona
Tęskni za radością
Próżnie bawił się wolnością
Gardząc życiem pod skrzydła Azraela

Tego któremu Bóg pomaga
Wpadł na terenie dawnego Izraela.
Plamisty Krzyż Czerwieni
Na szacie białej wyryty został

Sztandar biało-czarny z groza poległ
Miecz w ziemi pustyni się ostał
Tak papieski upadł człowiek
Teraz siedzi w środku zamku

Rycerz politowania i współczucia
Palcem wskazując prosektoria
Głosząc napis
Templum Militia Victoria...

Stachuro Edwardzie!

Wielkie mam z Tobą
kłopoty
i darłbym koty -
gdyby nie
płoty!
Czytam Twe
poematy,
wiersze,
wierszydła
i nie wiem
czy klasyczna
poezja
mi zbrzydła?
Byłeś Bogiem,
szarlatanem?
Podejść do Ciebie
z różą,
czy naganem?

Czy to, że byłeś,
czy to, że Cię nie ma,
czy przygniotła Cię WIELKOŚĆ,
czy tylko ZIEMIA -
nie ma już znaczenia?

Człowiekiem byłeś
niepospolitym,
w absurdach istnienia
- mocno napitym.

Byłeś
jak Van Gogh
(tylko, że pióro
było Twoim pędzlem
i nędzne ramy obrazu
nie krępowały ani razu
myśli i ręki,
a Twoje ze ŚWIATEM
udręki -wciąż trwają...)

Też zrobiłeś - niestety!
w złą stronę - ostatni skok!

Żegnaj!
Dziś nie te czasy.
Współcześni bardziej cenią
- pęto KIEŁBASY,
niż ROZUMU POTĘGĘ
-dziś miałbyś pełną gębę
FRAZESÓW,

a może przeciwnie?
Twój los
potoczyłby się dziwnie:
byłbyś w sejmie, senacie
zasiadał
i bez ładu i składu
byś gadał i gadał...

Iskry

Magiczne chwile zatopione w sercu
Niezapomniane trzymane w duszy najgłębiej
Przychodzą nagle jak pierwszy śnieg
Znikąd nieplanowane
Pragniesz je skryć jak najgłębiej aby w snach powracały
Te iskry rozpędzające szarą lokomotywę życia
Obrazy malowane własnym sercem
Dają siłę i sens abyś mógł pełznąc dalej
W czarną otchłań dzień po dniu.

Lubię te chwile

Lubię te chwile
Tuz przed zaśnięciem
Kiedy plączą się
Myśli słowa ludzie

Ciekawe jak się ułoży
Joli z tym nowym facetem
Nawet jest dość przystojny
Czy nie za bardzo?
Nie, szara bluzka
To nie jest dobry pomysł
Będzie myszowato
A może by tak
Przestawić meble w stołowym?
Piękna była muzyka
Z wczorajszego filmu

Lubię te chwile
Kiedy żadna myśl nie jest
Ważniejsza od innych
Żadna sprawa pilniejsza

Morfeusz zaciera kontury
Miesza barwy
Wycisza myśli

A może jednak ta szara
Będzie bardziej ele...
Chyba pomyślę o tym jutro.

ADAM DENNISON - Na wpół-wprost z głowy

Czuję ciężar krzesła
na którym siedzą moje
smutnie formalne
uciekające atomy
przemawiać
znów zawiłość
nie ? masówka

brak współczesnych poetów
trwałość ? funkcja wyższa
wulgarnie umowne znaki
i spory rodziny ludzkiej
wystylizowany na odosobnionego
chwalebnie odizolowanego
w skórze jest dobrze i niedobrze
klasycy odeszli
a wszystko pozostało
podmiot i przedmiot
meta i hemo

widzialny i niechciany
każdy szczegół wszystkie szczegóły
brak
w kolekcji obrazków świata
nie ma niewinności
co jest czego nie ma
i czego mogłoby nie być
twoja perspektywa.

Słowa

Niekiedy
Słowa
Są posłuszne
Dobrze ułożone.
Ledwo pomyślisz
Już stają w szyku
Równają do lewej
Stukają końcówkami
Do rytmu
Zwinne i szybkie
Jak małe kocięta.
Lecz częściej
Niesforne
Leniwe
Chowają się
Za książkami
Albo w koszu
Pod stertą
Pogniecionych kartek
A przywołane wreszcie
Skrzeczą, że brak im
Natchnienia.