Alla Gołota niewolnicza hołota gdzieś na wyprawie
Hiacynty Polnej szuka po zakazie obejdzie co piąta
dość głupich pary u wędkowania Stokłosa się pospał
dość pokutnej koniunktury skamieniali, jadą w wróg
Alla Annie trzeba lataniem oddechem wąchaniem
kolejna wichura ukryła fortuny z Czech upojenia
Alla Kabury chroń wydostań mi z wodnistej Draculi
nie wkładaj do wora już Wielcy skruszeni w porach
Solnica pełni piołuny z niedzielnie tsunami otuli
spływających fali zbrodniczym skazańcem, z balii
oblani jęczmiennym a Alla emore kładzie się w sądzie
w mostach zerwanych zawiniętym strumieniami
Porwany!!!
w Iluminacji konsternacji postarzałych od przesianych
archaików'
pierzastych andrucików na stajni wrzucanych dla Łazarzy
z personów=
stanie się twym błagalnych olśniewających w Gorach
adnotacji błagasz|
i Wary wytłoczone tu widać i powoli słyszy swawoli
ale się tu w własnej głupocie i bądź sobie nadal co kocie
Alla tu łosie i idą dwa przy płocie którego jeden zna
Dawid „Dejf” Motyka
jeźdźca w apokalipsie, jedzie w wół źródlany
jako gołębica; wulkany
w otchłań z opuszczonych truj w pap bez uśmiechu, - rębak prządł
on wcześniej oddech zaszukał, tak; stuk puka
jego węch był w sierśćiuchach zaśmierdzianych jak świętojański Janek
dla odmiany
sześć nie wnieść, kamieniołom gnieść, a jedne odnieść zniosę
uczcij się za w swej władzę, a im kadzę kalendarzem - trawy w kombajny skoszę;
z opicia, po to, by być; w szpital wleźć, - to kaplica pod domem - tnij Soplico!
a pieczęć zaklei sam Bóg!
Chrystus w studzienki zmazy, z kukurydzyś naskubać mógł, trzy zakazy!!!
swej pisz co o postrach dodawałem, a dwóch parzy o rynnę smażę!
Twórz reanimacyjny, orientacyjnym w podarzę, a niech mnie koniec w marzy
o cel realny oczywisty w fakty zdarzeń okaże.
Wpierw instrumentalny, następny uśmiertnie cmentarny; naważy szósty; Bój!!! Bo trzęsły!!! Rój!!! i Gnój!!!
Dawid „Dejf” Motyka