Wnętrza

Chodziłem chłodną nocą pod oknami
Promieniującymi ciepłym światłem
Jak prześladowca się błąkałem
Jak potępiony duch skuty okowami
Wnętrza pełne ruchliwego życia
Nęciły mnie złudną nadzieją
Że i mnie te światła ogrzeją
Mrzonkami bez żadnego pokrycia
Byłem zaskoczony z jaką łatwością
Wpuszczano mnie tam jak przyjaciela
Jak świadka incognito ich wesela
Choć byłem na nim osobliwością
Jednak w moim wnętrzu wciąż siedzi
Chłód ciemnej i mokrej ulicy
Jak wilkołak w kamienicy
Kolekcjoner wnętrz nadchodzi.

Sam wobec siebie

Sam pośród zakamarków ulic,
Sam nie szukając nikogo.
W ciemnościach własnej jaźni
Błądząc po omacku szukając kogoś...
Sam nie będąc sobą,
Sam nie widząc wyjścia.
Oszukuję siebie, mając nadzieję...
Że ktoś wyciągnie dłoń.
Nie aby zgasić pragnienie,
Lecz po to by być tuż obok...

W zakamarkach umysłu,
Szukając ostatniej nadzieji.
Pokładam głęboką wiarę,
że w końcu coś się odmieni.

Nikogo nie chcę zmuszać
Nikogo za nic nie winię.
Wina jest tylko we mnie
Choć świadomie tego nie czynię.

Sam błąkając się w niewoli
Swojego świata, swojego umysłu.
Jestem gotów przyjąć wszystek
Co złe, co dobre
Co jest mi pisane
Nawet gdy w swoim świecie
Sam jeden tylko pozostanę.

Chmury

W sercu pustka, w głowie otchłań ciemności,
Myśli jakieś zimne, do życia brak już miłości!
Dusza jej szuka, a ciało staje jej na drodze,
Dusza pragnie wolności, a ciało znieść jej już nie może.
Tusz na tej kartce staje się jakby czerwony,
Serce me wie, że poezja od klęsk nie wyzwoli.
Lecz po co znów wstawać?
By upaść na nowo?
Nie potrafię już siebie samego karać!
Nie potrafię już życ sam ze sobą!
Ja sam - jak ten orzeł biały,
Co wznosi się dumnie w powietrze,
I nagle kradną mu wolność, nie jest już taki wspaniały,
Skrzydła mu podcinają i spada gdzieś w otchłań pływając na wietrze.
Boże, ty mi dałeś skrzydła i chmury
I nauczyłes jak latać między nimi,
I teraz, zabierając mi cały sens życia,
Chcesz powiedzieć, że to było na niby?

Jestem sama

Dlaczego tak  smutno od rana,
przecież mówisz, że nie jestem sama.
Przecież mówisz ,że kochasz mnie,
to dlaczego tak bardzo mi źle ?

Dlaczego Twych rąk nie czuję ?
dlaczego mnie nie całujesz ?
Twojego głosu nie słyszę,
wokoło mam tylko ciszę.

Dlaczego mnie nie przytulasz,
gdy w nocy nie mogę spać ?
Przecież mówisz,że jesteś ,
że nie powinnam się bać.

Jak mam uwierzyć, że jesteś,
i bardzo kochasz mnie ?
Przecież jestem tu sama,
całe noce i dnie.

Dlaczego niepewność wciąż czuję,
przecież wiem ,że jestem kochana.
Dlaczego wciąż się buntuję ?
Wiesz dlaczego ? Bo jestem sama.

Samotność w sieci

Przecież uwielbiasz swoją samotność.
Nadajesz jej złowrogie imiona.
Gdyby nie ona, rozkwitłaby miłość?
Taka z poezji, miła, spełniona?

Net chroni psyche przed desperacją.
Znajomych awatarów masz kilka tysięcy.
Znajomy dzwoni znów przed kolacją...
Tak mija życie od lat lub miesięcy...

Telefon służy do spotkań umawiania.
Awatar pomoże w pierwszym spotkaniu.
Wolisz fikcyjne romanse, kochania...
Kto był u ciebie dziś na śniadaniu?

Gdy przyjdzie czas próby, nikt nie pomoże.
Czas minął, mógł być lepiej wykorzystany!
Piękne są góry, lasy i morze...
Lecz najpiękniejszy człowiek napotkany!

Możesz więc traktować net z śmiertelną powagą.
Udawać kogoś, kim nawet nie chcesz być...
Dla mądrych jest tylko miłą zabawą.
Ileż można przed monitorem tkwić?

Te wszystkie Fejsy, NK i Instagramy...
Wypełnić mogą nadwyżkę czasu...
Zdradzę sekret, nie jesteś przez net kochanym!
Idź nawet z kimkolwiek do parku lub lasu.

Ludziom odbija w interprzestrzeni.
Wydaje się, że coś powinni albo też muszą...
Tych uzależnień nie potrafisz zmienić.
Będą tam, choć od dawna się tym duszą.

Możesz przecież uratować jeszcze siebie.
Inni podążą za twoim przykładem.
Czego nie dotkniesz, tego naprawdę nie wiesz.
Ja też tu zbyt głęboko wrosłem, osiadłem.

Mądry uczy się, głupi powtarza wciąż błędy...
Zrobię dziś kilka nowych, realnych rzeczy...
Wyłączam laptop! Boże, jaki jestem przejęty!
Na myśl o spotkaniu z tobą, serce się cieszy!

Oskar Wizard

Ona

Chcę o Niej marzyć tą jedyną
Serce boli strasznie gdy o tym myślę
Samotność strasznie dobija
Usta me tak lodowate czy to zakochanie ?
 
Tak ma delikatne dłonie
Czuję twój  lodowaty oddech
Tylko ty i ja jak gwiazdy na niebie
Złączymy się jak ogień i woda
 
Umrzemy na śmierć
Choć jestem taki sam i samotny
Choć nie widzę i nie słyszę
Tak to smutne bo trudno mi żyć w wyobraźni i Ciebie wyobrazić
 
Czekam na tą jedyną
Tak delikatny głos serce wali i wali jak myślę o tym
Zegar przestanie już tykać śmiech już nie będzie śmiechem
Zasypiam z nożem uleczę twe rany
 
Otrę twe łzy które masz na policzkach
Nie mogę oddychać już brak mi tchu
Czuję tylko pustkę...Czekam na tą jedyną kiedy się zjawi.

Jasne myśli a serce gorące

Myśli się kłębią
i skaczą po głowie...
A każda jest złotą,
może też sentencją?
Kto Ciebie nie szuka,
nie zależy mu na Tobie!
Może już czas rozstać się
z nadzieją daremną?

W naszym życiu
wielu ludzi
przychodzi niespodziewanie...
Odkrywanie duszy innych
ma w sobie sporo uroku...
Lecz to My decydujemy,
kto w naszej duszy pozostanie!
Bo jedni wiodą nas ku słońcu,
inni do mroku.

Nie każda prawda
uśmiech zadowolenia wywołuje...
Lecz boli tylko raz,
gdyż uwalnia od niepewności.
Wspomnienie kłamstwa
zawsze serce boleśnie kłuje.
Najbardziej, gdy dotyczy przyjaźni,
zaufania i miłości.

Dlatego ceń tych,
którym na Tobie zależy...
Unikaj zaś ludzi,
chcących wykorzystać
Twoje zdolności.
Dobrze być blisko tych,
którym można wierzyć.
Może wśród nich
znajdziesz kogoś
wartego miłości?

Oskar Wizard

Trza być

Pyta dokąd jego droga
zwija w kłębek złotą nić
żal ma bo ślepy drogowskaz
Dobrym dla siebie trza być

Szepty nic nie warty on
o swoje nie chce się bić
taki se panie nie radzi
Dobrym dla siebie trza być

Uwikłany w śliskie troski
wnętrze zaczyna mu gnić
traci wiarę w jutra powiew
Dobrym dla siebie trza być

Z karuzeli zdarzeń schodzi
czuje będzie grubo szyć
paw tęczowy wzleciał w niebo
Dobrym dla siebie trza być

Niech nie smęcą i nie radzą
mędrcy madzy jak mam żyć
niech się dzieje wola nieba
Dobrym dla siebie trza być

Nie ma co

...o drogi panie mnie wszystko boli
bez leków nie wyżyję
a u Pawłowskiej panu powiem
Kazik wziął znowu pije

Na tych ulicach to aż strach chodzić
ta młodzież wstydu  nima
ona lizała go jak kotek
on ją za tyłek trzyma

Kiedyś to wszyscy mieli równo
ludziom żyło się lepiej
ech ta komuna piękne czasy
chodź nic nie było w sklepie

Teraz na stołkach sami złodzieje
do żłoba wszyscy lezą
głosujesz na nich drogi panie
zamiast coś robić leżą

Za to w kościele  na ambonie
pięknie tłumaczył ksiądz
że Polska nie jest dla pedałów
i dla diabelskich żądz

Ja chodzę zawsze co niedziela
no w te czerwone święta
co w kalendarzu kartki lecą
i coraz mniej pamiętam

Mąż umarł będzie ze dwa lata
o święty człowiek to był
a że tam czasem krzyknął sobie
przed śmiercią opadł z sił

Zostawił samą na tym świecie
w Londynie dzieci zięcie
tęsknię za nimi tęsknię za nim
nad łóżkiem mam ich zdjęcie

Rencinka mała wszystko drogie
tak wiąże koniec z końcem
i szklane oczy łzy wypuszczą
to pewno przez te słońce

O panie drogi chyba kończę
po co na próżno gadać
lecę do sklepu po masełko
nie ma co opowiadać ....

Kot Doktora Zło*

Co może taki biedny kot?
Bez przerwy jest tarmoszony.
Ręką twardą jak młot!
Bo Doktor Zło nie ma żony.

Z przymusu uczestniczy
w planach zdobycia świata.
Doktor krnąbrnych niszczy
bardzo chętnie.
Zamiast molestowania
kotu marzy się śmietanka!
Los tego zwierzaka
zapowiada się biednie!

Oskar Wizard

* na podstawie serii filmów
,,Austin Powers"

Przyjdź do mnie dziewczyno

Dziewczyno przyjdź do mnie!
Wyśniona i długo oczekiwana...
Będę cię miłował nieprzytomnie!
Bo jesteś cudowna i kochana.

Jesteś ideałem westchnień i snów.
Nasze serca biją rytmem tym samym.
Spójrz mi w oczy, już nie znajduję słów!
Twoje są śliczne i wspaniałe!

A jeśli to wszystko mi się przyśniło?
To jest to sen, z którego nie chcę się budzić!
Pod twoim urokiem serce się odmieniło.
Nawet jeśli twoje słowa spróbują je ostudzić.

Oskar Wizard

Po drugiej stronie

Aksamitny szelest myszki
dyskretne klawiatury odgłosy
półmrok pokoju stwarza nastrój
subtelnej intymności
czujesz ciepło które narasta...
w roztargnieniu poprawiasz włosy
myślami wędrując zastanawiasz się
gdzie nabrać śmiałości...

odkrywasz miejsca
w których nikt na Twój krzyk
nie zwróci uwagi
cudowne barwne oazy
lecz obce całkiem
bo nie ma w nich życia
są też takie
gdzie szept najcichszy nawet
nabiera szczególnej wagi
troskliwe dłonie
chętne do przytulenia duszy zagubionej
i jej z emocji obmycia

jestem tylko poezji muzykiem
który w knajpie tej
gra na saksofonie
melodia serca pochłania całkiem
moje marzenia i myśli
z transu budzę się
gdy jakieś ognisko
uczuć i emocji zapłonie
żyję nadzieją
że któryś z moich utworów
właśnie Tobie się przyśni

Oskar Wizard

Dom nasz, nieco lepszy

Zbudujemy w sieci domy!
Fundamenty to marzenia...
Ściany to poezji tomy.
Rzeczywistość się odmienia!

Wszyscy piękni i bogaci...
Lat ubywa na profilu...
Kurs ku szczęściu czas wyznaczyć!
Poznać jakąś damę miłą...

Stworzyć romans dla widowni.
Niech nas ludzie podziwiają.
Bo jesteśmy tak seksowni...
Romek z Julką wymiękają!

Po co męczyć się w realu?
Ileż czeka tam pułapek!
Znikam w sieci więc bez żalu...
W dłoni mam różany kwiatek.

Jakże jest tu romantycznie!
Sukces goni za sukcesem...
W sieci już na zawsze zniknę!
Wreszcie kimś ważnym jestem!

Nagle budzi się opamiętanie...
W sieci blisko do obłędu...
Czy prawdziwe to kochanie?
Czy naprawdę jestem tu?

Spójrz za okno, pada deszcz...
Nieco zimny lecz wiosenny...
Może ze mną przejść się chcesz?
Laptop stał się już nieco senny...

Niech więc zgaśnie, my pójdziemy...
W sieci powstał piękny plan...
Teraz go zrealizujemy!
Samotna pani i starszy pan.

Oskar Wizard

Czar

Oczarowałaś mnie
ale o tym nie wiedziałaś
i zrozumiałem
że czar pozostał
lecz tylko w postaci
rozczarowania.

Wilkołak

Jam biegł z wilkami pośród gór,
Przewodząc sforą niczym psiarz,
Zabójczy, niczym Czarny Mór.
Przywdziałem swoją wilczą twarz.
 
Mój los to noc i gon wśród drzew,
Gdzie człowiek człowiekowi wilk.
Raz świat mi śpiewał barwny śpiew.
Pamiętam, jak w agonii milkł.
 
I wraz ze światem zamilkł głos
Kobiecy, barwny niczym ptak,
Tam w polu, gdzie posiada wrzos
Jagody wilczej gorzki smak.
 
I Księżyc - bóg mój - Jego błysk,
Co świeci pośród gwiezdnych pcheł,
Gdy pada na mój wilczy pysk
Oświetla z krwi szkarłatny kieł.
 
Gdy świeci Księżyc, wyję doń,
Gdy Bestia żyje, żyje łów,
A Śmierć wyciąga swoją dłoń
Po Piękną - w Lesie Wiecznych Snów. 
 

Wciąż

Wciąż szukam ciebie
siebie
nas.

i wciąż błądzę 
nie umiem
nie potrafię 
odnaleźć dobrej drogi 

lecz wciąż wierzę 
że nadejdzie też czas
i będziemy 
ty i ja.

Wielka miłość na fejsie

Wzdychała panienka
poezję czytając.
Dodam, że utwory
były erotyczne.
W marzeniach
samca wielkiego
przytulała.
Miał sokole spojrzenie,
bardzo śliczne.

Lecz było jej mało,
wskoczyła na fejsa.
Włączyła kamerkę,
zaprosiła do rozmowy...
Rozmówca nagi,
ubrania już nie ma...
Bo do tej rozmowy
był już gotowy.

Dyskusja przebiegła
dość mechanicznie.
Była wspaniałą
randki namiastką.
Panienka za orgazm
podziękowała ślicznie.
Już nie musiała
iść bawić się
na miasto!

Oskar Wizard

Poplątane węzły przeznaczenia

Poplątane węzły przeznaczenia drogi które prowadzą do nikąd ścieżki na których nic się nie zmienia historie bez dobrych zakończeń drążysz szlaki w strefach półcienia usiłując przeniknąć sprzeczności na tej drodze nie ma zmęczenia bo dopędzi cię widmo beznadziejności szorstką ręką codziennie odmierzasz szlak drogi przebytej w rozpaczy czasem wątpisz czy to jest ziemia zniszczona ręką przekrętnych bogaczy myślisz czasem o Bożym dziele o tej ziemi ludzim poddanej jak ironia losu w niedzielę zmusza wiernych by podnieść lament wszyscy czekają z nadzieją na losu odmianę włosy od potu się kleją czas zrobić życia remanent *** Dział: Proza życia *** Zbigniew Małecki

Przyjazne spotkanie

Już tyle miesięcy
się mijaliśmy.
Telefony dzwoniły
coraz mniej...
A jednak dziś znów
się spotkaliśmy!
Odpadł z serca
wątpliwości cierń.

Jak dobrze widzieć
przyjaciół w zdrowiu.
Uśmiechem i żartem
dzielić się zachłannie.
Musimy za tydzień
spotkać się znowu!
Chwile spotkania
chłonąć zachłannie.

Myślałem, że znów
powróciła samotność?
Lecz widzę, że sam
się na nią skazywałem.
Przecież przyjaźń
poprawia serca żywotność!
Te chwile są bezcenne
i wspaniałe!

Oskar Wizard

Nie zauważyłem

Nie zauważyłem, że jesteś inna,
Nie zauważyłem, że to nie Ty,
Nie zauważyłem, że się zmieniłaś,
Nie zauważyłaś, że byłem zły.
 
Nie zauważyłaś, że mnie skrzywdziłaś,
Nie zauważyłaś, że to nie ja,
Nie zauważyłaś, że płaczę w sercu,
Nawet jak była widoczna łza.
 
Nie zauważyliśmy, że coś się zmieniło,
Choć nic nie było tak samo jak dawniej,
Gdybyśmy się już nie spotykali,
Może by było o wiele łatwiej.
 
Kiedyś myślałem, że to się uda,
Dziś został jedynie żal,
Nigdy więcej nie uwierzę w cuda,
Nie patrzę już, jak kiedyś w dal.
 
Bardzo mi przykro, że coś się zmieniło,
Nie jestem już tym, kim kiedyś byłem,
Między nami istniały różnice,
Których niestety nie zauważyłem.