Czyjaś twarz rozklejona na płycie,
Twarz podpisana leży w błocie,
Podarta powiewa na płocie,
Twarz leży w trawie,
Twarz człowieka na billboardzie krzyczy:
"W niewiedzy, że się istnieje jest wyzwolenie od czasu
i śmierci..." (Olga Tokarczuk)
PAMIĘĆ
Biorą cząstkę serca
ci którzy odeszli
idąc jasną drogą
w zaświaty już przeszli
Oni wciąż są obecni
w pamięci i myśli
kiedy mówisz modlitwę
i kiedy się przyśni
Mając w sercu nadzieję
kiedyś połączenia
czekamy tej chwili
w Bogu zjednoczenia
Autor W M
Zamknęliśmy się dobrowolnie
w wirtualnej przestrzeni.
Dzień zaczynamy
od szybkiego logowania.
Może (dla odmiany)
w szczęśliwszy
się zmieni?
Może też przybliży nas
do pokochania?
Płyną przez łącza
jedynki i zera...
Twardy dysk mruczy
jakby tęskniąco...
Dostaję wiadomość
właśnie teraz!
Wyglądasz jakby
bardziej kochającą?
Trzyma nas tu wciąż
niespełniona nadzieja.
Czekamy na wiersz miłosny
albo choćby erotyk...
Atmosfera staje się
czarodziejska...
Czuję już na ustach
twoich warg
wirtualny dotyk.
Oskar Wizard
Czasem do szczęścia
tylko ramion potrzeba.
Cichego szeptu
dającego nadzieję...
Uśmiechu otwierającego
bramy nieba.
Wtedy nawet słońce
radośnie się śmieje.
Nie da się żyć
bez pokochania.
Kochać szczęśliwie
bo być też kochanym.
Inaczej szaleństwo
duszę ogarnia.
Przytulmy szczęście
wieczorem
i nad ranem!
Oskar Wizard
(fot. z sieci)
Wycieram rower z kurzu
biorę i jadę w cholerę
tam gdzie mnie oczy poniosą
tym moim starym rowerem
Że poda na me czoło
niech twarz jesień przemyje
liście śliskie na szosie
ale się nie zabiję
Koła ponoszą żwawo
czas płynie w innym rytmie
oddechu mego ciała
kałuże mijam sprytnie
Nocna ta eskapada
latarnie mijam drzewa
daleko, to nie dzisiaj
rano do pracy trzeba
l
Lampka migocze przednia
takie me są odjazdy
rozświetla moją drogę
tak jak na niebie gwiazdy
Ster trzymam stali uzdę
jak bym dosiadał konia
kręcą się dwa pedały
chyba zagłosuję na Biedronia
Ostatni taki wypad
od deszczu nie urosnę
ale niech rośnie dusza
wystawię go na wiosnę
Zamiast jesiennego deszczu
płatki róży,
a żeby nie było banalnie
modrakowe
na niebieskiej poduszce
ułożyły się wygodnie...
Nie samotne,
lecz cichutkie...
Czyżby jesienną
chandrą się owiały?
Oj to nie one...
Po prostu
nikomu nie wchodzą
w drogę...
Nie wołają
i nie proszą,
choćby nawet o najmniejszą uwagę...
Są bo są,
nie brzydkie
i nie ładne...
Inne
jedyne w swym rodzaju...
Nikt ich nie słyszy,
bo cichutko leżą...
Boisz się dotknąć?
Zbliż się
i bądź delikatny...
To tylko płatki róży,
które nawet nie były modrakowe...
Zrodziły się z pięknej
czerwonej róży
i były wyjątkowe...
/Autor tekstu i zdjęcia Kasia Blue/
Byłam głodna wrażeń
Ciekawa nowych niespodzianek
Zabijając siebie stale
Dzisiaj trochę jutro też kawałek
Odrzucałam innych rady
Pogłębiając swoje wadry
Nie zważając na uczucia innych
Myśląc
Czy to mnie jeszcze obchodzi
Czy to do Ciebie jeszcze dochodzi
Nie wiem
Coś słyszę
To chyba sumienie, mówiąc
"Nie... nie.."
Ciągle w pędzie
szukając kolejnych granic
Dzisiaj już wiem że
miałam wszystko za nic
Już miałem facebook skasować.
Zatrzeć w sieci wszelkie wspomnienia...
Za chwilę zacząłem głeboko żałować.
Przeklęte 30 dni do zastanowienia.
Już byłem szczęśliwy, bo od sieci wolny...
Zyskałbym wreszcie tak wiele czasu...
Pomogłaś w decyzji w sposób mimowolny...
Usiadłem więc zamiast z psem biec do lasu!
Przypomniałaś mi o tamtym draniu...
Zaczepił cię w sposób mało przyjemny...
Odzyskuję profil, niech tak zostanie...
Być wykluczonym to los nieszczęsny.
Oskar Wizard
(fot. z sieci)
jestem teraz sam
nie wypatruję już przez okno
gdzie świat za rozmazanymi szybami
nie szukam już adresu
i starego numeru telefonu
nie patrzę na ptaki jak mokną
pomiędzy nagimi już prawie gałęziami
smutek doszedł do kresu
płacze łzami starej katedry dzwonów
nie liczę stron w pamiętniku
nie znam nawet prawdziwego imienia
nie wiem jak rozplątać nić zawiłą
zawołam w niemym krzyku
wyjdź dla mnie z mroku zapomnienia
a oddam wszystko co mam
najprawdziwszą uleczoną przez czas
...miłość
Linie są od siebie zależne
Moc napięć kontrolowana
Stan stabilności wisi na włosku
Podzielność spolaryzowana
I wszystko to w jednej postaci
Gdy chce iść do przodu
wstrzymuje ją ów tragizm
Iż druga strona inaczej opętana
Vers i revers
Nie staną naprzeciw
by ze sobą mówić
Będą rozrywać tę postać
i w nieskończoność ją gubić
Są takie noce gdy trudno jest spać po przebudzeniu
W duszy gdzieś kotłuje się coś
I trudno pojąć, że to Ty samemu
Stworzony został gmach
W którym zamieszkałeś
Sam to przez długi czas budowałeś
Wiele klamr spinało to co niepewne
I trochę pewniejsze
Jednak czy jednak
To właśnie to
Co chciałeś masz
Czy tym kim chciałeś jesteś?
Codziennie
Ktoś zamyka oczy
Zamyka drzwi
Nie wpuszcza słońca
Mrozi swoje żyły
Nie zna domu świata
Kradnie sobie szesnastą szansę
Zmuszony powinnościami
Klei wodą małe kolaże na betonie
Codziennie
Ktoś może przestać siebie odbijać
Podobnego
Gdy odmarznie już ta krew w żyłach
Spojrzy w niebo
I przy małej ścieżce zobaczy
Trzy kwitnące maki
Zasiane przypadkiem
Nadzieję by dało niebo
przez reinkarnację wydłużając pobyt
szukalibyśmy wyjścia świętego
w nieświętym towarzystwie orbit
oblatując nieznane mgławice
by nie wpaść w ich czarne dziury
uniknąć deszczu komet
tak by rozbić się o nowy ziemski moment
Lecz tyle z życia snu
że jakiś tylko fragment
ożywia go znów
jak słowo atrament
Michał Wawrzyniak, 2019
Wskakuję do dobrego myślenia
bez trosk zadumy niemocy
dość wewnętrznego cierpienia
pobudek w środku nocy
zawierzyć własnym marzeniom
wytrząsnąć lód z buta z ciała
z uczuć na pozór własnych
gwiazdom niech będzie chwała
Stopić w dłoniach co było
ogrzać kocem puchowym
otrzepać co nie służyło
poczuć się całkiem nowym
Jem jabłko i czuję słodycz
może i cierpkie było
wyrzucam z łzami gorycz
witaminizuję duszę
Co wkładam wyjąć muszę
rozpylam nektar chcenia
powtarzam znowu przed lustrem
że dość już mam cierpienia
Życiem zmarszczone czółko
lecz zamiast walić w mur
obejdę go i boczną furtką wejdę
do ogrodu upragnionego spokoju
Jest
odczuwa
że jest
Przeczuwa
że mógłby nie być
i czuwa
mimo woli
nad tym by być
do woli
I czy ma się kryć
z tym co ma
jaki jest
wrażliwy
Czy to grzech
wstydliwy
czy pech
że już taki jest
do wszystkiego
co ma sierść
pożądliwy
Jest
Zgrzewka
Sześciopak
Kefirki
Sprawdzają wątrobę
Przepuszczają ampułę
Świat baśni
Otwiera przed nimi nieznaną nikomu literaturę
Nie ma pijaków
To są bajkowe stwory
Po tamtej stronie trole kroczą
Śpiąc dniem śpiewając nocą
Nie znacie ich miasta
Nie znacie ich państwa
Tu do nas przybyli
Więc nie leczcie ich z chwili
Pragną tylko
By czar nie prysną
Czy to grzech
Być samotną wyspą
Czyżby jakiś Bóg
Miałby stworzyć świat
Miałby stworzyć nas
Po kolei
A kto stworzył Go
Kto Mu siłę dał
Czy był taki ktoś
To się nie klei
Skąd wiedzieć że jest
Tylko wierzyć się da
Mało trochę to
By spać spokojnie
Wciąż dowodów brak
Malują budują Mu świat
A On siedzi cicho
I tak bezbronnie
Bo nic na swoją obronę nie może
Rzucają Jego imieniem
Jak nożem
Jak kamieniem
A Ten dalej tak trwa
Spokojnym być jak On
Czy się da
No nie wiem
Facet jest rozrywkowy
Lubi filatelistykę
Palenie świeczek
i muzykę pościelową
Nie lubi dotyku
Ma ciężki wydech
Zainstalował pasjans
na Windowsie 10
Samotnie wozi kota w wózku dziecięcym
Lubi zapach spalonego plastiku
W kieszeni zawsze ma kawałek tynku do oblizania
Lubi se być sam dla siebie
Nie stara się
Nic nie musi
Jest jednoosobowym elektoratem
do którego nikt nie trafi
Chociaż wzrok czasem wpada
w pułapkę fascynacji.
Chociaż kobiece kształty
przyciągają męski wzrok...
Nie możesz się całe życie
żywić w barze i restauracji...
Uwierz, że w żonie tkwi
niejeden tajemniczy urok.
Bo oprócz przyziemnych spraw,
są też doznania duchowe...
Bezcenne są z żoną
codzienne o życiu rozmowy.
Czekają przecież
każdego dnia
wyzwania nowe.
W utrzymaniu porządku w domu,
też nie jesteś zbyt dobry.
Szanuj więc żonę
i noś ją na rękach.
Wyręczaj w obowiązkach,
gdzie tylko dasz radę.
Bo życie singla
to ciągła udręka.
Żona na radości i smutki życia
jest najlepsza, naprawdę.
Oskar Wizard
dość mam bywania obiektem doświadczeń
bo program wciąż mnie analizuje
udostępniania fotek i marzeń
potem ktoś je archiwizuje
nie będzie mnie ZUS tam szpiegował
ani właściciel portalu z Ameryki
właśnie żem profil skasował
na nic wasze krzyki
bo jeśli cokolwiek ma być warte
to jest to ciepła dłoń i spojrzenie
wrota mojego serca wciąż otwarte
w realności się spełnię
Oskar Wizard