Nie czuje ciała w łóżku leżąc
W nocy modły śpiewam o dobro prosząc
Chce zamknąć oczy
Wielka walka się tu toczy
Odrzucam znajomych, brak chęci
Nic mnie na razie nie zachęci
Czuję kule u nogi
Nadeszły mroki
Nie czuje ciała w łóżku leżąc
W nocy modły śpiewam o dobro prosząc
Chce zamknąć oczy
Wielka walka się tu toczy
Odrzucam znajomych, brak chęci
Nic mnie na razie nie zachęci
Czuję kule u nogi
Nadeszły mroki
Grube ups, niezadowolenie
wielkie rozczarowanie, człowieka niezobaczenie
i stoję tutaj i nie wiem co robię
mam wrażenie, że jedną nogą w grobie
próbuję coś stworzyć, słowa niesprzyjające
otoczenie w sumie też nieco żrące
i jestem zagubiona
znowu gdzieś niepotrzebnie włączona
ja muszę stąd wyjść, uciec w nieznany świat
bo pragnę wolności, pragnę od lat
jednak gdzie ja mam iść
wszędzie to samo, te same twarze,
to samo brzmienie zaczerpnięte nieuważnie
odejść ja pragnę, pożegnać mam chęć
przemożną, wielką jak sto razy pięć
głupie te rymy, głupi ten wiersz
głupia ja, głupi ten świat
Więc co po mnie zostanie?
Głupie bajanie, bo cóż by innego
Jestem głupotą niezdolną do niczego
Chodzę i mówię, jestem i myślę
Kreślę te słowa w swoim umyśle
Lecz nic nieznaczące, jedynie mnie kojące
To wszystko warte półgroszówki
a może nawet nie
Nic nie warte moje bajanie
Może lepiej, gdy tak zostanie.
Smutek przyszedł, usiadł
Uparcie siedzi przede mną
Moje serce napadł
Idę przez drogę ciemną.
Dlaczego znów jesteś przy mnie?
Złapał mnie mocno za nogi
Niedługo będzie już po mnie
U mnie brak ostatnio równowagi!
Przychodzisz na świat
pełen nadziei.
Rodzice bywają różni,
najczęściej kochają.
W miarę upływu lat
coś złego się dzieje.
Czujesz, że należysz do tych,
którzy od grupy odstają.
Nie pomoże nauczyciel,
zajęty podstawą programową.
Nie licz też na pomoc
złotoustego księdza.
Jeśli nawet dostaniesz rentę,
to kiedyś ci zabiorą.
Czeka cię strach, ból
i pewnie nędza?
Zamglony umysł
świata w pełni nie ogarnie.
80% ojców
porzuca taką rodzinę.
Od silnych leków
zatrucie czasem dopadnie...
Kupowanych
za matki udręczonej
krwawicę.
Módl się za rodziców,
będziesz żyć tyle
co oni.
To ich największy lęk,
nikt później
ci nie pomoże.
Czekają najprostsze prace,
dopóki szef cię nie przegoni.
Komu potrzebne takie życie
Panie Boże?
Oskar Wizard
*- jeden z pozostałych 20%
Nie wiem dokładnie,
czym jest wieczność?
Ale zamierzam
z niej skorzystać.
Może to słoneczna wyspa,
na której panuje radość?
W tym życiu nie ma nikogo,
kogo mógłbym dopytać.
Bo każdy inaczej
Raj wyobraża sobie.
Jedni rozkoszną krainę
pełną miłości...
Dookoła zwierzątka,
zieleń,
na niebie słońce
ku ozdobie...
Inni miejsce
poświęcone
pogodnej pracowitości.
Ile ta wieczność
lat w sobie mieści?
Będziemy tam wszyscy,
czy będzie nas niewielu?
I czy z tej Ziemi
dostaniemy tam
jakieś wieści?
Za wiele lat
sami się przekonamy,
Przyjacielu.
Oskar Wizard
Upływa
w bezustannym
tykaniu zegarów.
Wczorajszy dzień
blaknie jak stara fotografia.
Jutro ma marzeń
i pragnień coraz mniej.
Dziś w większości
jest marnotrawione.
Choćby na poezję.
Tak jakby życie
trwać miało
wiele tysięcy lat.
Zapewne tak będzie.
Bo w przyrodzie
nic nie ginie.
Oskar Wizard
Stanęły w polu
dwie odważne armie...
Jedna która twierdzi,
że Bóg ma złotą brodę...
W swej zapalczywości
twarze zacięte i straszne!
Druga krzyczy,
że Stwórca
ma wąsy
i bokobrody!
Bo nie ma żartów
w kwestii świętej wiary.
Prawda najświętsza
może być tylko jedna!
Jedni wierzą prawdziwie,
drudzy czynią czary!
Na litość nie licz!
Nadzieja daremna!
Poszły w ruch miecze,
laubzegi i topory!
Zginęli wszyscy
zanim wieczór zawitał...
Ja w śnie
też Boga widziałem.
Był ogolony.
Powiedział:
Czy ktoś mnie
o potrzebę wojny
zapytał?!
Oskar Wizard
*- zapalczywym poświęcam.
diabeł
jak dobry handlowiec
daje na pokuszenie
namiastki
rozkoszy
przyjemności
i ekstazy
wszystko to
co możesz otrzymać
po skazaniu na piekło
tylko niedziele
są tam smutne
snują się dusze
jak potępione
bez celu
wśród wygaszonych kotłów
z przysmakami
(jest zimno jak w piekle)
diabłom też się należy
dzień odpoczynku
od pracy
;)
Oskar Wizard
bogactwo
ma wiele zalet
możesz pracować więcej
aby być jeszcze bogatszym
chociaż bardziej chorowitym
możesz rozbić się
prywatnym odrzutowcem
lub wypasionym BMW
kobiety i mężczyźni
będą kochać cię szalenie
do ostatniego grosza
a jeszcze bardziej
po przedwczesnej śmierci
jeśli dziedziczą
możesz zbudować pałac
a nawet kilka
poczuć się sponsorem
uzbrojonej po zęby ochrony
oraz armii służących
marzących o tym
aby cię okraść
bogactwo ma wiele zalet
dla mnie
niezrozumiałych
niestety
Oskar Wizard
Już niepotrzebny
słoik lubczyku tobie.
W pracy nie musisz
udawać Tarzana.
Dziurawa pamięć
sumienia nie skrobie.
Nie zdradzi cię też
stara ukochana.
Małą masz rentę,
dlatego jesz wszystko
z zachwytem.
Nie pijesz kawy,
gdyż masz słabe serce.
Nie wyślą cię na wojnę
z karabinem!
Więc raduj się wielce!
Przeżyłeś rówieśników,
więc znowu wygrałeś!
Twoją przyszłość stworzy
stado rumianych księży.
Cieszysz się jak dziecko,
że z łóżka
dziś żywy wstałeś!
Wybaczą ci wszelkie potknięcia,
nie jesteś na rozumu uwięzi!
Oskar Wizard
różom
nie wyrywam kolców
może mnie kiedyś
nimi obronią
omijam też wiatr
ma wiele
do zrobienia
dobrego i złego
bez zbędnej zachęty
patrząc na wierzby
popadam w zamyślenie
nad zakurzonym fortepianem
który od dawna milczy
a może nawet
płacze
jak one
w zakręcie strumienia
poszukuję
znaków tajemnych
które zwiastują
nasze kolejne
spotkania
i tylko niebo
niezmiennie
ukrywa
błękit
za żaluzją chmur
i tylko zegar
odmierza
nasz czas
tykając
niecierpliwie
ciekawe
czy coś
wie?
Oskar Wizard
Opadła ręka
na wiersz niedokończony...
Atrament pokrył
szaleńcze wypociny.
Radością chwila ta była
dla żony...
Szczęściem
dla całej rodziny!
Redaktor odetchnął,
gdyż miejsca na serwerze
już brakowało.
Nikt tego nie czytał
oprócz znudzonych życiem dam.
A jemu łamania klawiatur
było mało...
Poza tym był to burak
i cham!
Ucieszyli się ze śmierci
pozostali poeci.
Odpadła im
uciążliwa konkurencja!
Drażni gwiazda,
która wciąż świeci.
Cieszył się prokurator,
bo poetę
czekała znów
amnestia.
Przy zwłokach usiadł
Anioł z Diabłem,
(obaj zasmuceni).
Autor nie pasował do Piekła,
a tym bardziej do Nieba.
Skoro czas wypełnił się
na tej Ziemi...
Na zawsze do Czyśćca
zabrać go potrzeba!
Będzie tam robił to,
co do tej pory...
Pisał wiersze
czytane przez kilku przyjaciół
i dywizję wrogów.
I tylko rodzina
wieść będzie spory...
Dlaczego za tą twórczość,
nie dorobił się
skrzydeł ani... rogów?!
Oskar Wizard
Lubimy wymyślać słowa
dla tego, co niepoznane.
Mówisz więc Bóg
i w tej chwili
go stworzyłeś.
Nauka zaś zna teorie,
które są niezmierzalne...
Odpalasz atomową bombę
lecz nie wiesz
jak to zrobiłeś.
Co trzyma
elektron z protonem
na uwięzi?
Ktoś twierdzi,
że Wszechświat
kiedyś całkiem się
rozrzedzi...
Inny zaś,
iż przeciwnie
- do czarnej dziury
się zwęzi...
Pokaż mi,
gdzie w tej chwili
są dusze
i Wszyscy Święci?
Rozpadają się książki
od moli i starości...
Kiedyś zatrzymają się
serwery internetowe...
Urodzi się ostatni
spośród ludzkości...
Pojawią się inne
gatunki dominujące.
Wymyślamy wciąż słowa
dla tego, co nowe...
Tak jakby mowa
była największym
osiągnięciem.
A jeśli przestrzeń
jest zjawiskiem
wielowymiarowym?
Zaś My
spośród wielu,
niewielkim
eksperymentem?
Oskar Wizard
(06.02.2018)
Ludzie nie pragną wcale prawdy.
Wolą sen słodki jak arszenik.
Więc po co podawać coś na tacy?
Niech sami dojrzeją.
Gdy mówię coś o Bogu...
Twierdzą, że lepiej go znają.
Można być blisko kogoś i nie poznać go wcale...
A ja tylko mówię, nie chcę przekonywać.
W końcu nawet ewolucja wskazuje,
że warto zwiększać swoje szanse,
a nie czyjeś.
Gdy piszę o miłości, uderza konkurencja.
Tak jakbym chciał coś komuś zabrać.
Niech każdy dba o swoje szczęście.
Bo patrząc na cudze, może własne stracić.
Gdy wreszcie krzyczę lub śmieję się donośnie...
To ze spraw tak śmiertelnie poważnych,
że przybrały kształt zabawnej groteski.
Nawet nie mam żalu do obrońców spraw
doktrynalnych, budujących na nich kariery...
Lub zarabiających na tym cynicznie
wielkie pieniądze...
Mam odrobinę żalu do zwykłych ludzi dających
wciągnąć się w te gierki.
Wystarczy poczytać sprzeczne opinie i samemu
wyrobić sobie osąd.
Mam też odrobinę żalu
do poetów.
Opisują często samych siebie,
biednych i nieszczęśliwych...
Pokrzywdzonych przez los i ludzi.
Jednocześnie bardzo często
brak im odwagi,
aby zabrać odważnie głos
w sprawach bulwersujących
społeczeństwo...
Lub też jak chorągiewki
na wietrze trzymających się
jedynie słusznej linii.
Bo tak bezpieczniej?
Skąd więc to urojone oczekiwanie
na pozytywne zmiany?
Bo jak nie my,
to kto?
Tylko my możemy
zmieniać świat
i swój los.
Lecz do tego potrzeba
odrobiny odwagi.
Przecież życie jest krótkie.
Nie warto aby było małe.
W miarę upływu lat
odczuwam narastającą dolegliwość...
Coraz bardziej miłuję nieprzyjaciół
swoich.
Może czasem coś powiem,
bo milczenie oznaczałoby
zgodę na zło,
ale wybaczam im małostkowość.
Bo nie każdy może dojrzeć
do pełni Człowieczeństwa.
Czy wielki marmurowy nagrobek
ma być jedynym trwałym
dokonaniem życia?
Nie sądzę.
Oskar Wizard
Afirmowałem pogodne baśnie.
Chciałem zapomnieć o życia brzemieniu.
Zanim płomień życia nie zgaśnie...
Napisałem kilka wierszy w natchnieniu.
Zwłaszcza o moim garbatym losie.
Uczyłem się zwalczać pech pracowitością.
Bo mogło być już tylko gorzej.
Zbyt mocno nauczyłem się żyć z samotnością.
W moim życiu była śmierć, choroby i straty.
Nie będę się jednak z tobą licytował...
Może też masz los chronicznie garbaty?
Wiedz jednak, że nade mną nikt się nie litował.
Nauczyłem się władać pogodą ducha.
Chociaż czasem gasi ją cień z przeszłości.
Niekiedy Bóg moich próśb wysłucha...
Z wyjątkiem tych o szalonej miłości.
Dlatego też lubię wiersze zakochane.
Namiastką są tego, co się nie spełniło.
Mimo to życie wiodę wspaniałe.
Względną równowagą się wypełniło.
Tylko czasem staję się jak wilk czujny.
Doświadczanie katastrof uczy mądrości.
Bywam wtedy odrobinę czupurny.
Sam nie wiem dlaczego nie chcę ustąpić?
Udzielam z chęcią kredytu zaufania.
Bo w prawie każdym jest pragnienie dobroci.
Niektórym jednak złość rozum przesłania.
Wtedy daję powód do prawdziwej złości.
Pokonanemu lubię dłoń na zgodę podawać.
Życie nie może wojnami być wypełnione.
Kiedyś relację z życia będę Bogu zdawać.
Powiem Mu: wszystkie zadania sukcesem zakończone.
A jeśli śmierć jest końcem wszystkiego?
W nicości nie będę poświęcenia żałować.
Warto dać wszystko dla kogoś bliskiego.
Może większe szczęście od mojego wyhodować!
Oskar Wizard
https://www.youtube.com/watch?v=q6DWJPaNVz4
Jolka, rok już prawie mija...
A we mnie smutek wciąż nie wygasa.
Moja dusza jest teraz niczyja.
Ty pewnie po chmurach z Aniołkami latasz.
Umarłaś w chwili mojej największej słabości.
Cierpiałem, bo nie mogłem pomóc w chorobie.
Mogłem jednak dać Ci więcej bliskości.
To właśnie od roku zarzucam sobie.
Nie wiem już czy dobrze, że moją samotność rozbiłaś?
Bo był to pancerz, a teraz jest pustka.
Zawsze mi szczęścia w życiu życzyłaś...
I prawie nigdy nie zamykały Ci się usta.
Kiedyś z pewnością znów się spotkamy.
By słuchać Twojego rechotu, z pewnością przybędę.
Czasem mądrą sentencję o śmierci wymyślamy...
,, Jesteś teraz TAM, gdzie ja kiedyś BĘDĘ".
Oskar Wizard
Nietoperza cień maksymalne emocje
uderzasz od tyłu cicho
bez ostrzeżenia ubrany
jak ninja
znasz moje myśli
więc unikasz ciosu wężu
upadłem twardo
lecz szybko podniosłem się
gdybyż tak zmagazynować
Twoją nienawiść
atomowa bomba
byłaby tylko zabawką
staję twardo jak samuraj
za gardą dwóch mieczy
strącę Twą maskę
gdy ruszysz
z zatrutym sztyletem
ale nie ruszasz
nie lubisz
uczciwych pojedynków
znikasz by za chwilę
z fałszywym uśmiechem
w barchanach powitać dzień
mam alergię na snajperów
kiedyś zdradzi Cię
błysk lunety
na policzku płynie moja łza
tylko jedna słona kropla...
może to pot
czekam na Ciebie...
Przyjaciół moich zostaw...
i przestań się wreszcie bać...
Oskar Wizard
(04 sierpień 2012)
Trzy dni nic nie jadłam.
Bez,jedzenia z braku sił upadłam.
Czułam serca kłócie.
Leżałam kilka dni bez czucia.
Cały czas się duszę.
Jakoś usunąć muszę.
Głowę do góry zadzieram.
Umieram powoli umieram.
Złączymy w proteście swoje dłonie.
Pójdziemy w pochodzie przez nasze miasto.
Serce odwagą niech zapłonie.
Powiemy prawdę prostą i jasną!
Religii do życia nam nie mieszajcie.
Dość zbędnych ofiar i nienawiści.
Karierowicze na drzewo spadajcie!
Sen o wolności dziś mi się przyśnił.
W tym śnie kobieta była człowiekiem...
A nie maszyną do reprodukcji!
I nie podpieraj się żadnym Bogiem!
Nie znasz dokładnie jego instrukcji!
Oskar Wizard
Co noc mój sen
atakują embriony.
Za każdym
krzyczący ksiądz
stoi.
A każdy embrion
zakrwawiony!
Aborcji się boi!
Boję się także ja...
Zygoty opanowały
moje myśli...
W telewizorze
straszą za dnia...
Potem znów koszmar
mi się śni!
A obok księdza
stoi kobieta.
To ta,
która ciąży patologicznej
nie chciała!
Skrobie się nożem,
to ją podnieca!
Niestety Frankensteina
nie wyhodowała...
A przecież embrion
mógł być premierem
lub prymasem.
Dobre Państwo
gwarantowało mu opiekę!
Mnie się koszmary
śnią tymczasem...
Za życia
w diabelskim ogniu
się piekę!
Nie ma
ważniejszego problemu
na świecie!
Tak przynajmniej
piszą w gazetach...
Jak uratować
potwory od śmierci?!
I jak kobiety
więzieniem spętać?
Pytałem swą babcię,
gdzie prawda goła?
Dała mi w łeb
i wysłała
do kościoła!
;)))
Oskar Wizard