WYZNANIE NARKOMANA

Idąc po dywanie wiosennych traw

myślę o tym co jest i będzie - żyję

chwilą płynących po niebie obłoków

krajobrazami zdarzeń słów i uczuć.

 

Gdzieś dalej w nieokreślony byt

przenoszę przeszłość na oceany,

na pustynię złowrogich piasków

wierzę że życie da mi drugą szansę.

 

By odbudować to co zniszczyłem

pośród burz zmarnowanych lat,

bym odniósł nad mrokiem tryumf

póki mogę zmieniać rzeczywistość.

 

Już mija pół roku jak nie biorę

i czuję się z tym naprawdę dobrze,

przyjaciele mnie dzielnie wspierają 

i Bóg o którym teraz przypomniałem.  

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

CHCESZ ŻYĆ

Pora wyjść z tunelu

zabić złości, porzucić żale

choć rany jeszcze świeże

bo umrzesz z bólu, ze smutku

szansę sobie i innym daj

przeszłości nie zmienisz

ale przyszłość ulepszysz

silny wybacza, słaby

wszędzie zemsty szuka

siebie pokochaj takiego 

jaki byłeś, jesteś, będziesz

bądź sobą, jesteś wyjątkowy

widzę to w słońcu, w gwiazdach

w twoich oczach to widzę

Ty musisz żyć, Ty chcesz żyć!

 

Kazimierz Surzyn 

 

ROZMOWY O DESZCZU

Wielkimi łzami

spada z nieba 

gęsty deszcz

formując szklane

przeźroczyste bańki

mglisto zimno

żałosny nastrój

widząc wszystko

głośno szlocha

bo zastał na 

ziemi bałagan

płacze nad nami

 

znam inny deszcz

deszcz szlachetny

deszcz upojny

śpiewamy wtedy

pochwalną pieśń

padaj rzęsiście

na cały świat

potrzebujący twoich

życiodajnych kropli

niech wzrasta zboże

z którego będzie chleb

niech kwitnie kwiat

gruszy i jabłoni

trawy łąk i kwiaty

 

z oczu płynął łzy

bo serce bólem

wypełnione jak

krople deszczu

z chmur wodą

przepełnionych

gdy ci źle kiedy

trudności losu 

dają się we znaki

skacz po kałużach

tańcz w deszczu

nie czekaj na

słońce czy blask

tęczy barwnej

przywracaj życie

na właściwy tor

 

Kazimierz Surzyn

 

 

Via Dolorosa

idziesz przez wieki

w cierniowej koronie

z krzyżem na ramionach

w zagłuszonych sumieniach

w zaułkach ludzkich serc

przez skrzyżowania spotkań

 

nieustannie upadasz 

pod ciężarem zdarzeń

a nasze rozliczne winy

ranią bolesną chłostą

i nie masz miejsca

gdzie by głowę skłonić

 

nie pocieszasz już więcej

bo jedni nie oczekują

pocieszeń od Ciebie

a drugich pocieszają

brzęczące w kieszeni

judaszowe srebrniki

 

coraz rzadziej spotykasz

Weronikę z odwagą

świadczącą o Tobie

i coraz mniej Szymonów

choć wszyscy pozornie trwają

 

pod Twoim Krzyżem

 

 

Autor: Don Adalberto

Fotografia: Don Adalberto

PRZY STOLE

Czasem życie jest jak pustynia

gdzie nie ma nawet kropli wody

promienie wypalają codzienność

a ból oblewa twarz łzami

 

Życie w pustynię zamieniło nasz stół

przy którym jeszcze siedzimy

i tylko surowość zamkniętych ust

unosi skrzypienie bukowego blatu

 

Kiedyś potok słów naszych

płynął w przyszłość rzeką marzeń

krążył po barwnych pokojach

trudno było go zatrzymać

 

Dziś tak jakby nas nie było

wpatrzeni w stołu czworokąt

szorstcy niczym ściernisko pola

jak znów odnaleźć siebie na nowo

 

Kazimierz Surzyn

 

Pijani rodzice (wspomnienie DDA)

Jak dobrze i bezpiecznie zamknąć się w domu.

Czytać książki, dużo jeść, słuchać gramofonu.

Wieczorem pijany ojciec z pracy wróci.

Straszliwy lęk do domu wrzuci.

 

Jak dobrze jest na tą chwilę zachorować.

Zapomnieć o szkole, wzbudzić zainteresowanie.

Nie będą ,,innemu" dziś dzieci dokuczać.

Może choć na chwilę wzbudzę w rodzicach kochanie?

 

Jak dobrze i bezpiecznie zamknąć się w domu.

O tym, że matka też pije nie mówię nikomu.

Bo ona chce, żeby ojcu wódka się skończyła.

A tak naprawdę moją nadzieję wykończyła.

 

Pijani rodzice i ciągłe dantejskie sceny.

Czy wasz los nie mógł mieć większej ceny?

Nie wy, lecz wierna samotność była za moimi plecami.

Lecz już na trzeźwo udawaliście jacy jesteście wspaniali.

 

Jak dobrze i bezpiecznie zamknąć się w domu.

Gdy nie ma rodziców, nie czuć pijackiego smrodu.

Mogliście chociaż nie udawać wszechmogących.

Nie widzieliście oczu dziecka smutkiem gasnących.

 

 

Oskar Wizard

DROGA KRZYŻOWA

Stacja I Piłat skazuje Jezusa na śmierć

Boże prosimy o miłosierdzie

na Sądzie Ostatecznym.

Stacja II Jezus bierze krzyż na ramiona

Naucz nas Jezu w cierpieniu kochać

cierpieć pokornie i milcząco.

Stacja III Jezus upada pierwszy raz pod krzyżem

Wybaw nas Panie Boże

od popadania w grzechy

przepraszamy za słabości.

Stacja IV Jezus spotyka swą Matkę

Całym sercem kochamy Ciebie Maryjo

Ty życzliwą dłoń nam podajesz

Dziękujemy.

Stacja V Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi nieść krzyż

Rozpalajmy serca do pomocy

cierpiącym biednym samotnym.

Stacja VI Weronika podaje Jezusowi chustę do otarcia

O Jezu Drogi czerpiemy siły

patrząc na Twe cierniowe 

Boskie Oblicze.

Stacja VII Jezus upada drugi raz pod krzyżem

Błagamy Panie Boże Miłosierny

abyśmy powstali ze swych upadków

Dziękujemy za wszystkie akty wsparcia.

Stacja VIII Jezus poucza płaczące kobiety

Płaczemy nad swoimi grzechami

prosimy Boże by to co złe na świecie

przemieniło się cudownie w dobro.

Stacja IX Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Modlimy się o wzmocnienie woli serc

dusz do życia w świętości.

Stacja X Kaci obnażają Jezusa

Błagamy Panie o czystość 

naszych myśli słów i uczynków.

Stacja XI Kaci krzyżują Jezusa

Tuląc się do Twych Ran Panie upraszamy

o zachowanie nas od przeciwności losu

na drogach naszego życia.

Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu

Miłujemy Cię Boże za Mękę Krzyżową

za oddanie za nas życia

przepraszamy za niegodziwości

dziękujemy za nieustanną obecność z nami.

Stacja XIII Maryja piastuje zwłoki Syna Swojego

Dziękujemy Madonno że bierzesz nas pod swój 

płaszcz opieki chronisz przed złem i nam błogosławisz.

Stacja XIV Józef z Arymatei i Nikodem

                 składają ciało Jezusa do grobu

Zmartwychwstały Jezu prosimy o przyjęcie

nas po śmierci do Raju Wiecznego.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

  

GDY GAŚNIE MIŁOŚĆ

Boli kiedy gaśnie miłość

i dokucza częsta samotność,

serca nie biją już tak mocno,

życie zapomniało o szczęściu,

stół zburzył most porozumienia,

dłonie nie splatają w sobie,

nie czekamy na nasze kroki

na schodach, słowa zgubiły

dawno znaczenie i otoczyły

nas murem milczenia, gazety

książki, radio, telewizor, laptop

telefon, zastąpiły nam wszystko,

nie wracamy do tego wigoru

zalotów, uniesień miłosnych,

co dawniej nie mieścił ocean,

aż choroba drzwi otworzyła

i wtedy miłość z mocą wróciła.

 

Kazimierz Surzyn

 

  

 

 

PAMIĘTAMY

Dziś wspominamy

96 osób które zginęły

w katastrofie lotniczej 

pod Smoleńskiem

w służbie narodu

na posterunku

Ku chwale Ojczyzny

Wstańcie dzisiaj

do Apelu!

Sami chcieli

oddać hołd

ofiarom haniebnej

zbrodni katyńskiej

Tym razem 

nie zdążyli

Pamiętam ten żal

w wielu oczach

grymas niedowierzania

i łzy płynące

po twarzach

Dziękuję im 

za wartości

o które walczyli

za życia

na Ojczystej ziemi

w Europie i na świecie

Dziękuję im 

za wzorową 

służbę Polsce

za oddanie

i poświęcenie

patriotyzm obowiązek

zaś moim rodakom

za solidarność

zwłaszcza w pierwszych

dniach po katastrofie

i tym co dziś wspominają

składają wieńce

zapalają znicze pamięci

i modlitwy wznoszą 

do Stwórcy

Cześć ich pamięci!

Boże zmiłuj się nad

nimi wszystkimi

i nad nami

w Swym Miłosierdziu

Wieczny Odpoczynek 

Racz Im Dać Panie.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

Moc Narodu

                                             Ofiarom tragedii smoleńskiej

                                             z 10 kwietnia 2010r.

 

 

 

jest przedziwna moc

w naszym Narodzie

która się wyzwala

w obliczu tragedii

 

kiedy pytania wokoło

jak spłoszone stada

krążą bez odpowiedzi

kiedy żałobnych dzwonów

zewsząd słychać zew

           ...jesteśmy jak dawniej

           w pospolitym ruszeniu

           tylko już bez zbroi

                        bez oręża

 

           jesteśmy blisko siebie

           z płomykiem pamięci

           z zaciśniętym gardłem

           z opuchniętą twarzą

           przeszyci bólem

           aż do szpiku kości

           powaleni - ale zwycięscy

 

           solidarni w modlitwie

           solidarni w cierpieniu

           solidarni w obecności

 

           łzami piszemy

                   ciąg dalszy

                             tragedii narodowej

 

 

                                                              Sandomierz, kwiecień 2010

 

 

Autor: Don Adalberto

Popiół z popielnika

No powiedz proszę

jak wygrać z samym sobą

kiedy stoisz na polu bitwy

i nie masz w koło nikogo

 zostałeś jak chorągiew

pod wiatr łopocząca wytrwale

ni wrogów ni przyjaciół

czujesz powiewu fale

rozdarte płótno postrzępione

przeżywasz wielkie męki

nie wytrwasz w tej pozie zbyt długo

bo nie ma pomocnej ręki

upadasz w końcu ze sztandarem

tak dumnie niesinym gdzieś tam

gdzie bytem nazwana przestrzeń

w tej bitwie zawsze byłeś sam

kurka wodna powiem albo

motyla noga

bo nie chcę słowem obrażać

ludzi ani na niebie Boga

myślałem miłość to rozejm

coś jednak było na rzeczy

upadłem bo miałem wbity

topór wojenny w plecy

ran nie wyliże modlitwa

też ludzi dobre słowa

w tej beznadziejnej gonitwie

zaczynam wszystko od nowa

garść z popielnika wspomnień

biorę wychodząc na  świat

otwieram swoje dłonie a popiół

rozwieje zapomnienia wiatr

 

Rekolekcje

zatrzymaj

choć na chwilę

szaloną ziemię

która kręci się 

coraz szybciej

a my w tym pedzie

dostajemy często

zawrotu głowy

 

rozbij

na drobiazgi

witryny materii

co umysły zwodzą

i coraz częściej

zaciskają nam

wokół szyi

niewolnictwa pętlę

 

dzisiaj

tak bardzo

nam potrzeba

aby się zatrzymać

nad życiem

i oderwać

od zatracenia

 

 

Autor: Don Adalberto

 

 

różaniec i wiara

bezgłośna modlitwa

o wschodzie słońca-

słyszałam prośbę

w jej pacierzu-

by pozwolił spojrzeć

w nowy dzień

bez obaw

i wierzyć że

nie cała umrze

 

czy wymodliła swój happy end-

nigdy nie zapytałam

odeszła cicho tak jak żyła

 

 

Sam na sam

Noc zaczyna mnie prześladować

Próbuje uciec, chcę się schować

Więc zamykam oczy na łóżku

Łzy spływają po łańcuszku, puk puk

Kto tam? Chyba się cofam, po ziemi się miotam

Stukanie do głowy, urazy urządzają łowy

Płacz odejmuje mowy, zbędne są mi te sowy

Co mądre prawią morały, zawsze pomoc sprawiały

Otuchy dawały, kazały być wytrwały, puk puk

Wciąż pukanie słyszę, ledwo dyszę

Chcę tylko cisze, a widzę przeszłości kliszę

Psychiczne nisze, w próżni wiszę

 

Noc atakuje, jestem sam na sam

Umysł panikuje, tyle na nim ran

Obrazy maluje, moje myśli złam

Noc rujnuje, nie chcę być sam na sam...

 

Noc mnie goni, śledzi, coś do głowy bredzi

Stawiam się tej rzezi, uraz w głowie świeży

Taka cena prawdy - świadomość tej larwy

Boli, niby Bóg pomoże, niby to ukoi, zmaże,

Z mojej dłoni wspomnienie o  zbrodni i broni

Prześwietlenie mojej zbroi, aby dostać oświadczenie

Że nie żyje w niej słabe brzemie

To po prostu wiara, miłości miara, przez życie wyśmiana

Ciągłe zadręczenie, widzę Boga - fata morgana

Ciągła ściana, psychiczne zaprzepaszczenie

Smutek i rana - Ona to Zbrodnia, ja jestem Kara

Masz chłopcze temperament, gdy popadasz w lament

Sam na sam ze sobą, zrzucony miłości kamień

Tyś jest kłodą, do rozpoczęcia wolności, poczucia radości zdolności

Boże, w głaz zamień serce, amen

 

 

PAMIĘCI BABUNI

Pewnej nocy nagle,

okryta białą szatą,

nieproszona przez nikogo,

przyszła do naszej

rodziny śmierć.

bez pytania,

bez jednego słowa,

zabrała nam naszą 

ukochaną babunię.

 

Moje źrenice płaczą,

gardło gorycz wypełnia, 

serce pęka z bólu,

żal przenika myśli.

 

Słyszę słowa pocieszenia

z ust bliskich i znajomych

" Przez całe życie,

służyła Bogu i ludziom,

Słynęła z pobożności,

w całej okolicy,

i choć nie będziemy

jej już widzieć,

zapamiętamy naszą Marię,

taką jaka była,

zawsze uśmiechniętą

i rozmodloną."

 

" Rośnij zdrowo" - mawiała

do mnie." Bądź dobry, a dobro

do ciebie wróci pomnożone" -

i tak jest w moim życiu. 

 

Leć, babuniu, leć

ze świata ziemskiego

niesiona na skrzydłach aniołów

do Raju Boskiego,

do niebiańskiej światłości,

na spotkanie z Panem,

z Matką Bożą,

ze wszystkimi Świętymi,

z mężem Janem,

i z synem Józefem.

Leć, babuniu, leć.

 

Kazimierz Surzyn

 

 

 

 

 

 

 

 

Wspomnienia

wybacz mi

że tak często

wracam 

do wspomnień

 

rozgrzebuję wydarzenia

sprzed lat

sięgam po słowa

które zalegają

na półkach

pamięci

 

oglądam pożółkłe

jak jesienne liście

fotografie

i zerkam z przerażeniem

w lustrzane odbicie

które aż boli

 

myślami obejmuję czule

minioną bezpowrotnie 

chwilę zgubną

choć dobrze wiem

że przeszłością

żyć nie można

lecz bez niej

żyć jest mi trudno

 

 

Autor: Don Adalberto

 

Na pół

Jesteś połową moich myśli

połową uśmiechu mojego

zjedzonym do połowy jabłkiem

kapiącym sokiem uczuć

na wpół ubrany w ciebie

częściami dwoma dzielony poranek

twoja dłoń co głaszcząca skronie

jest dłonią moją , wiatr odsłania

twe czoło bez gniewu zmarszczek

ja zmarszczek mam sporo

połowa życia z sobą

jesteś blaskiem wpadającym

do kawy porannej

a ja w łyżeczce cukru

na pół dzielę się z tobą

połowa kota ogrzewa stopy twoje

a druga połowa leży

na moich ramionach

radość na pół dzielona

miłość do połowy lecz

kochać trzeba całość

pół to przyjaźń niestety

i żadne jest to szczęście

kiedy na pół podzielone

nasze wspólne zdjęcie

 

https://www.youtube.com/watch?v=WeFsMq1hznY

 

 

Park

park był rajskim ogrodem

który odsłaniał przede mną

wielkie tajemnice

 

poznałem wszystkie drzewa

(ich owoce nie były zakazane)

wiedziałem gdzie kwitną

fiołki i kaczeńce

gdzie najczęściej przylatywały

zakochane gołębie

gdzie stary dąb

gubił żołędzie

i gdzie stała studnia

której brakowało wody

patrzyłem też w zachwycie

jak artysta

wielkiego Prusa

wystukiwał w kamieniu

 

jakże szybko biegły

alejkami parku

beztroskie lata

dzisiaj drzewa jakby inne

a park stał się już tylko

rajem utraconym

 

 

Autor: Don Adalberto

Fotografia: Don Adalberto

Wyznanie alkoholika

pan Jerzy był cały żółty

jak skórka z cytryny

miał marskość wątroby

i ponad sześćdziesiąt lat

z czego przepił połowę

 

ostatni miesiąc życia

zupełnie na trzeźwo

spędził w szpitalu

 

lubił dużo mówić

śmiał się i żartował

a kiedy go odwiedzałem

wspominał jak w młodości

służył do Mszy Świętej

znał na pamięć po łacinie

całą ministranturę

 

panu Jerzemu dobrze się wiodło

niczego mu nie brakowało

miał pracowitą żonę i troje dzieci

ale potem popadł w złe towarzystwo

rozpił się i prawie nie trzeźwiał

 

na krótko przed śmiercią

powiedział mi z goryczą

że tak bardzo chciałby

jeszcze trochę pożyć

aby naprawić swoje błędy

popełnione zło wynagrodzić

ale jest już za późno

sam sobie życie skrócił

i nie da się już nic zrobić

 

 

Autor: Don Adalberto

 

Siła Wyższa

Rozmawiałeś kiedyś

kilka godzin

z samobójcą?

Prościej byłoby

połknąć drut kolczasty

lecz nieszczęśnik

dzięki temu

przeżył.

Przytuliłeś bitą

i zgwałconą?

(Mężczyźnie dużo trudniej).

 

Podałeś z uśmiechem rękę

mordercy po wyroku?

(Choć ręka drżała

lecz uścisk był serdeczny).

Słuchałeś opowieści schizofreników?

(Niewielu

jest w stanie wysłuchać

lecz warto).

Warto pielęgnować zdrową

część ich psychiki.

 

Rzuciłeś

palenie i kilogramy

naraz?

Obowiązuje przekonanie,

że to niemożliwe.

Pozbyłeś się wad

prowadzących do śmierci?

A teraz pomagasz tym,

którzy chcą tego samego?

 

Czy szanujesz cudze poglądy,

odmienne od twoich?

Odłóż emocje,

każdy ma prawo

do swojego wszechświata.

Jeśli tak, jesteśmy braćmi.

 

Płyną wciąż

strumieniem losu

nowe zlecenia...

Od Siły Wyższej,

w końcu

jest Szefem.

 

 

Oskar Wizard