Stawiasz mi na drodze
Bardzo wielu ludzi
Jedni są pogodni,
A inni, delikatnie rzecz ujmując, …
TOTALNIE ZEPSUCI
Bardzo bym Cię prosiła.
Nie zsyłaj wariatów!!!
Bo mi w życiu mącą tak,
Że nie da się przeżyć.
Ty wiesz,
Że ja jestem
Bardzo spokojnym człowiekiem.
Ale jak się zdenerwuję to różnie to bywa.
Próbuję panować nad emocjami,
Dlatego zaczęłam zajmować się negocjacjami.
Negocjuję z ludźmi,
Żeby ustąpili.
I się w końcu wszyscy uspokoili.
I ja tu nie mówię,
Że ja jestem święta.
Bo mi do świętości,
To dużo brakuje.
Ale ja Cię błagam,
Nie zsyłaj mi DIABŁÓW,
Bo ja się ich boję,
Nie wiem co chcą zrobić.
I krzyczą i wrzeszczą
I chcą się mnie pozbyć.
A ja się schowałam
Na końcu korytarza
I czekam
Aż pójdą,
I dadzą mi wolność.
Bo każdy dzień z nimi,
To dla mnie udręka.
Boże, dopomóż,
Porozmawiaj z nimi.
Nienawidzę zegara, bo jego wskazówki
Odliczają mi czas do snu wiecznego
Nienawidzę zegara, bo mi przypomina
Że czas mi tak szybko
przez palce przepływa
Nienawidzę zegara
Bo mi pokazuje,
Że czas mój na świecie
Jest tylko tymczasowy
I kiedy na niego patrzę,
To proszę…
O więcej czasu
Bo ja mam tu jeszcze tyle do zrobienia
Bo jest jeszcze tyle rzeczy,
Które ja chcę zrobić,
Bo ja się ciągle boję,
Że zabraknie czasu.
Boże,
Ja Cię błagam!!!
Daj mi więcej czasu!!!!!
A on daje…
Po równo,
Po równo dla każdego.
Ale ja nie chcę po równo,
Mi potrzeba więcej.
Ty widzisz?
Ja mam plan gotowy,
Plan na życie,
Na przyszłość i na teraźniejszość.
To daj mi więcej czasu,
Ja to wszystko zrobię,
A potem…
Mogę zapaść…
W ten Twój sen zimowy
Sen,
Z którego jeszcze nikt się nie obudził
No cóż,
Tak też bywa.
Mi to nie przeszkadza.
Ja chcę tylko szybko zrobić swoje.
A potem mnie zabierz
Gdzie chcesz,
Ja nie będę krzyczeć.
Mam nadzieję tylko,
Że nie jest tam ciemno.
Bo ciemności to ja zbytnio nie lubię.
Zresztą…
Przecież wiesz,
Bo Ty wiesz już wszystko.
No to ustalone.
Daj mi czasu tyle,
Żebym się spełniła.
Żebym niedokończonych spraw na tym świecie nie zostawiła.
Żeby o mnie pamiętali…
Nawet Ci ludzie,
Co to nie zawsze życzą człowiekowi dobrze.
Niech pamiętają i wiedzą,
Że ja istniałam
Że ja dużo w tym moim życiu wycierpiałam
I że wiedziałam co robić,
Żeby wygrać z tym światem
Bo to nie życie,
To jest zabawa w przetrwanie
Zabawa,
Którą każdy chce wygrać.
A to czy grasz fair czy nie,
Tego nie chcesz nikomu przyznać
I przez tą grę zapominasz o Bogu
A Bóg Ci odlicza
Czas na zegarze
Tik tak tik tak
I koniec……..
Zegar się zawiesił
I żaden zegarmistrz już go nie naprawi
Bo każdy z nas dostaje
Taki własny zegar
I ma obowiązek
Codziennie kontrolować godzinę
Tu się nikomu nie uda zupełnie nic przestawić
Nieważne jak bardzo byś próbował.
Wskazówek nie wyjmiesz,
Nie zmienisz godziny.
Tylko Bóg jeden wie,
Ile zostało do godziny 12.
Wydaje Ci się,
Że wstaniesz rano.
Czemu wciąż zakładasz,
Że zegar się nie zepsuje?
Przecież wszystko jest możliwe…
Dlatego…
Nienawidzę zegara!!!
Teraz już wiem,
Że nie miałam pojęcia
ile człowiek jest w stanie wycierpieć.
Ile łez jest w stanie wylać
Przez podłość
i chamstwo drugiego człowieka
Po prostu
Nie miałam pojęcia.
I jak jeden człowiek
drugiego człowieka
Może skrzywdzić
Też nie wiedziałam
Ile krzywdy może mu wyrządzić…
W życiu bym nie pomyślała
I jest mi z tym wszystkim
Tak bardzo źle,
Że aż serce mi rozrywa
Na drobne kawałki
I czuję niepokój,
Czuję złość,
Niepewność jutra.
Ale dam radę,
Poradzę sobie,
Bo jesteś ze mną.
Tylko mnie nie zostawiaj…
Bo się boję,
Że mnie podepczą,
A zrobią to…
Ja wiem.
Bo…
Oni zawsze tak robią.
A ja…
Nie mam siły walczyć.
To jest dla mnie
taka lekcja życia,
która czasami wydaje mi się
nie do przeżycia.
Oni będą mnie poniżać
I na mnie pluć.
A ja…
A ja się do nich uśmiechnę.
Tak po prostu…
I będę miła.
Bo nic nie może przecież
Wiecznie trwać.
Ale ja Cię proszę,
Niech oni poczują to,
Co ja czuję.
Może wtedy zrozumieją,
Co takiego zrobili
I jak bardzo
Człowiekowi życie zniszczyli.
Teraz już wiem…
i nie mam siły z nimi dłużej walczyć!
Zagubiona
Pośród śmiechu tłumów
Zrozpaczona
Pogardliwym spojrzeniem
Zatruta
Fałszywym oskarżeniem
Staczasz się
W przepaść bezgraniczną
W przepaść głęboką
Z której nikt jeszcze nigdy nie wyszedł
I czekasz
Czekasz na ten głos w oddali.
Bo on obiecał
Że przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
I …
nie przyszedł…
Chyba Cię zostawił
Albo zapomniał o Tobie
Ale…
przecież obiecał…
że przyjdzie w dniu ostatecznym.
więc…
czekasz…
Bo wierzysz,
Że ON przyjdzie.
I widzisz
Nikt nie pyta
Nikt nie płacze
Nikt nie mówi
Nikt nie słyszy
Nikt nie widzi
Cisza
Tylko głucha cisza
I odłamki szkła
Po których stąpa
Dusza
Głupia dusza
Nic nie czuje
Nic nie słyszy
Nic nie widzi
Jest
Ona tylko jest
Na chwilę
Krótką chwilę,
Która już
Minęła
Świat wciąż na mnie nie gotowy,
Choć ja robić chciałem gody,
Nie ma miejsca tu dla błazna,
Dzisiaj szczęścia ten nie zazna.
Głowa ciągle zwisa smutnie,
Czarne łzy na białym płótnie,
Jestem nagi, brak okrycia,
Mam już dość mojego życia.
Niby tylko kochać chciałem,
Niby starać się musiałem,
Lecz ze starań łokcie zdarte,
A ja mus mam iść w zaparte.
Głowa ciągle zwisa smutnie,
Czarne łzy na białym płótnie,
Jestem nagi, brak okrycia,
Mam już dość mojego życia.
Nici mam ze starań swoich,
Utraciłem bliskich moich,
Zmysły moje oszalały,
A ja nadal nie mam damy.
Głowa boli, płaczę smutnie,
Bieli nie ma już na płótnie,
Ciało martwe bez okrycia,
Ah... Mam dość mojego życia.
gorączka kaszel
duszność bóle mięśni
ogólne zmęczenie
zbiera pokaźne
ludzkie żniwo
atakując wściekle
jakże niewiele potrzeba
aby chwilą ciszy
zejść za horyzont
Kazimierz Surzyn
Na rampie wyładowczej
dzieci i dorośli.
Ci z prawej zostawali
na prace ponad siły
eksperymenty medyczne
tortury rozstrzelania
piekło głodu.
Z lewej szli od razu
do komór
na zagazowanie
czarne dymy
rozsiane prochy
a my
pochylmy głowy
w zadumie.
Ocaleni
wychudzeni do kości
z zapadniętym spojrzeniem
upodleni.
Pękają skały
Ściany płaczą
Krzyczą Pomniki
Modlitwa
Znicz Pamięci.
Kazimierz Surzyn
Tańczyć uwielbiała
otoczona przyjaciółmi
jak chleb powszedni
radość i szczęście jadła
w całusach promieni
Kilka brutalnych rąk
owłosionych klat
i naraz pękają
stuletnie buki
gałęzie trzaskają
kręgi poniżenia
niemożnością leży
w dno ziemi wbita
na sprawiedliwość
z nadzieją czeka
czy jej odrosną
skrzydła witalności
nie wiadomo
Kazimierz Surzyn
Patrzyłem w zadumie
żałosnym spojrzeniem
na jego białą twarz
jak kartka papieru
łzy skakały po rzęsach
bieluśkie posłanie
wbijało się w wychudzone ciało
do tego białe ściany
i szemrząca aparatura
wywoływała zaniepokojenie
goliłem lekki zarost
drżącą ręką szukając pomocy
już teraz tylko u Boga
zamknięte oczy
wtopione w bezruch
jęk w pobliskiej sali
w wierze miłości nadziei
czekałem na cud
mówiąc jakieś słowa
które łamały się niczym drzewa
podczas halnego
miały być zbawienne
wtedy jeszcze nie wiedziałem
że koniec tak blisko
Żegnaj Edziu
Przyjacielu
na zawsze w sercu
Kazimierz Surzyn
Echem stajesz się,
na życia moim zakręcie.
Płaczę ulewnym deszczem -
co kiedyś było niepojęte.
Więdnę z bezwładnym czasem,
łzy moim jedynym poidłem.
Przed oczami mam obrazy -
którymi mnie wtedy żywiłeś.
Szarym szeptem wszystko okryte,
ręce wzdłuż ciała leżą.
Wiatr na liściach gra -
a ja czuję strach...
Gęsta mgła zatacza krąg,
kończy się znany świat.
Spada ostatnia łza -
a razem z nią ja.
Aurosonic - mascarade (orginal mix)
czarna północ
jak okulary generała
kwiaty i nadzieja
rozjechane przez tanki
ojczyzna ubrana w moro
stalowe gąsienice
rzeźbią koleiny
skute lodem ulice
zamiast Teleranka
niemy dekret
który wszystkiego zabrania
zgubiła gwiazdy noc niespokojna
zaśnij jeszcze córeczko
zanucę ci kołysanki
ułożę ubranka
zanim przyjdą i mnie zabiorą
tatusiu czy to wojna
a z kim ?
Po burzy nadeszła cisza
aż w uszach szumi
wczorajsze sprawy
zabrał cyklon niepamięci
siedzę i patrzę na ręce
poranione od przeciągania liny racji
pieką , parciany sznurek przyzwyczajeń
czas było go już puścić
puścić co nie służyło
zmyć paprochy nadziei
by się już skończyło
to czego czas nie sklei
w milczeniu ziarenka liczę piasku
przyklejają się do ran
jak na letniej pocztówki obrazku
na pustyni uczuć zostałem sam
deszcz obfity twarz przemyje
do suchej nitki zmoczy
cieszyć się ze żyję gdy
piachu wspomnień pełne oczy
cisza po burzy gorzka ulga
piorunem rażony stoję słup
w kamień zamieniony
zatrzymana akcja serca
czy kochać będę kiedyś mógł ?
"Obraz”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Krwawa Noc
Nowy Dzień
Strach … Zadyma
Nic Nas nie powstrzyma.
Krollord Gdynia grudzień 2019
Zapraszam do subskrypcji mojego kanału
muzyka z wierszem dostępna pod linkiem
Kolejna perła spada dziś,
nieszczery wzrok mówi Ci,
gdy na początku serca łzy,
fundament tego bedzie zły.
Coraz więcej procentów pija -
sama w wielkim domu siedzi.
Echo samotności ją dobija -
widzą wszystko sąsiedzi.
On jest ciągle w delegacjach -
ma panienki na wszystkich stacjach.
Ona czeka twardo w mroku,
gdy w końcu będzie przy jego boku.
Pieniądze - ważne lecz pamiętaj -
ona wciąż na Ciebie czeka,
nie bądź płytki - nie zwlekaj,
nim zawiśnie na jej szyi pętla.
„Nie Wszystko Stracone”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Ruszajcie do boju !!
Nie wszystko stracone,
Nie wszystko zniszczone
Chrońmy Węża W Koronie
Powstańcie Martwi
Powstańcie Żywi
Niech Magia Was ożywi.
Krollord Gdynia listopad 2019
Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału na youtube.pl
link do mojej muzyki z wierszem
„Świątynia”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Doszliśmy do celu
Żywi i Martwi.
To ten Majestat
To ta Świątynia
Zapomniana Ruina.
To tu wszystko się zaczęło
Okryta drzewami
Wężowego Grodu zgliszczami.
Wtem huk się rozprzestrzenia
Za nami Armia Zniszczenia
Armia Aldora kroczy niczym cień
Czas zwady między nami
Czas zakończyć ten dzień.
Krollord Gdynia listopad 2019
wiersz z muzyką dostępny na moim kanale youtube.pl
Serdecznie Zapraszam do Subskrypcji mojego kanału.
Pozdrawiam Krollord.
Spokój - cisza, nic nie czuję -
żadnego bólu,
żadnego zgiełku,
żadnego dotyku,
zero światła...
Nic
Czy ja umarłam? -
Nie kochanie -
tafiłaś do lepszego świata -
świata niewinnych dusz.
Na pustej drodze stoi -
kamienie już dawno rzucone.
O swoją przyszłość się boi -
w kim ma teraz ostoję?
Pogniecione życie daje znać -
porysowana dusza z piekła.
Kogo ja chcę oszukać -
ostatnim tchnieniem rzekła.
Nim odwróciła swój wzrok,
ostrze noża błysnęło.
Osunęła się cicho na bok -
życie w sekundzie stanęło.
„Armia”
Z cyklu „Światynia Wężowego Grodu”
Wzywam Was
Nadszedł już czas
Powstańcie Bracia z mogiły
Powstańcie jak ja powstałem
Macie w sobie dużo siły
Nekromantą zostałem
Armii nadszedł czas
Żywych i Umarłych
Dawnych i Poległych
Królowa jest wśród nas.
Krollord Gdynia listopad 2019
Wiersz wraz z muzyką dostępny na moim kanale youtube, polecam.
link do wiersza z muzyką
Pozdrawiam Serdecznie
Krollord
ps. Zapraszam do Subskrypcji :)