Na spotkaniu grupy terapeutycznej
wyznał - wódka poprawiała mój
nastrój, dawała odprężenie, radość,
traktowałem ją niemal jak lekarstwo,
a nie żadną truciznę, w kolejnej fazie,
alkohol ośmielał mnie do zachowań
niegodnych człowieka, potem nie
mogłem wyznaczyć granicy piciu
i odrzuciłem argumenty rodziny,
przyjaciół że jestem chory, piłem
dalej, w upodleniu sięgnąłem dna.
Po kilku latach wycieńczony, już
prawie umarły, spotkałem na swojej
drodze Romka - byłego alkoholika,
co założył Ośrodek Terapii, wziął
mnie na leczenie, miałem szczęście,
wierzę że w nim ujrzałem Jezusa,
który zabrał mnie z drogi i uleczył.
Dziś naprawiam wyrządzone krzywdy,
nie wiem, czy wystarczy mi na to życia,
ale się staram, wreszcie żyję godnie,
służę Bogu i pomagam ludziom.
( Wydarzenie autentyczne, imiona zmienione)
Kazimierz Surzyn