Wieczór był ciepły. Tylka mokra jezdnia przypominała o popołudniowej burzy. Zapach świeżego powietrza orzeźwiał. Szła szybko energicznie wymachując torebką, wyraźnie się spieszyła. Jej czarne długie włosy swobodnie opadały na ramiona. Wilgotne burzowe powietrze zaczynało psuć jej misternie zrobioną fryzurę, nie lubiła tego, ale w tej chwili nie miało to znaczenia, pomyślała tylko, że jest już bardzo spóźniona. Przystanęła nagle, sięgnęła do niewielkiej ale bardzo gustownej torebki i po chwili nerwowych poszukiwań w jej dłoni pojawiła się zmięta karteczka. Godzina i adres na niej zapisany wydawały się posiadać jakąś wyjątkową moc. Wpatrywała się w nią dłuższy czas jakby chciała z niej wyczytać coś więcej niż to co ktoś tam wpisał równym, nienagannym pismem. Rozejrzała się i ze zdumieniem znalazła przed oczami tabliczkę ze znanym już na pamięć adresem. Podeszła do drzwi, otworzyła je nie bez wysiłku, były duże i ciężkie. Nagle wyrosły przed nią wysokie kilkunastostopniowe schody. Zawahała się. W końcu nic nie wiedziała o autorze karteczki, która ją tu przywiodła. Dopiero teraz zaczęła mieć wątpliwości. Weszła do środka. Drzwi stuknęły za nią jakby ktoś celowo je zatrzasnął. Wzdrygnęła się . Bała się. Ścisnęła schowaną w dłoni karteczkę, która zaszeleściła echem w pustym ogromnym korytarzu. Poprawiła włosy, pierwsze stopnie pokonała powoli i nagle przyspieszyła jakby to miało dodać jej odwagi, ale z każdym krokiem jej nieskazitelnie czarne szpilki demaskowały jej zdenerwowanie stukając dźwięcznie o drewniane stopnie. Serce jej biło coraz szybciej, ale postanowiła już się nie cofnąć. Na końcu schodów znajdował się korytarz. Boczne lampy nie dawały wystarczająco światła aby wyraźnie dostrzec drzwi. Posuwała się powoli, aż stanęła przed wejściem do … no waśnie nie wiedziała co jest za tymi drzwiami. Bała się, ale jednocześnie była bardzo podekscytowana. Wystarczyło zapukać.
Siedział w fotelu. Na stoliku obok szklaneczka whisky mieniła się odbijając światło lampki. Siedział bez ruchu. W pokoju panował półmrok, jednym kliknięciem przełącznika kilkanaście minut temu zrobił odpowiedni nastrój. Czekał … Czekał na nią. W pokoju pachniało korą drzewa sandałowego, delikatnie a jednak znacząco. To dla niej. Podsłuchał kiedy roześmiana opowiadała jak bardzo lubi ten zapach jednemu z gości na dzisiejszym bankiecie kilka godzin temu. Jej śmiech od razu zwrócił jego uwagę. Nie mógł jej dostrzec wśród zgromadzonych licznie ludzi, tylko od czasu do czasu do jego uszu docierał jej perlisty a zarazem ciepły śmiech. Odstawił szklaneczkę i ruszył na salę aby ją odnaleźć. Stała wśród roześmianych młodych ludzi bawiąc ich opowiadaniem historii z lat szkolnych, błyszczała. Była piękna, szczupła talia i wysoka sylwetka powodowały, że nie mógł oderwać od niej wzroku. Był zaskoczony swoja reakcją, ostatnio chłodno patrzył na kobiety, był trochę nimi znudzony. Stał z boku karmiąc oczy jej widokiem. Wreszcie ich spojrzenia na krótko się spotkały, jednak na tyle długo, że ujrzał w jej oczach zainteresowanie. Tego przedpołudnia nie zamienił z nią ani słowa, ale ciągle szukał jej wzrokiem. Zauważył, że ona robi to samo.
Wysunęła szczupłą rękę w stronę drzwi i zapukała delikatnie, wydawało się jej, że za cicho więc powtórzyła pukanie tak energicznie, że zdobiące jej nadgarstek bransoletki zabrzęczały głośno. Nie było odwrotu. Za drzwiami panowała cisza. Po chwili klamka opadła i stanął przed nią tamten mężczyzna, wydawał się wyższy i jeszcze bardziej tajemniczy. Zrobił miejsce w drzwiach tak żeby mogła wejść, a ona bezszelestnie weszła do środka. Przechodząc obok niego wsunęła mu zmiętą karteczkę w dłoń identycznie jak on to zrobił na przyjęciu. Uśmiechnął się i upuścił ją na podłogę. Na ten widok jej strach nagle zniknął, zdjęła płaszcz i rzuciła go na stojący pod ścianą fotel.
Od razu wiedzieli, że nie zamienią ze sobą słowa. Przyciągnął ją do siebie, nie broniła się. Spojrzał jej prosto w oczy, potem na jej włosy i przegarnął je delikatnie odsłaniając jej piękną twarz. Stał oniemiały. Dopiero jej uśmiech uświadomił mu jak bardzo się zapatrzył. Ich spojrzenia nie mogły się rozdzielić. Nawet nie wiedziała kiedy złapał ją za ręce, byli bardzo blisko, czuli swoje oddechy coraz bardziej przyspieszone. Jego wargi dotknęły jej policzka i powoli zbliżały się do ust, stała nieruchomo, ale po chwili kiedy był coraz bliżej postanowiła wyjść mu na spotkanie. Przechyliła lekko głowę i ich wargi splotły się w gorącym uścisku. Wysunęła lekko język a on rozchylił usta żeby móc wpuścić go do środka, dotknął go swoim i zaczął delikatnie pieścić. Ich usta co chwila rozdzielały się żeby zaraz połączyć się. Obsypywali się pocałunkami coraz szybciej, brakowało powietrza, nagle zatrzymali się, oddychali szybko, ich oczy błądziły po pokoju szukając wspólnego punktu. Czuła jak bije z niego wyjątkowe ciepło, jego dłoń paliła ją w szyję a serce chciało uciec z jej piersi. Odsunął się od niej, chwycił zdecydowanie za rękę i poprowadził delikatnie w głąb pokoju. Milczeli, rozmawiali spojrzeniami i uściskiem dłoni. Szła za nim drżąca ale zdecydowana na wszystko, myślała o nim jak odkrywanej tajemnicy, nie chciała przestać , nie chciała żeby on przestał. Zatrzymali się przy dużym, kremowym, pełnym kolorowych poduszek łóżku. Znowu przylgnęli do siebie. Pocałunki były znowu ostrożne, ale pełne czułości i namiętności. Jego ręce stały się odważniejsze, schodziły coraz niżej by dotrzeć na uda i potem z brzegiem krótkiej spódniczki wróciły na jędrne pośladki. Ścisnął je mocno, a ona uniosła się na palcach tak jak by chciała uciec od tego uścisku by po chwili opaść na jego dłonie. Jej ręce sprowokowane jego dotykiem zaczęły szukać nagości jego ciała. Pieściła jego szyję, wsuwała dłonie pod koszulkę po chwili stał już przed nią nagi. Jej ubranie znalazło się na podłodze a oni w cudownym uścisku leżeli w miękkich poduszkach. Całowali się łapczywie by po chwili zwolnić, obserwował jej ciało jak się zachowuje pod wpływem jego dotyku. Jej skóra była gładka prawie aksamitna. Włożył dłoń między jej uda, delikatnie rozchylił palcami. Dotknął jej warg i zaczął przesuwać delikatnie próbując się dostać do środka, po chwili pod palcami poczuł wilgoć tak obfitą, że palce gładko dostały się blisko celu, masował jej wargi obserwując jej oddech, nagle zaczął całować ją niżej i niżej, całował jej piękne krągłe piersi, jej sutki były nabrzmiałe, przytrzymała jego głowę tym miejscu nie chciała żeby przestawał. On jednak wędrował dalej by znaleźć się między jej udami i móc poczuć jej intymny zapach. Ruchy jego języka wprawiły ją w stan euforii, uniosła się gwałtownie i opadła na łóżko zemdlona, ściskała czubek jego głowy jak by chciała by dotarł jak najgłębiej … zapragnęła go mieć w sobie. Odczytał jej pragnienia natychmiast, w tej samej chwili byli już jednością, ich ciała współgrały w jednym rytmie, oddechy nakładały się na siebie, usta szukając pocałunków jakby się odpychały, byli coraz bliżej chcieli tego oboje , chcieli krzyczeć, chcieli skończyć … Zapadła cisza.
Ubierała się w milczeniu, jeszcze raz po raz jej ciałem wstrząsały emocje erotycznych uniesień. On wstał powoli i objął ją … uśmiechnął się i pocałował muśnięciem warg. Była jeszcze piękniejsza niż przedtem . Był nią oczarowany.
Wyszła szczęśliwa i z nadzieją. Każdy stopień kończących się schodów oddalał ją od wspaniałych doznań. Otworzyła drzwi i świeże powietrze buchnęło na nią z impetem. Zaciągnęła się nim kilka razy i ruszyła przed siebie. Szła energicznie wymachując torebką, po drugiej stronie ulicy stała kobieta wpatrzona w małą karteczkę, patrzyła na nią zdumiona … chyba jej to nie obchodziło.
Koniec.