Jesiotronator

Pod powierzchnią wielki cień,
Tafla burzyć się zaczyna.
Nie spokojny to jest dzień,
Z wody wygląda płetwa olbrzyma.
Już wiesz, że dzisiaj zginiesz,
Że nie ma szans na ocalenie.
Mimo to dalej płyniesz,
Coraz bliżej ostatnie tchnienie.
On, wraca w głębiny,
By znienacka zaatakować.
Łzy mieszają się z potokiem śliny,
zaczynasz panikować.
Nagle w podbrzuszu swym czujesz kły,
Ogromna siła wyrzuca Cię w powietrze.
Na nikogo nie masz prawa być zły,
Nikt nie kazał Ci płynąc w tym swetrze.
Lecz nagle wszelkie ataki ustają,
On odpływa, on-niepokonany.
Ponoć głupi szczęście mają,
Bo to czego jesiotry nie jedzą ? to właśnie kasztany.

Czytaj wiersz
  1857 odsłon