Dom już nie jest taki sam

Lustra, a w nich obcy
Zanikają tamci chłopcy
Puste ściany wokół
Czy tu gościł kiedyś spokój?
W jakich trzeba bywać stanach
By usłyszeć ciszę, kiedy zawsze tulił hałas?
Murem izolować wszystko w sobie
Co dziś można nazwać domem?


Głosy cichną
każdy dotarł do swych bram
Pojedź windą
Schody w śladach Twoich ran
Byłaś inną
duszą - czystą - w moich snach
Jest już zimno
A dom już nie jest taki sam


Łatwo przychodzi umierać, gdy
nie zaznało się życia, straciło łzy
Dialog nie istnieje, zagłusza krzyk
byłem nim ja, byłaś nim Ty
Obraz przeszłości odbiera mi mowę
Nie zatrzymał czyn, nie zatrzymam Cię słowem
Każdy wreszcie poszedł w swoją stronę
Czy kiedykolwiek byłaś dla mnie domem?


Zniszczony schron
pamiątka opustoszałych bram
Samotna dłoń
W odciskach Twoich ran
Nostalgiczna woń
wspomnień - tęsknoty - w moich snach
Samotna pobudka
Dom już nie jest taki sam
Czytaj wiersz
  190 odsłon

utknęłaś

utknęłaś
w mojej przeszłości
i na moim języku
w obrazie pięknych wspomnień
i szarej rzeczywistości
w objęciu różowych kwiatów
i zgniłych narcyzów
w jednej tęsknocie
i setce zawodów 
w jednym spojrzeniu
i tysiącu łez
w moim sercu
i w jego braku
w innych ludziach
i we mnie

utknęłaś
a ja nie chcę Cię wyciągać
Czytaj wiersz
  150 odsłon

Nie było prostszych czasów

Włączyłem swoją piosenkę z młodości
rozłożony na kanapie, lekko rozpływając się w nostalgii
jak wracałem wieczorem od pierwszej miłości
do domu, do matki, co przez ojca ciągle się coś martwi

Przypominam sobie czasy studiów
zaćpany sylwester, wątpliwego towarzystwa stolik
U psychiatry tabletkami pozbywałem się buntu
Powtarzając: "nie chcę być jak ten alkoholik"

Wspominam pierwszy uśmiech matki
gdy swoją kieszeń oddałem dla Jej długów
Po śmierci ojca myślałem, że wyrwę sie z klatki
Ah, naiwność

I oto tutaj jestem, bez zezwolenia by tęsknić za wczoraj
Potraumatyzowane dorosłe dziecię
W rodzinie dostrzegając bezmyślnego potwora
Szukając własnego uśmiechu w tym świecie

Gdybym chociaż na potrzeby wierszów
mógł się pomalować w dodatkowej dramaturgii
dorysować ciutkę fałszów ze snów

A mnie nic bardziej nie boli niż prawda
Czytaj wiersz
  118 odsłon

Miało być o rzece, ale jest znowu o Tobie

Codziennie nieudolnie umacniałem ogniwo i wiarę
Bojąc się straty chciałem się dla Ciebie poświęcić
Taki był ze mnie kozioł, że z siebie robiłem ofiarę
głupiutki chłopczyk co moralność doprowadza do nędzy

Krzyczę i krzyczę
A rzeka nic!

A rzeka
nic
Narzekam
i
rzucam kamyczki wysiłku by coś jeszcze tu zmienić
Uparcie mój zapał studzą deszcze znów, przemilcz

Nieudaną próbę
Na autostradzie myśli sam sunę
Powtarzam o byciu w pełni, a nie patrzę na lunę
Dokąd prowadzi kierunek? Sam go przecież wyznaczam
Ślepy zaułek sugeruje, że nie wszystko rozumiem
I jak karma do punktu wyjścia dziś wracam

To nie koło, to spirala
Pukam się w czoło już od rana
Twoje słowo, moja rana
Dziś komedia, wczoraj dramat

Łatwo myśleć o szczycie gdy siedzi się na dnie
Nie sprzątam pokoju, bo wiem ze nie wpadniesz
I pomyśleć, że coś później bredzę o miłości do siebie
a w lustrze obrzydzenie jak tylko zły zefir zawieje
Pedantko prałaś mi brudy byle nie spojrzeć pod dywan swój
A ja jak Ci z Sztokholmu - tęsknię i ciężko oddycham znów
Nurt rzeki niestrudzenie moje starania odpycha w rój
Ale chyba wystarczy, więc żegnaj i bywaj zdrów

Czytaj wiersz
  322 odsłon

Uchylone Drzwi

Osierociłaś mi dłonie, a ja tak trzasnąłem drzwiami
że zostawiłem je uchylone
Siedzę u ojca nad grobem, później między ścianami
Wybijam Twój numer i dzwonie

I po co przeżywam to wszystko?
Rzeka płynie niezmiennie a mnie zostaje serce zlęknione
Dlaczego podeszłaś tak blisko?
Prowadzę w myślach monolog do Ciebie o tym jak bardzo się boję
Przyszłość przeszła tak nagle
Wspólne kartki rozdarte a mnie Twoje imię zacina się w gardle

Złożyłem się w całość i uparcie przeciekam
Wspomnieniem jak ozdabiałaś mi szyje
Jak malowałaś usta i łapałaś w lustrze
mój wzrok jak gapił Ci się na tyłek
Tak chętnie za nos wodziła nas wspólna rozmowa
Chociaż przekrzykiwaliśmy się w innych językach
Jak uroboros w burzliwym cyklu ciągle od nowa
Kolejne wyładowanie na już przepalonych stykach

Między palcami ucieka co w wierszu próbuję uchwycić
Bo ze wspólnego losu ostatecznie i tak zawsze zostają nici
Ariadna tu nie pomoże; kolejny raz się nie otworzę
Oswoiłaś mnie tak dziko, że nie widziałem kiedy zdjęłaś obroże
Wszędzie można szukać znaczeń - jedynym jest ich bezcelowość
Nie łap za ręce, a już na pewno nie trzymaj za słowo
Jeśli nie za włosy, to czas pociągnąć za klamkę
By zamknąć wczorajsze rozdziały
które łez już nie warte
    

Czytaj wiersz
  328 odsłon