Dzisiaj wyjątkowo zacznę od Listopada
Przez pamiętny dzień ciężko mi nadal
Tabletki i koszmary to już wieczna pamiątka
Po naiwności, którą rozwiewam do dziś po kątach
Z tamtego sylwestra wspomnienia przychodzą z trudem
Nie sądziłem, że kiedykolwiek nazwę się ćpunem!
I chociaż nigdy nie napięła się przeze mnie lina
Nie byłem pewny czy moja matka nie straci syna
Przepłakałem ten miesiąc bijąc się z myślami
Rozmyślając, czemu miłość zostawiła mnie za drzwiami
Myślałem, że na zawsze na szczęście straciłem wizję
W telefonie do dzisiaj wisi notatka "podjąłem decyzję"
Pamiętam też te walentynki, i tę szarpaninę
Te parę słów, które wyleciały w jedną chwilę
I te oczy podbite, te włosy wyrwane
W imię miłości, miłości w ofierze oddane
W Marcu chciałem uciąć te macki
Uwiązany w tej toksycznej relacji
Bez wiary w lepsze jutro, na zawsze
W takich kolorach Cię widziałem;
W takich kolorach na Ciebie patrzę
W kwietniu byłem trochę młodszy
Jak mnie ojciec mój najsłodszy
Pobił i dał argument wieczny na to
Bym nie nazwał go już więcej tatą
Na maj zacząłem wołać pomocy
Gdy spojrzałaś po raz tysięczny, pierwszy raz w oczy
Pamiętam, pamiętam doskonale
A bardzo bym nie chciał...
Ah, w ten miesiąc naiwny również zajrzę
Gdy upojony w wiarę nie wierzyłem w porażkę
Gdy tylko czekaliśmy na wspólną próbę
W niewiedzy, że poślesz na mnie zgubę
-
-
Bo Lipiec zaraz nadejdzie i przebije na wylot
Wymiotowałem z nerw, mdlałem, co chwilę za chwilą
Potajemnie o podłej zdradzie śniłaś
Puściłaś się dziwko, puściłaś...
Sierpień, miesiąc cierpień
Nieprzespanych nocy dla tej jednej
A piętnastego w ulewie, jak we śnie
Błagała lata wcześniej
Smutny był wrzesień dla mojej matki
Na grób musiała zabrać swego ojca manatki
I atakuje mnie świadomości ta wieczna mantra,
że kiedyś też będę musiał Jej manatki tam zabrać
Gdy zacząłem studia, wyniki z egzaminów były zgodne
Pierwsze tabletki, pierwsza depresja na piątkę
Pierwsze ręce, które szczerą opieką mnie łapią
Rozpoczęta długa droga z psychoterapią
...
...