Zer0

Zero
Zero
Nie ma nic
Jest zero
Ludzie, ich cele
W sumie, w popiele
Biegnąc, gonią
Przed zgubą, się bronią
W sumie jest zero
Równa się zero

Ujrzyj mnie
W mojej klatce
W Twojej głowie
Dokarm mnie

Neguj
Plus
I neguj
Minus
W¢|@zl|cz@¢|l|cz@¢
Wpl@¢zUw¢|@zm|l¢z@¢
To zero
Zero
Nie ma nic
Równa się zero

Ujrzyj mnie
W mojej klatce
W Twojej głowie
Dokarm mnie
Ujrzyj mnie
Proszę znajdź mnie

Chcę odżywiać się
Twoim meineimus!
Z tego okręgu wyjść
Twoim meineimus!

Zostawcie mnie!!

Czytaj wiersz
  974 odsłon

Bełkot

Chcę ruszyć w przód

Za marzeniem iść w dal

Lecz okiem do tyłu rzut

Sprawia, że umieram tu

Umieram tu...

 

Diagnoza już dawno wystawiona

A mimo to wciąż potrzebuję doktora

Nie chcę żadnych Twoich zastrzyków

Po prostu bądź i mnie przytul

Wiem co mi dolega, umieram między ludźmi

Może to ja jestem taki sam, a oni tacy różni

Nie mogę się odnaleźć, nie widzę zbawienia

Nie mam pretensji, nie mam zażalenia

Zauważyłem, że nie pasuje tu, chcę pasować tam

Jestem pośród chmur, ciągle szukam zmian

By odnaleźć się w tej dziczy i uśmiechnąć się raz szczerze

Lecz ciągle porażka, nie wiem gdzie mnie to zabierze

Czy trafię na człowieka, który mnie uratuje?

Bo ja samemu niczego dobrego nie zbuduję

Widzę jak z wiersza na wiersz bliżej mi grobu

Wędruję myślami, a nadal jestem w tym domu

Z Monologu wpadam w Bełkot i szał

Wystarczy tej agonii, proszę o strzał

Pragnąć śmierci czuję coraz większą obojętność

A z ludźmi nie połączyła mnie żadna jedność

Jestem całkiem sam, chcę ruszyć w przód

Ratuj Patrycjo, potrzebny mi cud

Obojętne mi były te tabletki pod językiem

Stoję w spokoju, nie uciekam z krzykiem

Jestem cieniem samego siebie

Może się tylko lenie, może

zaprzepaszczam swoje istnienie

Ale co zrobić, powiedz jak mam wstać

Z łóżka skoro jedyne co robię to płacz

Nie chcę nikogo łudzić, że sobie poradzę

Umieram - taką tajemnicę Wam zdradzę

Ale kogo to obchodzi?

 

Chcę ruszyć w przód

Za marzeniem iść w dal

Lecz okiem do tyłu rzut

Sprawia, że umieram tu

Umieram tu...

 

Wyznacznikiem moich osiągnięć był drugi człek

Lecz kiedy go podniosłem on prędko zbiegł

A przecież był w takim bagnie

I prosił o mnie tak ładnie

Teraz wystarczy to zostawić w tyle

I zbić w tym snookerze wszystkie bile

Uśmiechnąć się i zaczerpnąć życia

A ja czuję przeszkody nie do przebicia

Bo niby jak mam łapać radość

Skoro pomaganie to moja słabość

Ale nie umiem pomóc mojemu ego

Tutaj potrzebuję kogoś drugiego

A wciąż liczba jest pojedyncza

I jakimś trafem każdy to przemilcza

Z oczu ciągle lecą mi łzy

Nie panuje nad tym, cichy krzyk

Gdzieś tam słyszę go w moim wnętrzu

Chcę ugościć może kogoś w moim sercu

Nie mogę podjąć choć małego kroku

A chcę się rozpędzić i wygrać w skoku

I w dal i wzwyż i zdobyć wszystko

Co ma życie, lecz to prysło 

Znowu leżę smutny w pokoju

W duszy nie mogę znaleźć spokoju

Nie odwracam się a widzę co za mną

To paranoja, przez którą wpadam na dno

Umieram porzucony pośród kompleksów

Niedługo odpłynę do tych bezkresów

Ale kogo to obchodzi?

 

Chcę ruszyć w przód

Za marzeniem iść w dal

Lecz okiem do tyłu rzut

Sprawia, że umieram tu

Umieram tu...

 

Czytaj wiersz
  1639 odsłon

Zabiliśmy Cię Dziecię

Uniesienie w powietrzu, pragnienie między nami
To była jedna chwila, którą byliśmy opanowani
Nie byłem gotowy na pokochanie maleństwa
Twoja obecność, doprowadziła nas do szaleństwa
Nie było dane Ci żyć - połknęła tabletkę
Lecz tęsknimy za Tobą, serce me mięknie
Zabiliśmy Cię dziecię, nie byłem gotowy
Potrzebowałem czasu, by o Tobie użyć mowy
Lecz wiem, że wrócisz gdy nadejdzie czas
Wtedy Cię pokocham, wtedy mi szczęście dasz
Zrobiłem to jako egoista, nie chciałem Cię na świecie
Przepraszamy, ale zabiliśmy Cię dziecię

Czytaj wiersz
  882 odsłon

Sen

Ciemny pokój z ukochanymi zwierzątkami
Oaza spokoju i bezpieczeństwa - dom
Walcząca ze sobą i swoimi troskami
I jej jedno okropne marzenie - zgon
Zabrać od Ciebie całą traumę przeszłości
I pokazać, jak piękne może być życie
Ale zabrakło u Ciebie uśmiechu wolności
Masz wrażenie, że mówię jak o micie
Chcę tylko spełnić mój nowy sen
Chcę dać Ci zupełnie nowy tlen


Bo moim snem jest zabrać Cię z otchłani
Pokazać Tobie świat, jakiego nam zakazali
Pozbawiony tego stanu, jakbyśmy byli widmami
I zostawić to wszystko w tyle, daleko za nami
Śnię, że zabieram raz na zawsze smutek z Twojej miny
Wszystkie Twoje ciemne kolory na jasne zmienię
Tabletki mówią, że do szczęścia brakuje mi serotoniny
A ja sądzę, że do niej brakuje mi tylko Ciebie


Gdy upadniesz, chciałbym Cię widzieć i podać rękę
I trzymać tak, abyś już nigdy nie była na ziemi
Być z Tobą, gdy przezwyciężysz całą tę mękę
Być z Tobą, gdy Twój świat się na dwa rozdzieli
Ten Stary, z którego wyszłaś i wracać nie chcesz
Ten Nowy, który jest obok, lecz go nie widzisz
Widzę, jak niechętnie dziś nadal drepczesz
Widzę, jak coś Tobą kieruje, jak się krzywdzisz
Pozwól sobie pokazać Nowy świat
Zabiorę Cię z psychicznych krat


Ciemny pokój, oknem na świat tylko internet
Smutek schowany za uśmiechem, pogrzebany w żartach
Chcę sprawić, aby Twoje życie było czymś więcej
Niż porażką zapisaną od początku w kartach


Bo moim snem jest zabrać Cię z otchłani
Pokazać Tobie świat, jakiego nam zakazali
Pozbawiony tego stanu, jakbyśmy byli widmami
I zostawić to wszystko w tyle, daleko za nami
Śnię, że zabieram raz na zawsze smutek z Twojej miny
Wszystkie Twoje ciemne kolory na jasne zmienię
Tabletki mówią, że do szczęścia brakuje mi serotoniny
A ja sądzę, że do niej brakuje mi tylko Ciebie

 

Z dedykacją dla Patrycji

Czytaj wiersz
  1322 odsłon

Wolny Jak Nigdy

Wolny jak nigdy

Wbite mam igły

I te miliony westchnień

Jestem bezsilny

Bo nadal powtarzam

Że cierpię i tęsknię

 

Zabawne uczucie, kiedy wiesz, że

wszystko co najgorsze jest za Tobą

I chociaż pokonałeś tyle przeszkód,

to ostatecznie przegrywasz z chorobą

Może nie jesteś w stanie wygrać ze

samym sobą, postacią złowrogą?

Ty sam jeden się nią stałeś, wpadasz w

otchłań, żadne tabletki już nie pomogą

 

Szukając swojego skrawka szczęścia

Musiałem doczekać Twojego odejścia

I mogę zamazać wszystkie zdjęcia

To nie zabije uczucia i żalu napięcia

(Wolny jak nigdy, voodoo - wbite ma igły)

 

Gdzie jestem teraz? Mówiliśmy o

przyszłości, i o naszej Antosi

Lecz z przeszłości zostają westchnienia

i tylko smutek się po nich wynosi

A dzisiaj na drodze spełniania wspólnych

marzeń - których nie powinien podnosić

Zmęczony jestem już samym sobą,

Nie chciałem nigdy o pomoc prosić

 

 

Szukając swojego skrawka szczęścia

Musiałem doczekać Twojego odejścia

I mogę zamazać wszystkie zdjęcia

To nie zabije uczucia i żalu napięcia

(Jestem bezsilny, moje voodoo - igły)

 

 

Wolny jak nigdy

Wbite mam igły

I te miliony westchnień

Jestem bezsilny

Wciąż piszę wiersze

Że cierpię i tęsknię

Czytaj wiersz
  879 odsłon