Nie piszę już
pięknych wierszy
O moim okropnym losie
W ciemności smutku
stałem się bielszy
brakuje rozpaczy w głosie
Nie piszę już
trenów miłosnych
gdy wokół potłuczone lustra
Więc pozwól mi tworzyć
grono dziwot złych
ze szczerym uśmiechem na ustach
Powiedz publice
Jakim uczuciem się łasisz
Gdy Twój palec wskazuje
Drugiego człowieka?
Zgarbiony, w towarzystwie
Niepewnego kroku
On to nie alfa
Lecz czubek Twojego nosa
Jest omegą
Powiedz publice
Jakim wzorem jesteś
Wystawiając do dziennika
Kolejne oceny?
Ah, tak - nie powiesz
Mówiono kiedyś, że zabraknie mi słów
Gdy będę jeden, a nie będzie nas dwóch
Przez lustro spogląda mój największy wróg
Dziś wieczór naciska w uczuć mych próg
Gonię szosą za głosem wybranych dróg
Czekając na karmę, co nagrodzi trud
Pali się serce, choć w środku wciąż lód
Przeżyte cierpienia dały ulgi cud
Mówią, żem uparty
Poprzez ambicje otwieram wrota
z wiarą, iż wysiłek warty
Zaklęty w kartach tarota
Na takich jak my
Od Sumerów wołają "kozie ryby"
Lecą nam wspak dni
Dorośle już zza młodu patrzymy
Mówią, żem przygotowany
Uporządkowany przyjąłem wzorzec
Mimo to codziennie zamotany
Zagubiony w sobie koziorożec
Nieważne, jakie rany zostawiła miłość
Bo tylko miłość wyleczy z miłości
Nieważne, jak życie z Ciebie drwiło
Skoro dziś nie potrzebujesz litości
Nieważne, jak się czujesz we własnym domu
Bo zaraz po wejściu i tak chcesz go opuścić
Nieważne, czy szczęście zdobyłeś za pomocą łomu
Skoro i tak ciężko je w siebie wpuścić
Jednostka „ja” indywidualista
Marzeń i celów pełna lista
Na jej szczycie drugi człowiek
On zdejmuje nam oczy z powiek
Dobro materialne zdobyte w stresie
Pozwala zapłakać w mercedesie
Bezcenne przed ceną się zawsze obroni
Ile zapłacisz, by otulić się w cudzej dłoni?
Nieważne, jakie rany zostawiła miłość
Bo każda rana się jednak zagoi
Nieważne, jak życie z Ciebie drwiło
Skoro to ono dziś się gubi w pogoni
Nieważne, czy zamek wspomnień wita z uśmiechem
Bo zaraz po wejściu i tak chcesz go opuścić
Nieważne, że gniew przychodzi z ciężkim wdechem
Skoro i tak ciężko go w siebie wpuścić