Wiersz o Niczym

Dzisiaj znowu jestem sam w domu i widzę obrazy

Z przeszłości z dni, gdy na sercu nie było skazy

Na twarzy uśmiech, a w głowie głupoty

Które w przyszłości przyniosą kłopoty

Dziecinne psoty, młodości złote czasy

Po których zostały tylko nostalgii masy

i mała satysfakcja jak drogi się ułożyły

Bo nadal mam niepocięte żyły

Bo nadal prowadzi mnie dziecięcy gniew

W dorosłym życiu, w świadomości na dnie

Był powodem dla moich dobrych wyborów

Był powodem dla moich złych wyborów

Jest powodem moich psychicznych chorób

Jest powodem, dlaczego taki zółtodziób

Będzie czuł spełnienie, gdy przyjdzie czas rozliczeń

Będzie wierszem, gdy nadejdzie czas psychicznych zakotwiczeń

 

Dziecięcy sen,

życia w fikcyjnym świecie

Zamieniłem w dorosłą rzeczywistość

Gdzie kolejny dzień,

Opalony w grudniowym lecie

Będę rozmyślał jak to wszystko przyszło

 

Jutro znowu w towarzystwie będę widział obrazy

Z przyszłości, do której tak bardzo się marzy

Słowa zamienione w czyny oddadzą owoce

Może w tym sezonie będą ich krocie,

Chociaż ich nie potrzebuję - tak sądzę

Z nimi lub bez nich nadal błądzę

Po łące moich wyuzdanych marzeń

Chociaż już nie szukam żadnych wrażeń

Z Bogiem rozstałem się na którymś rozdrożu

A to chyba wiary brakuje w moim podłożu

Chociaż zawsze wierzyłem w siebie

Chociaż modliłem się w wierze

Że utrzymam się w sztormie na sterze

Że nie zginę w tej depresyjnej sferze

Dlatego napiszę ten wiersz o niczym

Dlatego wierzę, że te obrazy nie zostawią mnie z niczym

 

Dziecięcy sen,

życia w fikcyjnym świecie

Zamieniłem w dorosłą rzeczywistość

Gdzie kolejny dzień,

Opalony w grudniowym lecie

Będę rozmyślał jak to wszystko przyszło

 

 

 

 

 

 

 

 

*Okna
Odliczam Rok cz 1
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
czwartek, 28 marzec 2024

Zdjęcie captcha