ŻYCIOWY PROBLEM

Rosną zamki i hotele,

Rozwijają się królestwa.

Do sielanki tak niewiele,

Mimo draństwa i kurewstwa.

 

Gdy w robocie człek już pada,

Czasem taka myśl zaświta:

Jaka dla mnie dziś jest rada,

By się dopchać do koryta …

 

Żurnaliści i kamery,

Autografy, sznyt, wywiady,

Wiodą prosto do kariery,

Nikt zaszkodzić nie da rady.

 

Gdy ich widzę w TVN-ie,

Czasem mi w emocjach zgrzyta:

Co mam zrobić na mej scenie,

By się dopchać do koryta ...

 

Choćby banki, u stóp banki,

U stóp cała finansjera.

W bankach sejfy, w bankach fanki,

Więc się rodzi żądza szczera.

 

Zanim moje lata miną,

Jako Polak i łachmyta,

Komu maścić wazeliną,

By się dopchać do koryta …

 

Zaś kobitki – pełen wypas,

Co mnie zawsze upokarza.

Za frykasem stąpa frykas,

W adoracji dygnitarza.

 

Krew pulsuje, wzrok się ostrzy,

Próżny żal za serce chwyta,

Jaki wydać mam ja okrzyk,

By się dopchać do koryta …

 

Błąkam się w zaułkach życia,

Już anemia patrzy w oczy,

Bliski płaczu, nawet wycia,

Brak sukcesu ku mnie kroczy.

 

Gdy co wieczór idę spać,

Dręczy myśl we śnie ukryta:

Co mam zrobić, kurwa mać,

By się dopchać do koryta …

Tylko mgła...
Poranny promień
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
wtorek, 16 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha