Nie było prostszych czasów

Włączyłem swoją piosenkę z młodości
rozłożony na kanapie, lekko rozpływając się w nostalgii
jak wracałem wieczorem od pierwszej miłości
do domu, do matki, co przez ojca ciągle się coś martwi

Przypominam sobie czasy studiów
zaćpany sylwester, wątpliwego towarzystwa stolik
U psychiatry tabletkami pozbywałem się buntu
Powtarzając: "nie chcę być jak ten alkoholik"

Wspominam pierwszy uśmiech matki
gdy swoją kieszeń oddałem dla Jej długów
Po śmierci ojca myślałem, że wyrwę sie z klatki
Ah, naiwność

I oto tutaj jestem, bez zezwolenia by tęsknić za wczoraj
Potraumatyzowane dorosłe dziecię
W rodzinie dostrzegając bezmyślnego potwora
Szukając własnego uśmiechu w tym świecie

Gdybym chociaż na potrzeby wierszów
mógł się pomalować w dodatkowej dramaturgii
dorysować ciutkę fałszów ze snów

A mnie nic bardziej nie boli niż prawda
Wielbię Ciebie Boże
Jak dobrze że jesteś ze mną Boże
 

Komentarze

Umieść swój komentarz jako pierwszy!
sobota, 27 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha