Zasiedziałam się tak bardzo w jednym miejscu, że trudno by mi było pofrunąć jak ten ptak, zatrzepotać skrzydłami i razem z innymi ptaszkami, polecieć w dal.
Na przygodę już za późno, odszedł już ten czas i szał, który prowadził mnie w dni marzeń, został tylko ślad i żal. Ale i żal się rozłoży, niczym płatki róż i zostaną z dawnych
marzeń, tylko senne mgiełki oczu łez i kurz.A kiedy z mgiełek, szal srebrzysty się ułoży, wspomnisz jeszcze, że ten okres dał ci wiele szczęśliwych szczęścia lat i zegar już nie
będzie ci mierzył czas. Oddalona od wspomnień pór, z odwagą spojrzysz w promień słońca, a on ci przyniesie wieść z krainy innego miesiąca.
Wszystko przeminęło, zostało tylko ECHO, które od czasu do czasu się odzywa, błądzi i niesie wieści z daleka, tam gdzie została powłoka falista jak rzeka. To się zwija,
to prostuje, bo w takiej postaci się dobrze i wygodnie czuje. Jeszcze powracam w myśli gęstwinę i przywołuję do pracy nie jedną dziecinę.
One spokojnie mi odpowiadają : nie rób sobie nic z tego jak cię nazywają, bo to są tylko słowa z palca wyssane, niepotrzebne i niekochane. Już nie kręcą mnie światła rampy
i sceny deski, już nie jestem oseskiem i nie czekam na resztki, które podawano mi z pustego stołu, jakby to był makaron do rosołu.
Już nic nie pomoże, ażeby mnie wcisnąć między tych gości, co niegdyś grali w kabarecie w kości, a teraz zbliżają się do kraju nicości. Trudno jest stąpać całą stopą
i nieść ze sobą laur, po kamienistej drodze, skoro niegdyś szło się po czerwonym dywanie i niosło na ołtarzu te twarze, które popularnością zachwycały
i wartością czarowały, lecz musiały odejść, bo się opatrzyły i zestarzały.
Tak się niestety kończą sukcesy i sławy gorycze, bo po tych drogach kroczą ciemności chichoty granice.