Susza


Przywykłem już do licznych przerw w pisaniu, a zdarzały się nawet kilkuletnie. Nie stanowiły zbytniego problemu, bo i tak przed wielu laty szanse na publikacje były niewielkie.
Obecnie sytuacja jest o tyle łatwiejsza, że jest gdzie, a o tyle trudniejsza, bo coraz trudniej z pisaniem. 
Wprawdzie mam jeszcze kilkadziesiąt wierszy z zasobów "Moje Zacisze", ale wracam do nich niezbyt chętnie i to z różnych powodów.

Odwiedzam niniejszy portal dosyć często z nadzieją na nowe wpisy innych autorów.
Najłatwiej z pisaniem tzw. "warsztatowcom". Im wena nie jest w zasadzie potrzebna. Wystarczy temat, aby wykonać szkic, a następnie dzięki własnej wiedzy i inteligencji,  
napisać jak najbardziej poprawny i ciekawy tekst.
Najbardziej zdolni i ambitni są w stanie napisać co najmniej jeden wiersz dziennie.

*        *        *

Zauważyłem, że część moich wierszy (wpisy z roku 2020), przetworzyła się na zapis 
z rozjechanym tekstem. Niestety, ale próba edycji i aktualizacji, celem pozbycia się podwójnego Enter, pozostaje jedynie próbą bez efektu.

Postaram się upewnić, czy od strony administracyjnej znajdzie się rozwiązanie problemu, a tymczasem przepraszam za utrudnienie w czytaniu.

Pozdrawiam serdecznie

Zapaść w sen

Patrząc
nie wypatrzę
droga kręta
Bóg kopną piłkę
słońce toczy się
zaś nocą
wkręca żarówki
zliczyć nie zliczę
tyle na niebie jest

Kocham noc
bardziej niż dzień
Morfeusz przychodzi
 zabiera mnie
gdzieś po za ciało
w daleką podróż
zegara który bije
w ogóle nie słyszę

a może  anioł
z duszą się brata
zostawia powłokę
by wolną być
jeszcze nie teraz
Bóg nie zaprasza
twe miejsce na ziemi
przegania wciąż

nie wiem
 nie pamiętam
kiedy nad ranem
wracam do świata
gdzie żywi są
niestety człowiek
rozczarowany
toteż czekam nocy
by zapaść w sen.

Sztylet trucizna miłość i śmierć

 
 
są gorsze dni 
choćby ten 
z rąk wypada 
nie klei się nic 
gorzej być nie może 
myślisz sobie
w drewnianym 
kościele 
cegła na łeb 

nim zliżesz rany 
bandażem owiniesz 
zostanie blizna 
nietrwały ślad 
przecież czas goi
jeśli się mylę 
proszę 
 poprawcie mnie 

a póki co 
chmurne chwile 
trupie humory 
zgroza aż strach 
Hamleta ktoś 
na nowo pisze 
sztylet trucizna 
miłość i śmierć 




Poczekam

dla nich zagrałby Chopin
ślubne sukienki przybrały
Iwy całe w bieli
wyobraź sobie

konia ciągnącego sanie
dzieci rzucające śnieżkami
Basi klaczy dawno nie ma
czy tobie nie żal

wędrownika malarza
od okna do okna tak chodził
Van Gogh by się zawstydził
ładniejsze niż słoneczniki

na trwałe w pamięci zapadły
tęgie mrozy i śniegi
czemu miałbym wybredzać
poczekam może powrócą

i uroczo się zrobi

Wstęp do Zacisza


Pisanie wierszy - może zadziwiać, zdumiewać lub też napotkać zupełne niezrozumienie i odrzucenie.
Niejednokrotnie autorzy przechowują swoje teksty w przysłowiowej szufladzie i nie są zainteresowani ujawnianiem pisania. Nawet nastoletnie dziewczyny dzielą się tajemnicą jedynie z najbliższymi koleżankami lub dopiero po wielu latach przyznają się do pisania wierszy. Oczywiście, powodów skrywania jest z pewnością wiele.

Pierwsze wierszyki o motylku, biedronce i kwiatach na łące, układałem dla zwykłej zabawy i nie czułem potrzeby, aby komukolwiek o tym powiedzieć. Była to po prostu jedna z pierwszych tajemnic dziesięciolatka. Nawet nie zapisywałem. Pozostawały w pamięci.
Niesamowite "parcie na pisanie" nastąpiło dopiero w okresie szkoły średniej. Niestety, zakończyło się niemal depresją i zupełnym zniechęceniem po zagubieniu notatnika.

Młodzieńcze tempo życia, w pogoni za jego urokami, wymagało niekiedy wyciszenia, głębokich przemyśleń i uporządkowania.
Przemyślenia często natychmiast tworzyły zapis w formie wierszy. Zapisywane na czymkolwiek, co było w danej chwili pod ręką, zazwyczaj nie pozwalały się odnaleźć. Zachowanie w pamięci było raczej niemożliwe. Tekst szybko wyparował, a odtworzenie dosyć trudne.
Po pewnym czasie zakodowałem sobie potrzebę zachowania czujności w każdym miejscu i o każdej porze dnia i nocy.
Ale też byłem niejednokrotnie zaskakiwany.

*   *   *

Wiersz może być dobry, niezbyt dobry lub zupełnie grafomański.
Natomiast poezja - jest albo jej nie ma.
Niestety, ale u mnie jej nie ma.



* t. "Moje Zacisze"

dotyk anioła

nie krzywdź

apostrofa lgnie wyostrzona burza

:nie krzywdź motyla, mnie

 

postaw do schoda, nim nastanie noga

 

... który nie rozpieszcza,

spotyka jedynie nagle,

i nie rozciera, i nie rozcieńcza,

chwali się tylko; pan wie...

 

dotyk miłosny zawsze radośnie

nie chce być tyle ile żałosny

 

dotyk gitary zastępuje pary

aprobuje swobodnie wygodnie, - ssuwaj się;

 

musk pajęczyn, brudnych od jędzy zajęczych

zwierzęcych podstępnie upadanych ujadanych

 

zwietrzałe; zachłysnął się w: małe

lecz i: kroczy w Mesajah ten w oczy proroczy

 

dotyk piramid brudnych rękawic

omyka konsternacje podły Michale

 

i: Archaniele Boży, co duch nie tworzy

dusi się oddech !

dusi się modnie i jęczyć dokuczy.

 

:i chorzy już nie będą w cierpieniach,

głodni w ramieniach, - nie uda się podróż Aborygena;

;zawsze w płomieniach,

pochodniach, i cieniach;

 

Ujrzyj mnie i rozprzestrzeniaj:

nim rzucisz falę..... do góry wodą

 

-nie wejdź niżej, aby tylko Mi: Ufaj

 

- bo kochaj za wczas powiedziane.....

 

stale dom wen na czekaj i uprochaj.....

 

-ten litości, zbyt prości, a ryba; oby bez kości,

 

-;u podłości - twoja wina, twoja wina, twoja wielka wina.

 

Rana moja - gmina.

 

Dawid "Dejf" Motyka

W Soplicy: stolicy,

o storczyku', o storczyku: czemuś mi taki słodny,
wody daj, miodem siej, przenieś się mnie do słonecznej Walii,
:bom głodny, -

kryształku mój, kryształku z mórz i oceanów; zagraj mi w swej dziecinie,
cymbałku twórz, cymbałku róż, przerzuć się mnie do w swej krainie;
i ciałku kobiecy, do pana do rzeczy, - czy to się tak ładnie spodoba;
olśnij mnie w swym rytuale, czasem czekaniem dowalim, - niech włosem: a grzecznym, podgrzewaj:
i pieścili się; zachciewali - ;o mewach tu śpiewaj, i Dunaj polewaj,
 
:leć, Gołębiu Mój proszę: nie zważaj do swego losu, bo wnoszę;
,i czystego od stu kłosów, a' lasem Sokolim, płynącym w oddali - :wschodzącym nie bolim,

:zatańcz tu swoje marzenia:
 
:i zaparz mi wiecznego chleba, wierzeniem od nieba:
i zaparz mi się w stokrotę, szalupie przypatrz za wojnę, -
- storczyku mój w Płotkę, bom płonę; -
 
:Fiołeczkami, zalatywały mi się i arbuzami, -
:szyszek spadających wprost do Eukaliptusowej się; w błyszczącej fali nadziani, -

do sadu, do sadu poproszę, żeby się nie bali, coś wniosę, przyniosę;
 
;czosynku coś wisiał tak sobie, byłeś pełen winy,
am był przy tobie, -
Twoich to malin i zielem naskładali tu w; cielem,-
dla Akacji i Lipy wschodzącej: biurokracji;-
 
I: słodkiego wina' a wiśni w: zalana kraina, - przeminie, -
:nie pryśnij się od pomarańczy:
, za wyplatana mama, wiosenka, do nana nana - tu tańczy:

spoczywaj sobie wen w dłoni Koali, którzy to byli wędrowni, a się nie tułali,

:przezorny mi tu zapisał, kto Kocha, przypisał:
,a ty se, a ty se: podlewaj:

I: Kochaj* mnie tak*

Dawid "Dejf" Motyka

a, jednak, polecą:

a, jednak, polecą:
 
Mój miód:: częstuj się wygodnie, -
gdyż w mój; brud; to potem konnie; -
 
Koliber Mój mały: -
 
Kochaj mnie całym *****
ah* daj kocyk ciepłym dziś małym:.....
 
Kochaj się z: wrześniem: toż pełen uniesień; :tak tudzież u: wyniesień:-
 
* * * * * z: Umiłowanym * * * * *
 
Kochaj się: gdyż moje: są wszystkie pełne: do Chwały: ..... idąc tak... do ciernistych: *Wzruszeń * * żywym: popołudniem:
 
:słuchaj mnie: tak jak Ja się czuję: oh: właśnie: - tera dziękuję_ *.*
Kichnij mnie wiosną, - niechaj sanki nam cisną: Mam: Te: Wszystkie::: nocą Przyniosą: tak mocno W: czułościach:
* * * * * wyrosną * * * * *
 
: o to śliczni, gdym się tak nocą miłosną wydaje,- w: modelki niechaj se kroczą:- porosną w: zwyczaje:-
 
tym żyznym powietrzem, grzesznym cieniem, ukrytym spojrzenia błaganiem dziś nie wiem którym to się stanie:
 
Dawid "Dejf" Motyka

już nie trzeba iść.

nie trzeba się starać, tak bardzo:
ani dodawać, udawać, przyklasnąć:
 
nie trzeba myśleć nic:
ciągle wyśnię, to trzeba pic:
 
nie trzeba wybierać, ani żeglować:
 
co Polskę Wspierać, Kochać, przyjmować:
 
już nie wolno mi tu zaglądać się do okna wcale:
 
żegnam, co Kochać się stale:
 
i Moje są wszystkie te słowa:
I czyje nie twe, o nie: od nowa:
 
czemu mojemu tu ciągle chcę, a chciej, pomykać. -
 
choć do mnie dziecię, -
Ja Kocham Cię***** I oddaję się*****
 
Dawid "Dejf" Motyka

co ciastek wygrywa, bo brame mo

 
-
 
me Milki way, wy słodkie nim zwiej;
 
i lizak tak z serduchem ach woła o pastucha | co naleśnika wsuwa
 
krówka Snikersa dogryza, i chu chu cha,
 
niczym i szybka i bryza; Ibiza i mi | to se rwij
 
oh moje są; off Alpen in Gold... taj mi tu dla ochłody/
 
tu mleko ssie wita i spływa; -
 
***** i wita się i świta, i mnie ucałuj *****
 
cysterny mi tu zapychaj i siodaj se;-
 
, i pomaluj, - po mało ; pędzelku
 
cekoladki chco, oj popychaj se i doi |
 
co w usta za z wina cieplutka; i Milsch i moi |
 
i w Alpy i w Gile motylem, i w pyski mosz gool |
 
cekoła mi| zza stoła, zasłuchaj se | i pogrywaj, zakrywaj, -
 
Austriackie przecież przywieź mi tu, bom dość!
 
i stoj, - w sarenkę wydobywaj***
 
moim se oblywaj i w; fikołecka piszczałeczka w; pszczelim włóż
z samiuśkich Taterek***** dolywaj skoroś z wód | .
 
mom dość!.. sasenek; -
 
,a i u choinki dostywaj prezentów skoro o gorść z wisienek wiosenek ~~~
 
a potem se w słome wypominaj; -
 
,a capy za sępy co mi tu u; brędzy; -
dopływaj;
dopytaj za w sianko i witaj| przytrzymaj, -
 
ta kózka za trawę przyznaje pomyja' -
 
o słonko w zastawę co w mąką,- wyprawkę na granie, i mijaj:
w piosenkę w zdanie;-
 
aj wcisnę ci se, bo dopomina, wygrywa i gno - moja jest lina | .
 
i mi tu doj, polywaj, i ahoj! zwiewaj | zwyzywaj | .
 
-
 
W mej chatce ozeń się o Dłoni moj... | ~.
 
,która obroni Cię zawsze w; Mamę ***** | ~.
 
Dawid „Dejf” Motyka

bogatym być

i ja chcę tak ciągle sobie brać

aż moje liście zaczną kropli ssać

i będzie w mej gitarze jaśniej i weselej

aż się zgaśnie tudzież bielej

i całkowitego rozchmurzonego Nieba

i błękitów mi więc trzeba

i tych Fiołków zakrapianych Tulipanów

pięknych lasów i tapczanów

i pościeli lukrowanych

kwietnic narzucanych nauczanych

słodkich wiśni i popiołów

Ambroziaków w zgon betonów

i harmidru mi Go trzeba

słodko winne tego chleba

i Rumcajsów i Anieli

często sobie ciepło ścieli

u Bocianów

 

Dawid "Dejf" Motyka

Głębia

wołam wszystkich - jestem tutaj!
czuję, widzę, spadam - słuchaj!
podrap, ugryź- nic to nie da.
zniknie, minie - durna bieda.
stoję, milknę - wszyscy biegną.
zacznę? skończ już - myśli legną.
chwytam, łapię - każda leci.
skacze, cierpie - mózg oszpeci?
pcham, odrywam - wymiociny.
pląsam, leżę - wszędzie miny.
łkam, narzekam- duszy rany
czekam, czekam - sposób marny!
wołam wszystkich - czarna chmura!!
ratuj, proś no.. - wieczna dziura?

Taka sobie opowieść

Jaka piękna pogoda na dworze. To wiosny jest uroda, czy deszcz czy słota, to warto jest żyć.
Skowronka słychać śpiew, każdy powinien swym oddechem witać dzień, cieszyć się
i z radością nić żywota pleść.
Kiedykolwiek znajdziesz się na boku, to staraj się innym dotrzymać kroku.Uderzaj często
w złoty róg i nie wchodź nigdy pod koślawy stół. Jeśli znajdziesz się tam gdzie morze
i ocean jest spójrz na plażę. Czy wiesz, że każde ziarenko piasku, ma na swym obrazku
wspomnienie o dalekich podróżach w nieznane i zapomniane krainy.
Tam gdzie słońce z niebem się styka, tam gdzie głębia jest jeszcze nie zdobyta, tam
gdzie zorza jasnością i czerwienią zachwyca jak młodej dorodnej dziewczyny lica.
Tam gdzie księżyc w noc ciemną gwiazd wędrujących szuka, gdzie korytarze, szczeliny,
jaskinie, pieczary nieznane jary, w których gnieżdżą się istoty z tej i nie z tej planety
i tworzą opleśniałe widoki, a ty powiesz NIE, to nie są moje widoki i kroki.
Uwierz w to,: ono odsłoni przed tobą nieznaną epokę, czyli swe tajemnice umysłu granice.
Wsłuchaj się w jego wołanie, spójrz, co ma jeszcze na swoim łonie?
Opowieści o zaginionych żeglarzach, co płynęli na łodziach wioząc różne baśniowe towary,
do swego kraju czyli czary jak-- stroje bogate, klejnoty,złoto,imbir, paprykę i inne przyprawy
nieznane, tam gdzie są inne góry, lasy, rzeki, drzewa owocowe jak : banany, ananasy,
bulwy kwiatów i inne rarytasy. Nie z każdej podróży wracali cali i zdrowi do domu.
Potęga mórz i oceanów dała się im we znaki, wiatry, cyklony poniewierały jak łupiną,
ich statki i z całym dobytkiem znalazły się na samym dnie.
Takich cmentarzy jest tam bardzo dużo, o czym świadczą wraki, bo inni śmiałkowie
zapuszczają się w nieznane głębiny i rozpadliny i przynoszą nam nowiny,filmując
życie krajobrazu morskiego, łowią każdy strzęp życia ludzkiego, bo zawsze tam
gdzie są ich szkielety biją serca, o których mówią wieki.
Co jeszcze chcesz dodać do tej treści.?
Chyba nic, to jest koniec mej opowieści.
i

Nie o tym

...chciałem napisać całkiem na inny temat ale spłynęło to na mnie niespodziewanie przy klawiaturze więc napiszę właśnie o tym co zakradło się do zakamarków mojej duszy . Zatrzymałem się na chwile na krótkim uspokojeniu emocji i pomyślałem o wdzięczności . Nie o podziękowaniu za wspaniałe i pełne uniesień chwile lecz wręcz przeciwnie . Podziękowaniu za te złe momenty życia które wbiły się w moje serce jak sople zamarzniętego lodu . Dobre momenty mojego życia to zaledwie życia pół a nikt nie żyje do połowy . Jak można oddzielić od siebie i przefiltrować krople wody . Woda w naturze nigdy nie jest czysta . Nawet potok górski choć wydaje się krystalicznie czysty to po napiciu się można dostać sraczki i uwierzcie takiej że papieru brakuje ( człowiek zawsze sobie poradzi, są jeszcze ze ściółki liście przyroda nie zastawi na pastwę losu) . Ale nie o tym . Życie jest wodą mętną i nawet kiedy człowiek przefiltruje ją przez duchowe praktyki to trafi się skażona kropla która powoli zmąci jej czystość . Wydawało mi się nie raz że moja odporność jest wystarczająca na zanieczyszczenia z zewnątrz . I ile razy tak myślałem mętna kropla właśnie wpadała do szklanki i niszczyła mój ład ("duchową ciężką pracę ") . Pytałem dlaczego do jasnej cholery przychodzą doświadczenia którym nie jestem w stanie się przeciwstawić . A uderzały boleśnie i celnie, poniżej tak zwanego pasa aż tchu brakowało . Zamiast wylać mętną wodę próbowałem ją ciągle oczyszczać , filtrować , energetyzować . Następowała ulga lecz zagłuszanie tego co złe , było jak śnieżna kula . Staczała się z góry będąc coraz większa . Pieprznięcie zwalało z nóg . Ciężkie przeżycie , ledwo podnosiłem się po raz kolejny . Aż w końcu postanowiłem nie wstawać. Leżałem w kałuży żalu olewając wszystko dookoła . Moja duchowość zaczęła mnie męczyć więc olałem i ją . W złości "bezradności" postanowiłem utopić smutek . Wróciły stare nałogi i ... zrobiło się jeszcze gorzej . Ale ja wyznaję pewnie błędną teorię że do puki nie dotkniesz dna to się nie odbijesz . Destrukcja jest taka łatwa i przyjemna . Nie potrzeba się o nic martwić , starać , zabiegać , pracować nad sobą . Ona po prostu jest i w niej się trwa . Długo jednak człowiek wstaje . Bywa z łzami w oczach i pyta i co teraz . Dlaczego żyć , starać i budować następny dzień ?
Zatrzymanie w takiej sytuacji jest raczej najlepszym lekarstwem . Przeczekanie .
I zrozumiałem że złe emocje to też i ja . Ja też jestem i zły i złego doświadczam .
Wdzięczność za złe doświadczenia wydaje się dziwna ale inaczej się nie da . Bo zawsze będzie wiał wiatr mocniejszy , słabszy . Pogodą jest również deszcz .Zmoczy do slipek i zmrozi na kość więc trzeba się hartować . Zażywać witaminę
C i zdrowo odżywiać . Ale czy pączek to grzech .
Wdzięczny zaczynam być za to co dostaje bo innego życia nie mam szkoda czasu na czekanie że leprze zstąpi z nieba .
Bo moje życie jest właśnie takie a bez wdzięczności za nie nie ma wybaczenia złemu . Woda nigdy nie jest czysta po to , żeby sraczka przeczyściła jelita .
Ktoś napisał śmierć i sranie tam gdzie zastanie . Miałem napisać o postrzeganiu śmierci a wyszło o przeczyszczeniu a może bardziej oczyszczeniu . We wdzięczności tego co dostaję zaczynam odczuwać równowagę . Inaczej nie potrafię chyba.Wdzięczny więc jestem za wszystkie chwile mojego życia bo one je tworzą .

 

https://www.youtube.com/watch?v=CnQ8N1KacJc&list=RDFNKPYhXmzoE&index=3

Hasło na billboardzie

Czyjaś twarz rozklejona na płycie,
Twarz podpisana leży w błocie,
Podarta powiewa na płocie,
Twarz leży w trawie,
Twarz człowieka na billboardzie krzyczy:
"W niewiedzy, że się istnieje jest wyzwolenie od czasu
i śmierci..." (Olga Tokarczuk)

O Ś W I A D C Z E N I E

Niniejszym oświadczam,

że zawieszam,  

na czas nieokreślony,

publikacje moich wierszy

na portalu internetowym poe.pl

   

Tę decyzję podjąłem

ze względu na obsceniczne teksty

publikowane pod autorstwem -

Zbigniewa Polita

od dnia 24 lipca 2019r.

na tymże portalu.

 

Jako dość znany

i szanowany poeta

nie mogę zgodzić się na to,

aby moje utwory były obok:

"niestosowności", "mierności",

"wypocin" (określenia użyte przez

samego autora), które godzą nie tylko 

w elementarne podstawy poezji,

ale i w godność człowieka.

 

 

Z poważaniem 

Don Adalberto

 

Informacja

Chciałam poinformować, że zawieszam

na czas nieokreślony

przekazywanie moich wierszy

na tym  portalu z powodu

niestosownych utworów

pisanych przez pana Zbigniewa Polita,  które                                                                          

swą treścią w większości

są obraźliwe dla kobiet.

Jako kobieta i matka nie będę

publikowała wierszy w jego towarzystwie.

                                               

                                                     Wiesława Waliszewska

Piszę wiersz by wyrzucić to z siebie - Gniew

Chcę krzyczeć, zagłuszyć wszystkich, a jednak Cię słyszeć!

Milczenie oznacza zgodę, rozpoczętą nową przygodę

Spala się moja ikona, zamykam oczy, upadam i konam!

Na pomoc Cię wołam:

- Halo, czy jeszcze mnie słyszysz?

W ciszy szumi mi głowa, a wiatr się w niepokoju kołyszy

Mam się za doktora - chodź, wyleczę te Twoje zatrute serce

I pomoc nie wołaj, bo niepotrzebnie Ci dziurę wykręcę!

 

GODZINY

NISZCZĄ

ICH

ETERNALNĄ

WSPANIAŁOŚĆ

 

ZABIJĘ

JEŚLI NIE CIEBIE, TO SIEBIE

KRZYCZĘ W POTRZEBIE BO KREW SIĘ POLEJE

ZNISZCZĘ NADZIEJE, UŚMIECHNĘ SIĘ W GNIEWIE

A ZMYSŁY ZADZIEJE

DAM CI PUSTKĘ JAKO WIECZNĄ PRZEPUSTKĘ

ZAKRWAWIĘ TWĄ BLUZKĘ I RZUCĘ W TĘ BUŹKĘ

SWÓJ JAD, ZNOW BLUŹNIE

NA BOGA, NA DIABŁA POZA SKALĄ

ALKOMAT, SIŁA NAGŁA ROZPIERA

JESTEM W ROLI WERTERA, A UCZUCIE UMIERA

 

proszę bądź... BO CIEBIE TU NIE MA

proszę chodź... WCIĄŻ CIEBIE WYBIERAM

 

GWIAZDY

NIECH

ITERACYJNIE

EKSPLODUJĄ

...Wasze

 

Znów płaczę jak dziecko

Znów oddycham ciężko

Myśli się w głowie nie mieszczą

Diabły na spacer mnie wezmą

ZNÓW--ZNÓW

KROCZĘ TĄ ŚCIEŻKĄ

JESTEM GRANATEM - TY JESTEŚ ZAWLECZKĄ

MYŚLI ZA TĘSKNOTĄ BIEGNĄ

ANIOŁY OZNACZYŁY MNIE KRESKĄ

 

ja cierpię

                ja tutaj cierpię

                                               GNIEW

Mój wróg najwierniejszy II

to wcale nieprawda

że los wystąpił

przeciw mojej osobie

ludzie nieprzychylni

też byli niewinni

samotnym

któregoś dnia

nie zostałem

dzięki tobie

przecież długo byliśmy

tak bardzo szczęśliwi

 

nie usprawiedliwiam się

nie zaciskam już pięści

utraconego czasu

też nie odzyskam

lecz teraz inaczej

odnajduję szczęście

a dawny smutek

na zawsze znika

 

wreszcie spokój

w moim sercu gości

wszystko szczęśliwie

zmierza do radosnego

jutra

pamiętam aby o radę

wciąż prosić

największego

obrońcy i wroga

patrzącego

na mnie

z lustra

 

 

Oskar Wizard

 

Być czy mieć

Bo jeśli być

to kimś i to bardzo

zaistnieć głośno

w przestrzeni

wyróżnić się

wspiąć się na szczyty

wzbudzić aplauz

poczuć się

ponad

i bardzo

 

A jeśli mieć

to wszystkiego

co dobre

w nadmiarze

i na zapas

aby przyjemnie żyć

wzbudzić aplauz

poczuć się

ponad

i bardzo

 

jeśli więc

być i mieć

prowadzi tą samą drogą

to warto być i mieć

lecz nigdy

zamiast

 

a zwłaszcza

bez ciebie

 

 

Oskar Wizard