Zawsze czułem że idę, i zawsze wtedy stałem
Dzisiaj czuję że stoję, mijam drogę za drogowskazem
Dopada mnie myśl, wspomnienie, że nadal marzę
Już nie o miłości - tak nigdy się już nie ukarzę
Lecz o spokoju ducha, kiedyś miałem go w darze
Pamiętasz ten czas? Za gniewem uśmiechnięte twarze
Gniewu nie ma, nie idę już z nim w parze
Pozwól, że Tobie moje schody do nieba pokażę...
Buduje schody
Prosto do nieba
Kładąc kłody
Do Twojego imienia
Jeszcze cegiełka...
Nie potrafię pogodzić się z losem, który mnie spotkał
Codzienne myśli sprawiły, że ze mnie potwór powstał
Naprawdę mam dość, nie chcę zostać straszliwą bestią
Nie chcę już czuć, że moje życie to pogoń za zemstą
Dlaczego ja cierpię, ale dlaczego nie Ty?
Dlaczego ja płaczę, ale dlaczego nie Ty?
Dlaczego ja umieram, gdy żyć zaczynasz Ty?
Dlaczego ja przestaję kochać - gdy kochać zaczynasz Ty?
Chodź, spójrz, to ja i zbudowane moje schody
Twoją porażką, Twoją trwogą, ciągłe łzy
A w zasadzie to Ty, Ty, Ty i Ty...
Buduje schody
Prosto do nieba
Kładąc kłody
Do Twojego imienia
Jeszcze cegiełka...
To nie ja ten co się sam znałem
Ale czym dziś się stałem?
Byłem tym co szeptał: " jestem i wspieram"
A dziś?
Zatracam się - zamykam oczy - umieram