Wigilia w szpitalu
kiedy nadszedł
wigilijny wieczór
i dźwięki kolęd
płynęły do uszu
gdzieś z oddali
przełamaliśmy
nad łóżkiem
drżącymi rękami
kruchy opłatek
w szpitalnej sali
nie było wigilijnych potraw
nie zanuciliśmy żadnej kolędy
wymieniliśmy jedynie dary
które jak Dziecię Jezus
w sercach się zrodziły
ty podarowałeś mi żal
co z oczu łzą spłynął
ja dałem ci w zamian słowa
otuchy
nadziei
i wiary...
Autor: Don Adalberto
Komentarze 5
Tak pięknie napisałeś.
Wzruszyłam się...
"ty podarowałeś mi żal
co z oczu łzą spłynął
ja dałem ci w zamian słowa
otuchy
nadziei i wiary..."
Dziękuję :-)
Jeśli wiersz Cię wzruszył, to znaczy, że spełnił swoją rolę. Dziękuję za to wzruszenie.
Po to tu jesteśmy na tej ziemi właśnie żeby się wspierać . Pięknie to ująłeś Leżałem jakiś czas temu tydzień . I przyznam że w końcu odpocząłem od codziennych spraw
Dziękuję za komentarz. Niestety, ludzie zamiast się wspierać wzajemnie, często są dla siebie wilkiem. Pozdrawiam.
Bywałem często z bliskimi w szpitalach. Wiem, jak bardzo potrzebne są tam słowa otuchy. Piękny wiersz. Pozdrawiam.