Wspomnienie

Pamiętam, wszystkie nasze rozmowy.
Nasze kłótnie i momenty, w których przyznałeś mi rację.
Pamiętam, każde słowo wypowiedziane z twoich ust.
Na temat moich oczu, czy o tym jaka potrafie być uparta.
Pamiętam, te godziny przesiedziane w twoim pokoju.
Ten wspaniały obiad i pytania twojej mamy.
Pamiętam, twój wzrok, kiedy wracałam do domu.
Twój śmiech, gdy zrobiłam coś głupiego.
Pamiętam, jak przytulałeś mnie na powitanie.
Obejmowałeś bez wyraźnego powodu.
Pamiętam, nasze wieczorne spacery.
Zazwyczaj ciche, ale wszystko zmieniające.
Pamiętam i nigdy nie zapomne naszego pierwszego pocałunku.
I tej chwili, gdy oznajmiłeś mi, że mnie kochasz.

Teraz już tego nie ma.
To wszystko zniknęło w chwili, gdy przestałeś być moim przyjacielem.
Mimo, że już nim nie jesteś, te momenty będe pamiętać zawsze..

  1211 odsłon

Pisane ze strachu

Istnieję! Jem i piję, z łazienki korzystam śmiało,
Śpiewam i jakoś żyję! Lecz chyba to za mało!
Dlatego miewam chwile, niekiedy w tej łazience,
Gdy myślę nad gazetą, co właśnie wpadła w ręce.

Myślenie pomysły rodzi, które przychodzą same.
Niektóre kroczą prozą, inne są rymowane.
Nikt mnie do tego nie zmusza i grosza też z tego nie ma,
Lecz kiedy mnie coś wzrusza to znika głupia trema.

Bo nie ma nic gorszego, czy byłem wielki czy mały,
Kiedy naprawdę nikogo - nie wzruszy ten byt mój cały.
Że świat się będzie toczył spokojnie, bez żadnej złości
I nawet nie zauważy mojej nieobecności.

Kielce 5 czerwca 2010r

  4153 odsłon

Sylwestrowe smuteczki (i nadzieje)

Sylwestrowe smuteczki               
(i nadzieje).                               

?Nareszcie sobie poszedł.
Bo z rok się tu zasiedział.
Wcale nie pachniał groszem.
I kiedy wyjść nie wiedział.

Długów umiał narobić,
Choć auto dostałem nowe.
I jak mam na to zarobić
Zachodzę teraz w głowę.

I draniem się okazał,
Na dobre mnie pogrążył.
Bo, nie bez mej pomocy,
Zostawił mi żonę w ciąży.?

Tak mówił młody człowiek.
Bo często tak się zdarza.
I zerwał, jak sen z powiek,
Karteczkę z kalendarza.

A mnie go było szkoda
Gdym słuchał zegara bicia.
Bo zabrał mi, wcale nie dodał,
Cząsteczkę mojego życia.

Następny już jest na schodach,
Z nadzieją otwieram drzwi.            
Może choć tydzień mi doda             
Bo stary, to rok zabrał mi.

Kielce 24 grudnia 2010 rok.
Kielce 31 grudnia

  2190 odsłon

Wierszyk rozpaczliwy

Wierszyk rozpaczliwy.


Kiedy wreszcie przestanę być stary?
Chyba dosyć już tego dobrego!
Inni mogą brać życie za bary?
A ja muszę być już do niczego?

Już mi stawy jak drzwi w szafie skrzypią,
W oczach pełno jest piasku jakiegoś,
Włosy siwe do końca się sypią,
W lustrze kawał jest pyska czyjegoś.

Kiedy wreszcie przestanę być stary,
To golonki za czterech się najem,
Cztery piwa naleję do czary,
Cztery dni będę dawnym hultajem!

Będę biegał i skakał do woli,
Krzepkie ciało wystawiał do słońca,
Albo leżał gdzieś w cieniu topoli
Wierząc, że już będzie tak bez końca.

Jeszcze tylko ten roczek przetrzymam!
Dwa tysiące i dziesięć - i dość!
Niech mi rentę zabiorą - wytrzymam!
Potem wracam! Staruchom na złość!

Kielce 31 grudnia 2009 r.

  4970 odsłon

Jedyne moje przedstawienie

Jedyne moje przedstawienie.

Teatr ogromny i widzów tłum, to lśniący, to szarobury,
Już trzeci dzwonek i cichnie szum, kurtyna idzie do góry.

Już reflektory rozdarły mrok, jaśnieje miejsce na scenie,
Tam każdy z widzów kieruje wzrok. Zaczyna się przedstawienie.

Lecz scena pusta już długo dość i katastrofy czuć smrodek,
Wtedy reżyser wpadając w złość -  MNIE! -  każe wypchnąć na środek.

I główną rolę każe mi grać, bez tekstu i bez suflera!
I mam pokazać na co mnie stać,  że umiem być większy od zera!

Coś mówię i słyszę na sali śmiech, coś robię - śmiech znowu gości.
Chwilami znika mi w piersi dech,  jak trafić do publiczności?!

Choć się starałem ze wszystkich sił, pomidor zgniły mnie trafił.
A widz niezadowolony był i wrzeszczał, żem nic nie potrafił.

Ze sceny schodzę, łeb trzymam nisko, w oczy nie patrzę nikomu.
Bo zmarnowałem szanse na wszystko i wstyd tak wracać do domu.

Ale reżyser czekał w kulisach i kazał się kłaniać na scenie.
"Nie martw się chłopie, zagrałeś nieźle - jedyne swe przedstawienie."

Kielce 18 czerwca 2010 r.

  2140 odsłon

ADAM DENNISON - Na wpół-wprost z głowy

Czuję ciężar krzesła
na którym siedzą moje
smutnie formalne
uciekające atomy
przemawiać
znów zawiłość
nie ? masówka

brak współczesnych poetów
trwałość ? funkcja wyższa
wulgarnie umowne znaki
i spory rodziny ludzkiej
wystylizowany na odosobnionego
chwalebnie odizolowanego
w skórze jest dobrze i niedobrze
klasycy odeszli
a wszystko pozostało
podmiot i przedmiot
meta i hemo

widzialny i niechciany
każdy szczegół wszystkie szczegóły
brak
w kolekcji obrazków świata
nie ma niewinności
co jest czego nie ma
i czego mogłoby nie być
twoja perspektywa.

  2031 odsłon

ADAM DENNISON - Z bezsennych nocy

Każesz mi wracać w progi nieznajome
i chwytać listy jak motyle czyste
a ja kaleki zbieram krople szkliste
dalekie dźwięki nocą uronione
co kalekując wędrują przez cienie
bez odpoczynku jak mgliste istnienie.

  2036 odsłon

ADAM DENNISON - Dziewczynka lat siedem

Aria jak skowyt wilka
dziewczynka
lat siedem
umiera na raka
pod czwórką
pod trójką
grają w kulki zielone
przechodziły baby
przyniosły zupę
krupnik

wujek Staszek i siostra od Janka
sok pomarańczowy
ciocia Mania
zawsze jest taka ciocia
nie martw się dziecko
odrosną ci włoski
takie miałaś ładne kręcone
padła żarówka
kroplówka
splątała się w rączce
sufit jest ciągle tak samo biały

znów zabrzmiało
co za muzyka
dobrze bierze górne partie
zjedz krupniku
chociaż trochę
zjedz krupniku
zjedz
wolała jak palą jej żyły
tej spod czwórki już nie dajemy
naprawdę

ona widzi jakieś motylki
śmiechu warte
niech przestanie wreszcie krzyczeć
telewizji nie można oglądać
wiadomości
uciszcie tego bachora
że też człowiek
musi umierać
jak pospolita
świnia

  4107 odsłon

Adam Dennison - Zwiastowanie

Ból wzmacnia zmysły
poszerza pole widzenia
odbiera

myśli które nie mają przyczyny
zwiastowanie właśnie następuje
blady anioł stoi na baczność
to o czym będą pisać
toczy się w głowach zainteresowanych
po ilu dawkach można spokojnie
zasnąć

nie czuć czterech żywiołów
zastanawiali się wszyscy
obdarzony myśleniem arcylogicznym
z zakrzepicą
i niezdiagnozowaną schizofrenią
słabym sercem
nie może podołać

słowo kruszyło się zawsze
nie mogło stać się ciałem
nazbyt jest śliskie i pasujące
nazbyt jasne i spodziewane
nie można nim nazwać chmur
ani roślin
nawet cierpienie wyrażone słowem
nic nie znaczy
nikt w nie nie wierzy naprawdę
myślą
że jest lepszy sposób
nie tak inwazyjny.

  2332 odsłon

Adam Dennison - Na pożegnanie XX wiekowi

Uczyli miłości na opak
z jednoosobowym paradygmatem
rozumy mieli wielkie a serca małe
zarżnęli świnie krowy
wystrzelali kury i kaczki
książki dały im ciepło
wozili kable i sznurki
zabawki i rozkładane tapczany
transporty kołysały się słodko
z prawa na lewo
z zachodu na wschód

podeptali krzyże i urwali łeb Chrystusowi
grali nim w piłkę do późnego wieczora
aż mama zawołała na kolację
jajecznica smakowała jak nigdy
wyostrzone zęby wtapiały się w nią jak w masło
z brody skapywał tłuszcz
kropla po kropli
kropla po kropli

poprzestawiali zegary na czas wysoce zmienny
biologicznie
nie było strachu kolacja zjedzona
nikt się nie złościł nie wygłaszał przemów
woda zawsze spływała z gór
jak od sąsiadów z wyższego piętra
zostawili włączoną pralkę i zapomnieli
woleli słuchać Mozarta
i tak im było blisko do niego
że wyrwali z zaświatów kilka żywych tonów
dwie frazy
i jeden następnik
podliczyli i oznajmili z dumą
iż metafizyka cenniejsza.

  3878 odsłon