magia która doskwiera w strachu emancypacji i abdykacji
kolorem tęczy uruchomiono przestrzeń ziemi
wydostane fragmenty czach w spokój zostawiam w dach
są niczym pamięć o deszcz uderzająco podobne
nie moc niczemu nie może sfolgować
a jedyny pomorze temu, który zna co to wybierać
idąc płonącą ścieżką zaczynasz pojmować
czy ten naród mógłby choć raz sfolgować
idąc za flagą zaczynasz nabierać
mocna jest zawsze taka właściwsza forma wymowna
na dźwięku nie warto wygrywać
i rzucam te brzydkie kaczeńce
zanoszę swe chłodne dolinę
i pykam w obłudne zwierzęce
zamykaj swe błędne spojrzenia
krew spływa od czoła i zdziera złoto dookoła
dźwięk syren zatacza swój smród
schludnie zmywają swój ród
nie boty o wota i roztocza
zapadła się własna z moca
nikt nie spojrzałby mi w mój róg
kasztanów moc to moc zaprzyjaźniona
drakoński on ta woń nie zwyciężona
w złoto zasługa w peleryna
nie widzę się w słowie słów swych zapomina
Gdy położyłem się spać, tak wolniej
swawolniej już kły zapodziały
gdy swoje dłonie położyłem na twe pościele
i przyszło przęsło, co koło zatyka
Moc aniołów umywa twe serca
pospieszaj na ratunek, gdzie moje
przeklinam przeto za wszeszm w weto
co cóżo łożnica zakarmiła
dała mi jeść, i siedem córek
dała mi cześć i kichem w maturę
potem zapodli się w bucha
a czemu pięść jest na uchach
ten dziki dzicz zawsze musi stawiać pierwszy ruch
pierwszy wschód, nie umiem, potrafić
drugi schód, za naród - obym mógł
idę po schodach, lecz nie chce zgoda
jakbym nachodził na jeden schód
czemu to zwierzę, za powiek mógł
siąść już trzeba do przemyślenia z nieba
trzy schody dalej idę w malej
jakim to cudem, zapomniał mnie brudem
zapach nie dogrzewał, a ciepło owiewał
trzy winogrona zawsze w zdjęciu dokona
i idę dalej, swemu pomalej
pogadam coś tam pośpiewam
ptaszku mój, którego słucham, a ciągle nie mam
Tak ciepło zwiewam, twój?
i schodek cztery, zawsze w litery, złożę je
a ja tylko płaczę i bzu wypaczę
patrzę się i chyba cię znam
boczę się, ej wolniej w maj
znam te sytuacje bez wyjścia
co z liścia panna w wiśniach
od cholery można zlitować
i rafa przestała pana słuchać
stała się mniej niebieska i zielona
przestała szlochać i sercu pajać
będziemy kichać - a macie?
Do Mego Domu, - tak niedaleko widać
ja tylko macham, zawsze patrzałem
miło dodać to jak siebie Kochałem
gdy bzy zaczną pachnieć mocniej jak łzy
zaczarowane od Miłego swemu
czym prędzej zostań mym mistrzem
w jednym jedynym swemu dniu
przy drodze zawsze widać tylko jedno