zapisane tak
by się zmieścić w rysunku dziecka
nowe życie to jest deszcz
słońce z za chmur
poeci to dzieci
ptaki wróżebne
samotna czystość
wielokrotna odpowiedź wychwycona podskórnie
i przekazana dalej
bez większego zrozumienia
nałogi pasje alkohole
nurkowania w piękno
ciężar zwłok samotność ruiny
na wiatry smoki
myśli gniją
wieczorne słońca
stare albumy
pamiętnik
czyjś uśmiech studiowany
wzruszający, rzeki nurt
koniczyny, ona, ta zielona ręka
głaskała stal i noc
Ogrom to niebo
spacer po lekcjach
wszystkie dźwięki, kolory
biel końca
czerń głębokości
czerwienie - nuty ryby ryty
i ruiny
i błękity
one zostaną po nas
czułem, że wszystko gdzieś jest
nawet jak nie patrzę i że cząstka mnie
zostanie tam na zawsze
wchłonie mnie komnata ogromu
i sam albo może z innymi będę
zamknięty lub wolny
rozszarpywany w błękicie
potem wracałem
do szkoły do domu do życia
dziś na spacerze
słońce odbijało się od pióropuszy władców, było cesarzem
powitanie i kultura słońca w narzędziach
wojny, architektury - czyli przebywania w świecie
i miłości
się rozpraszało i skupiało
byłem w tłumie gapiów przejętych szczęściem
i pomyślałem o nielicznych co potrafią
błyszczeć uszczęśliwiając innych
potem były fajerwerki, niektórzy nie mogą patrzeć
światło oślepia słabe oczy
ale czują błyszczący pot
to spływająca rzeka, ręka odwiecznego
mistrza bez imienia