Miętolicie słowa wzniosłe
lecz bez znaczenia.
Zaśmiecacie
spoconym tłumem wernisaże.
Bohomazom nadając znaczenie,
podziwiacie głupkowato zbiór plam.
Artykułowane
w stanie alkoholowego upojenia
wymiotne frazy
zaśmiecają przestrzeń publiczną.
Te wasze spory
godne najlepszych szpitali psychiatrycznych,
jakże są pełne zachwytu
nad istotą idiotyzmu.
Jeszcze niedawno sztuka była inspiracją
i napędem postępu cywilizacyjnego.
Sprowadzacie ją do parteru, depresji...
i jeszcze niżej.
Lubicie budować mity miernych artystów
posiadających właściwe nazwisko.
Te właśnie miernoty
stają się bożyszczami ciemnego ludu,
gdyż wszystkim rządzi marketing.
Lecz nie o to mam największe pretensje.
Twórzcie nadal byty
trwałe jak wydmuszki jaj...
Na podobieństwo waszych głów.
Kiedyś oznaką kultury była punktualność.
Koniec spotkania.
Idźcie bełkotać gdzieś indziej.
Dajcie szansę obsłudze i sprzątaczom.
Oni też tworzą sztukę.
SZTUKĘ PRZETRWANIA ŻYCIA.
Oskar Wizard