Byłem u Ciebie, przyjacielu
sadziłem kwiaty w twym ogrodzie
podlewałem zeschnięte krzewy
Podnosiłem z kolan
pochylone bukszpany
Żółte forsycje skrapiałem
świeżą wodą
Widziałem spragnione trzmieliny
i tulipany ospałe
skłonione
zmęczone
stęsknione
A róże które sadziłeś
zdziczałe, nieszczęśliwe
jak mogłem, ratowałem
Gdzie byłeś wtedy, zapytam
twój ogród wołał ciebie
krzyczał z tęsknoty
gorąco:
wróć, do twego ogrodu
do swego domu
do swych dzieci
i wracaj też do mnie
czekam