Poranek
Na pograniczu snu i jawy
Wkraczam w nieprzeniknioną
Gęstość mgły
Oczy się pocą
Na widok cierpienia tych bliskich
A jednak tak dalekich
Myśli krążą po orbitach wyobraźni
Oniryczne obrazy przelatują przed oczami
Niczym całe życie
Trudno rozwinąć kłębki
Stworzyć prostą linię
Mającą realny koniec
Nieważne jak się staram
Exodus i tak będzie paradoksalnie zwyczajny
Żyjącym nie przysługuje
Katharsis.
Wkraczam w nieprzeniknioną
Gęstość mgły
Oczy się pocą
Na widok cierpienia tych bliskich
A jednak tak dalekich
Myśli krążą po orbitach wyobraźni
Oniryczne obrazy przelatują przed oczami
Niczym całe życie
Trudno rozwinąć kłębki
Stworzyć prostą linię
Mającą realny koniec
Nieważne jak się staram
Exodus i tak będzie paradoksalnie zwyczajny
Żyjącym nie przysługuje
Katharsis.
Komentarze