Trzy dni nic nie jadłam.
Bez,jedzenia z braku sił upadłam.
Czułam serca kłócie.
Leżałam kilka dni bez czucia.
Cały czas się duszę.
Jakoś usunąć muszę.
Głowę do góry zadzieram.
Umieram powoli umieram.
Trzy dni nic nie jadłam.
Bez,jedzenia z braku sił upadłam.
Czułam serca kłócie.
Leżałam kilka dni bez czucia.
Cały czas się duszę.
Jakoś usunąć muszę.
Głowę do góry zadzieram.
Umieram powoli umieram.
Może jestem szaleńcem,
Marzący o życiu wiecznym.
Może jestem więźniem,
Nie potrafię wrzucić wsteczny.
W moim sercu wbity pręt,
Do miłości czuję wstręt.
Niebawem nie będzie nic,
Niebawem - nie będę żyć.
Może jestem tylko szaleńcem,
Nie mogę uwolnić myśli.
Może jesteś czymś więcej,
Wspomnień nic nie czyści.
A w sercu wbity pręt,
Znowu życiowy skręt.
Niebawem zamilkne.
Niebawem - zniknę.
Te myśli wciąż czają się w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!
Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...
...
Może jestem szaleńcem,
Może byliśmy kłamcą.
Może jestem jeńcem,
Myśli w płaczu tańczą.
Powiedz - kiedy się cierpienie zacznie?
Bo ja niedługo skończę cierpieć...
Te myśli wciąż tańczą w głowie,
Lecz już z nimi nic nie zrobię!
Moje serce wciąż kocha się w Tobie,
Będzie kochać nawet w grobie!
Uciekam,
przed samotnością w czterech ścianach
Staram,
uśmiechnięty mówić o kolejnych planach
Lecz,
wciąż widzę obrazy z wczoraj
Chcę latać...
Lecz,
budzę w sobie potwora
Staram,
Zachować trzeźwość i wciąż śnić
Uciekam,
Przed samotnością - nie chcę żyć
Chcę latać...
Być Martwym by Ciągle Śnić
By Być Martwym..
Bez Zbędnych Pytań..
Bez Żalu..
Być Martwym
by Wiecznie Śnić..
Tak ja widzę pęd i bieg,postaci z gliny ulepionych
prowadzonych przez Śmierć na rzeź,w łasce uświęconych
nie ja nie jestem z nich,ja jestem Uwolniony
wybrany przez samotność,przez ludzi odrzucony
Czuje jak moje serce topi się w morzu nienawiści
umysł mój pochłaniają duchy,te najpiękniejsze
ciało,mimo iż wśród ludzi,uleciało jak najprędzej
mrok!mrok! pochłoń mnie do swych miłości bram
Odejdźcie,zostawcie mnie nienaruszonego
nie potrafię okłamywać siebie,niechaj będę potępiony
zawsze w roju,czułem się jak lew
nie pojmuję prawdy,wypływającej z krwawych ust
Czuję jak łamie się nić mojego serca
w mózg wbijają mi się igły satanizmu
ciało, nic-nie-warte-ciało,ale dusza ma jest wieczna
prowadzi do Srebrzystej Krainy Wiecznego Potępienia
Mrok!Mrok! Pochłoń mnie do swych miłości bram
Gdyby marzenia się spełniały dziś bym marzył,
gdyby marzenia się spełniały dziś bym nie żył.
Gdyby życie miało jaki kol wiek sens dziś by nie było mnie,
gdy życie zawodzi to rani mnie.
Gdy odnajdę śmierdź; czarną jak noc zaklętą w grzmot i tą wielką moc,
która zabierze mnie STĄD...