Słowobranie
Pęcznieją we mnie dojrzewające
ze skojarzeń na słowa owoce.
Czasem są zaledwie zwykłą porzeczką,
którą obracam w ustach
wydymając policzki jak dziecko
co ssie landrynkę...
I wysysam z niej kwaskowy sok
zwykłych zdarzeń,
a bywa, że porzeczka mnoży się
w kiść winogron,
które rozgniatam powoli
językiem o podniebienie
i małymi łyczkami, niespiesznie
szukam w nich smaku winnej melancholii.
Komentarze