Dziękuję za mój kraj
mój dom
kościół mój
zdjęcia z mojego dzieciństwa
ulice moje
drzewa przy których rosłem
i cmentarz mój – taki nasz
Dziękuję za panią z cmentarza
co dzieci uczy historii
prosto i dotykalnie
po polsku, tak zwyczajnie
Tak, cieszą mnie dzieci
w Ojczyzny stulecie
bielą i czerwienią
pokryją tę ziemię
I choć mnie już nie będzie
wiersz ten ktoś dokończy...
i żeby to wiedzieć...
Trwamy w swych przekonaniach,
a potem przychodzi moment....
I sami się zagubimy.
W swych słowach,
w swych myślach...
Bo czasami tak bywa...
Gdy pozytywnie myślimy i mówimy...
Sobie wmawiamy,
że tak jest...
A rzeczywistość
sprawia,
że i my...
Błądzimy,
po omacku szukamy...
Swych prawd...
Światła, które gdzieś po drodze
nam zniknęło...
Nadzieja...
Uśpiona,
bo i my uśpieni...
Niech,
ktoś....
Coś....
W końcu zbudzi mnie z tego uśpienia...
Bo jestem i mnie nie ma...
Trwam...
W uśpieniu...
Cisza...
Pomiędzy światłem, a cieniem....
Ciało zanurzone w ciężkiej cieczy
lepkiej nieprzezroczystej
tak dusza czuje się w gęstości ziemskiej
w przyszłości niepewnej i mglistej
Dla mego istnienia przychodzę
uczyć się tego świata
jest radość jest cierpienie
człowiek z kimś tam się zbrata
By stracić znów nadzieję
by upaść twarzą w błoto
ocieram twarz zmęczoną
i wszystko tylko po to
Żeby duszy dać spróbować
na ziemi tej marności
że pyłem jestem jeno
dla Boga i ludzkości
Pyłem na tej ziemi może
ja jestem człowiek mały
ale przychodzę w wierze
że w duszy doskonały
Widzimy ile nam pozwolono
przez dziurkę tą od klucza
nie zobaczysz nieba błękitu
tak rozum nas naucza
Tylko dusza widzi
perspektywę świata całego
my jesteśmy badaczami
na ziemi życia naszego
Doświadczamy żeby
zrozumieć.
Niech lód nie skuje
naszych serc
a śniegi
niech nie prószą
w oczy
nie bądźmy podobni
do lodowych twierdz
gdyż świat nadal
jest uroczy
biel pokryła
jesienne szarzyzny
nosimy ubrania
jak wiosna kolorowe
w tym zimnie
stajemy się bardziej bliscy
serca potrzebując ciepła
na wzruszenia są gotowe
daj mi więc uśmiech
najbardziej promienny
tak abym ujrzał
tańczące iskierki
na śniegu
jest on dla mnie
właśnie teraz
najbardziej zbawienny
razem dopłyniemy
do wiosennego brzegu
Oskar Wizard
To raczej pewne
że nie spotkam anioła
nikt za mnie domu
nie posprząta
Ho! Ho!
żaden Mikołaj
nie zawoła
po kuchni
zamiast krasnoludków
będę się krzątać
potrawy same
się nie przyrządzą
pastuszkowie z owieczkami
nie włóczą się
w grudniu
królowie
za żywymi gwiazdami
błądzą
tylko kalendarz
wskaże
że święto
jest w tym dniu
i chociaż dawno
z baśni i legend
wyrosłem
bo lata
w rytmie
realnych trudów płyną
i chociaż
z powodu wagi
raczę się postem
to jednak
szczęściem
będzie spotkać się
z rodziną
Oskar Wizard
Wiersze tylko wtedy
nutę będą miały pogodną,
gdy czyjeś wargi
szeptem ich dotkną.
One miodem słów
serca dotykają.
Te najpiękniejsze
na zawsze
już pozostają.
Oskar Wizard
Dobroć
jest miarą
człowieczeństwa
miłość
jest miarą
doskonałości
nieznane
są jednak granice
aby dosięgnąć szczytów
dlatego nieustannie
potrzebujemy
przemiany
Autor: Don Adalberto
Bo...
Mnie to już nawet pisać się nie chce,
a co dopiero...
Być...
Wena gdzieś poszła,
zniknęła jak mgła w południe...
Pewnie znów do mnie przyjdzie,
od tak znienacka jak tęcza na niebie...
Złe myśli wylądowały w koszu...
Chmury wiatr przegonił...
W uśmiech się ubiorę...
Odnajdę swe zagubione światło.
I pójdę,
bez tego całego zła,
które ciągnie mnie w mrok...
Otwierasz oczy,
żyjesz,
a to już jest szczęście...
Kolejny dzień,
Twój dzień,
aby przeżyć,
coś niezwykłego...
Autor: Blue Magiczna
zdj. z google
A we mnie jest radość
od samego rana
energia pozytywnym płomieniem
rozpiera
czeka ścieżka sukcesami
usłana
bo mój czas
jest właśnie
teraz
cieszą
przyjaciół
uprzejmości
nawet nieprzychylni
ludzie bawią
nie myśl
że to efekt
miłości
sport
i ćwiczenia fizyczne
nas zbawią
Oskar Wizard
Jakże zimne jest puste łoże
nie zawsze możemy być obok siebie
o brak takich nocy anioły proszę
bo wolę być obok ciebie
jak w niebie
chociaż lubisz zajmować
większą część łoża
bo spanie w poprzek
to pozycja ulubiona
mam odciski
od przyklejonego
do ściany nosa
i nikt nie popsuje snów
jak zdenerwowana
żona
to wiesz przecież
że żyć bez ciebie nie mogę
zwłaszcza
że grzejesz mnie
jak sto termoforów
samotna noc wpędza
mnie w trwogę
nie dla mnie urok
samotnych
wieczorów
Oskar Wizard
Nie jest ważne
aby posiąść wiedzę
całego świata
Świat pełen jest mądrych
i nieszczęśliwych
Czasem więcej szczęścia
da podziwianie
kwiatka
A przeżywanie
jest bezcenne
dla istot żywych
Naszym celem
jest zastosowanie
chociaż części tej wiedzy
w swoim życiu
Wiedza bez czynów
jest bezużyteczna
Chwila zrozumienia
jest cenniejsza
od książek
trzystu
Nieprzydatna mądrość
jest śmieszna
Oskar Wizard
Jak brylant czyste
uczucia i emocje
pozbawione nutki fałszu
i domieszki kurtuazji
prawdziwe jak życie
które manifestuje istnienie
lub nie ma go wcale
prawdziwa miłość
szczera nienawiść
szalone pożądanie
głęboka niechęć
niezłomna przyjaźń
radość bez powodu
samotność z wyboru
poczucie więzi
kochanie ludzi
za to
że istnieją
poszukiwanie dobra
wszędzie i we wszystkim
czasem dyplomacja
złotousta
zaburza rytm
fałszywą melodią
jakże miłą dla ucha
kłamie
bo ma dobre chęci
Oskar Wizard
Po co truć i pouczać
jaki to ze mnie nauczyciel
na co komu wiedza
niewygodna co przewraca
mózgu ustalone ścieżki
Lepiej klepać swoje mantry
lub paciorki przekładać różańca
zaszyty w przyrody ciszy
siebie ciągle badam
tu mnie nikt nie słysy
życie swoje poukładam?
Z ciszy wskakuje w
hercowy grzmot
bo jestem wku...wiony
w słuchawkach dudni mi
Slimpknot
Tak w koło panie Macieju
jak w diabelskim młynie
stąpam na zielonej łące
to bujam się nad przepaścią
na cienkiej stalowej linie
Lecz nie ma ścieżki bez wyjścia
widzę tyle kwiatów
nazrywam je w ogrodzie
przy domu bez klamek
dla wariatów
Co konia obchodzi kiedy
wóz leży w rowie
czy byka jaj bolą kiedy
cielak rodzi się krowie
Tak o nas ktoś pamięta
w zamieci mroźnej zimy
kiedy biegniemy na przełaj
i w smutku brodzimy
Żadna wiara nic nie da
zacząć od czegoś trzeba
porządek zrobić w sercu
by czystym wejść do nieba
Modlitwa nie pomoże
nie zlecą tu Anioły
by ratować mi duszę
gdy w rozpaczy tonę goły
Co zasiejesz to zbierasz
smutek rodzi smutek
żal żal wzbiera większy
przyczyna jest i skutek
Wychodząc z męki uczuć i rozpaczy
ściskam w dłoni najlepszą z chwil pamięci
trzymam ją kurczowo niech ciągnie mnie w górę
jak boja ku powierzchni
kiedy tone w mule
I zapytam Boga tego
gdzieś tam w niebie
czemu tyle złego
za co mam udrękę
przecież wierzę w Ciebie
odpowiedź usłyszę
-Ja daję ci wszystko
miłość i nadzieję
zacznij najpierw wierzyć w siebie
a po szczęście wyciągnij w końcu
rękę.
Nie umiem
zatykać uszu
kiedy krzywda
wniebogłosy woła
nie umiem
przysłaniać oczu
kiedy nieprawość
stoi na cokołach
nie umiem
przymykać ust
gdy smak goryczy
w gardle aż dusi
nie chowam
głowy w piasek
i nikt mnie do tego
na pewno nie zmusi
jak będzie dalej
tego nikt nie odgadnie
ja wiem tylko jedno
że czas ziemskiej próby
trwa jeszcze dla mnie
Autor: Don Adalberto
Kłębiąca się samotność
w przeludnionym świecie.
Pieniądz szczęścia nie daje;
tylko przyjemności.
Zniewieściały mężczyzna
poddany kobiecie.
Seks zastąpił
dawną definicję miłości.
Niebawem komputery
przejmą nasze myśli.
Chyba, że wcześniej
zapłonie milion słońc.
Dookoła bomby atomowe
i terroryści...
Wiele cywilizacji
miało swe końce.
Lecz teraz tańcz
chocholi taniec!
Robisz karierę
i spłacasz kredyty...
Pewnie ominie cię
światowa zamieć?
Każdy
na uśmiech losu
liczy.
Oskar Wizard
Czekam
na twój uśmiech
jak na promyk
co zapali świt
nową nadzieją
czekam
na dobre słowo
które opatrzy
jak remedium
obolałe rany
czekam
na życzliwy gest
w akcie przemiany
który jeszcze raz
pozwoli mi uwierzyć
w człowieka
Autor: Don Adalberto
W oswojonych
meandrach
osobowości
szukam sił
i skutecznego zioła
aby opatrzyć ranę
zadaną mi w plecy
i aby móc powstać
z kolan
dlaczego nienawiść
rozlewa się szeroko
jak wezbrana rzeka
a zazdrość tak łatwo
w sercach się budzi?
dlaczego ludzie
miotani zawiścią
krzywdzą innych
a może to nie są ludzie
lecz korzenie mandragory
co tylko udają ludzi?
Autor: Don Adalberto
W cieniu
rozłożystej ciszy
cmentarnych alejek
przystanął czas
jak siwy profesor
który przemawia
kamiennymi tablicami
nagrobnych życiorysów
z milczącej katedry
świata
wszystko biegnie
do kresu
wszystko przemija
nic nie jest pewne
ani miejsce ani chwila
jedynie śmierć
najpewniej rozbrzmiewa
w ostatnim akordzie
ziemskiego aksjomatu
Autor: Don Adalberto
Wypłynąłem wreszcie
na bez stresu oceany
w mój okręt
nadal uderzają sztormowe fale
witaj losie dynamiczny
losie wspaniały
nigdy i w niczym nie pomogły
zbędne żale
kiedyś marzyłem
aby problemy mnie omijały
teraz wciąż myślę
że poradzę sobie
każdy film z akcją
jest wspaniały
ja taki film
w swoim życiu tworzę
Oskar Wizard
Niepoprawni naiwni romantycy
opowiadający historię swoich snów
słyszą serenadę świerszcza
w krwistej czerwieni zachodzącego słońca
Co ciekawe widzą opadający liść jesieni
on zawisł na ułamek sekundy
bawiąc się na wietrze zbłąkany
Promieniem słońca czy płaczącą kroplą deszczu
piszą
Staw pełen żab które kumkaniem
wzywają ciekawego boćka Jeremiego
wędrowca letniego
Motyl wachlarz delikatnej sekundy
żyjący po to żeby być pięknym
Ptak wolny w trójwymiarze
tnący przestrzeń swym pędem
Starsza pani o lasce podparta
kroczy dostojnie niczym bohater wojenny
bo walkę stoczyła nierówną z życiem
Bliscy nieobecni obecni już niebliscy
a imiona tak bliskie
Bóg pełen zagadek rebusów i niewiadomych
To wszystko sen wariata
czy próżne trele poety
Jak serce opisać w słowach
rozlewisko uczuć czy bicie codzienności
A może ten sen to rzeczywistość a
rzeczywistość śnimy
Nie oceniajmy bo ocenie zostaniemy poddani
z wyrozumiałością swój krzyż niesiemy
idei mglistej na wieki oddani
Bądźmy mali a dowiedziemy
swej wielkości