Łzy - rzadko płyną z radości
w miłości miewają goryczy smak
gdy serce przepełnia cierpienie
posmakiem soli zraszają twarz
nigdy nie koją cierpienia
tylko się w nim pogłębiają
siejąc wokół smutek -
w przygnębienie wprawiają.
autor: Helena Szymko/
Łzy - rzadko płyną z radości
w miłości miewają goryczy smak
gdy serce przepełnia cierpienie
posmakiem soli zraszają twarz
nigdy nie koją cierpienia
tylko się w nim pogłębiają
siejąc wokół smutek -
w przygnębienie wprawiają.
autor: Helena Szymko/
Usuń z pamięci - jeśli tylko zdołasz
odłóż na półkę jak przeczytaną książkę
którą pokrywa już tylko kurz
jak ofiarę - dla pogańskich bogów
na ołtarzu złóż
to co istniało coraz mniej boli
czas - obrazy i słowa
usunie z pamięci
mowa wierszy to już za mało
akt skończył się pierwszy -
drugiego być nie miało .
autor: Helena Szymko/
foto z netu/
To były dawne lata -
był jej wybrańcem
wystarczył miły uśmiech
taniec na parkiecie
ona piękna i zwiewna
o anielskim spojrzeniu
on szarmancki czarodziej
o miłym uśmiechu
prowadził ją w tańcu
wszyscy się zachwycali
tak zgranym duetem
sobą zauroczeni
nikogo nie widzieli
niczego im nie było trzeba
na tym ziemskim padole
mieli swój kawałek nieba
czas upływał jak w bajce
czary nadal trwały
dopóki nie prysły
jak mydlana bańka
los po prostu z nich zakpił
drogi im rozdzielił -
spotkali się przypadkiem
oboje zaskoczeni
prawie się nie poznali
ona urocza jak dawniej
pomimo upływu czasu
on - łysawy mężczyzna
już w podeszłym wieku
przywitanie ciepłe
lecz bez uczuć fali
byli już sobie obcy -
czas ich od siebie oddalił.
autor: Helena Szymko/
Gdy serce płacze -
miłość zawodzi
muzyka twoim ukojeniem -
oczyści ciało
z toksycznych wspomnień
zamknie za tobą
dawne mroczne wrota -
wyzwoli uśmiech
na twojej twarzy
sprawi - że mniej
boli tęsknota .
autor: Helena Szymko/
Dotąd nikomu się nie udało -
opuścić krainy zmarłych
Orfeuszowi tę szansę dano
zachwycał Erynie swoją muzyką
za jego piękną muzykę
uwolnić ją obiecano
prowadził ją Hermes
z krainy śmierci
by zwrócić mężowi
Orfeusz niepomny
bogiń przestrodze
obejrzał się za siebie
zniweczył przywilej
uwolnienia żony
zapłacił za to srodze
powrotem Eurydyki
w krainę Hadesu -
skąd nie ma już powrotu.
/autor : Helena Szymko/
foto z Google/
W sercu ukrywam życia obrazy -
układam je w zakątku marzeń
gdy noc gwiezdnym szlakiem usłana
wyciągam ręce by dotknąć gwiazdy
są tak daleko a złudnie blisko
błyszczą na niebie srebrzystym pyłem
lecz droga do nich wciąż za daleka
tęsknotą swoją maluję obrazy
jak dotknąć gwiazd wciąż mi się marzy
tak bardzo pragnę znów dotknąć ciebie
lecz na wielu z nich -
zatarły się już ślady twojej twarzy
autor: Helena Szymko/
28 kwietnia 2012 r.
Zatrzymałam się - na niej
pośród spokojnego oceanu wody
by zapomnieć - oddychać
jej dziewiczym powietrzem
uwikłana w beznadzieję
spragniona wyzwolenia
lotem ptaka na wietrze
tulonego kołyską kokonu motyla
oczekującego na wolność
wzlecenia nad łąkę
porannego słońca
ogrzanym powietrzem
ja - nie jestem w stanie
wznieść się tak jak one
napawać wolnością
i cieszyć tam z góry
cudami przyrody
mej dziewiczej wyspy
rozległym widokiem
szmaragdowej barwy
bezkresnej dali wody
uciekam od ciebie
by przemyśleć wszystko
i wyciszyć siebie
choć czasami pragnę
do ciebie powrócić
już nie jestem w stanie -
swej wyspy porzucić.
autor: Helena Szymko/
foto z Google/
Na zawsze pozostaniesz -
mego serca tajemnicą
uczuć prawdziwych czystych
jak źródlana woda
może kiedyś - stanę się
obiektem twoich wspomnień
przypomnisz sobie
tę magiczną miłość
i zatęsknisz za nią -
gdy pomyślisz o mnie.
autor: Helena Szymko/
foto z Google/
Przyćmił już czas - miłości żar
nie zbudzisz jej z wiecznego snu
on nie potrafi już dla niej żyć
ona jak ta ćma wciąż snuje się
by ją pochłonął ostry światła blask
jak dawniej - miłości czar .
autor: Helena Szymko/
Już od dawna - nic nas nie łączyło
czarna chmura pokryła ją cieniem
pozostało po niej
tylko mgliste wspomnienie
na zgliszczach tamtej miłości
wybuduję wieżę
pustkę po tobie - wypełnię
nowej miłości przymierzem .
autor: Helena Szymko/
o' bezlitosnym ratunku wystarcza gdy świt dookoła w czarnym wujku;
promiennym pomarańcze, tancerz ulicznym jeżu, te wszystkie rany wylicza:
wyjedzie na kamień gdzieś i świat pomylony;
promyczek mi w Sercu tutaj wylicza|
Warkocze tu liści uzbieraj mi.
Wypryśnij czym prędzej i uciśnij, i weź to sobie do siebie, co mnie nie posłucha, a Kochałeś i byłeś i Jesteś nim | .
i biometr nieokrzesany tęczą w błękitnym w prze miłym błaganym; co sądy mamy ~
za krzywdy w słuchanym nie raz, za co zwierciadle przytrzyma i parzy się w krzyku codziennym dziecinnie prostym| zaraz...
i w nim wyjdzie się w noc i w sen uroczy; wyksztusisz się o promień co siły nabiera |
nikomu własnemu tak jak ja i po kryjomu, i rym w mym zdaniu otwieraj, i przypominaj |.
-aż ugnie się każda zakazana żona - zakażona | zmieniana na w pół i dół.. |
I tutaj goło o spływaj | skoroś pykł i łykł co wlekł i w kasze mykł, dobijaj co buczy i przyszedł se, i stygł - policzę się.
Bary za bary, te wszystkie gitary, czekające w komary za skróty, których nie ma, te które tu w czeluści dogryzają|.
Gromadki wen w statki, w podstępnych modelach meldunki i wianki w ich winach sztucznie wstawiają w bąbelki| -Wprawianych w bródkę, wyprawiają wywrotkę; i czyste szczęki;
Są bez własnej żeglugi u Matki | trajkoczą w stokrotki i maki, - a ryby biorą w różanych różańcach | kaczeńcach podróżach |
Wybiła godzina duża...
wypija błahostki z czekoladki, - i Chropy i chrostki, i chustki, i ciekawostki w zasadach najdroższych omijasz mnie | pejzażach | i wzgórzach |
z wielu dróg i wapiennych oh biorą; Cię bez przerwy;
My z troskliwiej wiosence, i naszej wisience, właściwej panience co sobie teraz zawistnie dogrywasz |
Wykwintnieś mógł | ściel się |. Boś bódł.
I wszystkie te strony, struny, gdzie świat pomylony, otulasz się w swych zapomnieniach, -
Gdy swemu posprząta, a oczy dogląda, podtrzyma w ożywczych płomieniach |
... aż wydmy poproszą, - o ciepło (niech noszą), i godło | zaplątasz;
o' takim się stajesz rycerzom błaganiem; a zdobył ten tron co mi i potrzeba;
-aż nędza wybrzydza i się dopomina, pojedziesz o piątej; dziesiąta... co mi trzeba ci | .
Mina gminna.
Ten balkon' tu szczekał, płonąca czekał, aż los zadrwił nogami poobrywał -
... i stokroć się prosi aż pedał spękał się; w złoty pył wykosił, i dość! I Już... toś mi pomógł!!!.
Rzekomo nikomu, łakomo o czekolad a w Romach, o wiadukt wychacza o rogich wrogach;
i Zakrywał w kołderkach, i naglił w pasterkach i bombonierkach, w bezchmurnych zadymach, których zna;
I już ci otwiera się; czym prędzej do mego ramienia, i zmieniaj się w mój kraj- co nie wyciera - aj! - Wybieraj...
*** przy tobie moje myśli zatracają sensu wodospadów ~~
o blado mi, gdym ciebie wiódł w srogi rytm kochanie ***
Dawid "Dejf" Motyka
Myśl, to duszy częsta pociecha,
Czas - płynie, nawet gdy człowiek zwleka,
Natura, miota mną po każdej stronie,
Bym mógł raz jeszcze poczuć ciepłe skronie.
I mimo, że fajnie tak z ludźmi obcować,
Tylko z Tobą na końcu chciałbym się schować,
Przed światem, który nas ogranicza,
I tak do końca naszego życia.
Więc jedno życzenie mam ja do świata,
I nim się spełni - niech miną i lata,
Lecz jedyna rzecz której mi teraz potrzeba,
Usłyszeć raz jeszcze - "Я люблю тебя [1]".
[1] Я люблю тебя (czyt. ya lyublyu tebya), z rosyjskiego: Ja kocham Ciebie.
Zagubiona
Pośród śmiechu tłumów
Zrozpaczona
Pogardliwym spojrzeniem
Zatruta
Fałszywym oskarżeniem
Staczasz się
W przepaść bezgraniczną
W przepaść głęboką
Z której nikt jeszcze nigdy nie wyszedł
I czekasz
Czekasz na ten głos w oddali.
Bo on obiecał
Że przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
Przyjdzie
I …
nie przyszedł…
Chyba Cię zostawił
Albo zapomniał o Tobie
Ale…
przecież obiecał…
że przyjdzie w dniu ostatecznym.
więc…
czekasz…
Bo wierzysz,
Że ON przyjdzie.
My wciąż płyniemy oceanem samotności -
samotnie upływa nam dzień za dniem
z każdą falą oddalamy się od siebie
bez nadziei na najmniejszy uczuć cień
oddalamy się od siebie z każda chwilą
z fal łoskotem płynie głośne SOS
wokół pustka zewsząd wieje tylko chłodem
nie szukamy już jak dawniej swoich rąk
oceanu otchłań tak bezmierna
pochłania nas - jego głębi ciemna toń
autor: Helena Szymko /
Moja droga, Tyś jest jak powietrze dla mnie...
Lecz proszę, zrozum dobrze tę składnię,
Albowiem nie o ulotność tegoż gazu chodzi,
A o drugie znacznie, które na myśl przychodzi.
Każda istota, powietrza wymaga,
Inaczej ze śmiercią bolesną się zmaga,
Umiera powoli, i bez tlenu zdycha,
Nim się obejrzy - już nie oddycha...
Tak więc, kochana, Tyś dla mnie jak powietrze,
To nie są słowa rzucane na wietrze,
To moje wołanie, o tlen dla siebie,
Gdyż umieram powoli, bez oddechu, bez Ciebie...
Mimo, iż krew, to płyn do życia niezbędny,
Pozbyć się jej chcę, nim dojdę do obłędu,
Bowiem jej nadmiar jest mi niepotrzebny,
Wierzę, że robiąc to nie popełniam błędu.
Krwawię z ran, które chciałaś bym miał,
Choć osobiście mi tego nie powiedziałaś,
Odmówić Ja Tobie, jakże bym śmiał,
Mimo, iż o efekcie swych słów nawet nie myślałaś...
Trudno, zdarza się, "Życie" jak to mówią,
Nie ma co się martwić jednym rannym człekiem,
W końcu śmierć i diabli krwiste mięso lubią,
A jego cena zmniejsza się wraz z wiekiem...
A zresztą i tak potrzeby nie mam - niech to diabli,
Życia bez zgody, której nie chcesz mi zapewnić,
Czas co prawda do trumny mnie nie nagli,
Ale chciałbym wreszcie coś w życiu odmienić...
Jeżeli tęż zmianę stanowić ma śmierć,
Niechaj tak będzie i wiedz droga o tym,
Że jeżeli czegoś chcę - będę mieć,
Choćbym myślał o pakcie grobowym.
postanowiłem odejść
a ty obiecałaś
że zawsze mogę wrócić
postanowiłem wrócić
a ty powiedziałaś
że to nie ma sensu
moje serce zostało złamane
po raz kolejny
oczy całe załzawione
czuję gulę w gardle
rozgrzane noże w sercu
twoja obietnica była tylko
pustymi słowami
nic nie znaczącymi
wypowiedzianymi z grzeczności
a ja ci uwierzyłem
odszedłem ciałem
ale nie duchem
cały czas nadzieję miałem
że jeszcze do ciebie wrócę
a gdy zrobić to chciałem
było już za późno
myślałem że jesteś osobą
która nigdy by mnie
nie zraniła
muszę przestać być taki
naiwny
rozwaliłaś mnie
a mimo to
gdybyś zmieniła zdanie
chciała mnie przyjąć z powrotem
byłbym tak szczęśliwy
że momentalnie bym zapomniał
o złamanej przez ciebie
obietnicy
Odnajduję ciebie w bajkach
co czytałaś na dobranoc
i w przeuroczych kołysankach,
w dłoniach które drżały
kiedy dorastałem,
na łące tańczącą
z naręczem kwiatów,
pod płaczliwą wierzbą
gdy sercem układałaś wersy
zdobione świergotem ptaków
i orkiestrą dumnych drzew
w złotych promieniach
prześwitujących między liśćmi,
spacerującą brzegiem morza
w romantycznym muskaniu
fal o piękne stopy
w spojrzeniu zielono - błękitnym,
na malinowym wzgórzu
otoczonym doskonałością gór,
szczęśliwą kiedy patrzyłaś
na purpurowy zachód słońca,
w słowach jestem dumna
że ciebie mam,
też jestem dumny
dziękuję
tęsknię bardzo
kocham cię,
mamo.
Kazimierz Surzyn