Wypłynąłem wreszcie
na bez stresu oceany
w mój okręt
nadal uderzają sztormowe fale
witaj losie dynamiczny
losie wspaniały
nigdy i w niczym nie pomogły
zbędne żale
kiedyś marzyłem
aby problemy mnie omijały
teraz wciąż myślę
że poradzę sobie
każdy film z akcją
jest wspaniały
ja taki film
w swoim życiu tworzę
Oskar Wizard
Trzy miesiące
dziesięć kilo mniej
dużo lżej
zacięta walka
jak w Stalingradzie
lecz dusza nie upadnie
tak daleko do końca
połowa planu wykonana
kibicujesz mi kochana
surowa dieta i wytrwałe ćwiczenia
tak bardzo mnie czasem to złości
lecz czego się nie robi dla miłości
Oskar Wizard
wychodzę na zawsze
ze strefy mroku
bo byłem takim
jak mnie nauczono
smutny romantyzm
ma mało uroku
zamykam bez żalu
epokę minioną
wolę blask słońca
i pogodne nastroje
lubię rozmowy
zamiast milczenia
wybacz
to życie jest tylko moje
niech się w szczęśliwsze zmienia
odrzucam regułę
złudnej wzajemności
jeśli mam czegoś nadmiar
to z tobą się podzielę
depresja jest jedną
z cech samotności
sprawdzam
którzy ze znajomych
to przyjaciele
Oskar Wizard
liście spadają z nieba
marznące słońce
okrywa się obłokami
jesień
szumi pieśń
samotności
zawładnęła tą krainą
i zmysłami
coś się kończy
w milczeniu ukryte
i coraz więcej
pustej przestrzeni
tonącej w deszczu
trzymam cię za rękę
i przytulam uśmiechem
zasłaniam
przed porywistym wiatrem
poszukującym już śniegu
dominujące
obecnie
palety szarości
ubarwię
twoim spojrzeniem
a ty
odnajdziesz ciepło
w moim
jesiennym
pulsującym radością
sercu
świat jest jesienny
lecz w nas
wciąż wiosna
Oskar Wizard
nie proszę o więcej
nawet nie o serce
a kilka życzliwych słów
czas mija bezpowrotnie
postąpmy roztropnie
gdy się spotkamy znów
są baśnie o miłości
bogate w namiętności
przeczy im czas
widzę tu proste rozwiązanie
nie mówmy do siebie
,,kochanie"
a życie nie doświadczy nas
lat wspólnych trzeba nam wiele
odpowiedzą czyśmy kochankowie
czy przyjaciele
cieszmy się wspólną chwilą
co zbyt gorące
szybko się spali
my w swych uczuciach
wciąż niedojrzali
niech nigdy nie miną
Oskar Wizard
Gdy zatapiasz się w swych myślach,
w swych pragnieniach,
tych takich skrywanych...
Chcesz je,
pragniesz...
Lecz boisz się...
Boisz się sięgać
gwiazd,
gdyż one tak daleko...
Takie nieosiągalne ...
Wysoko, a upadek ...
Tragiczny byłby w skutkach...
Ale powiedz?
Czy pierwszy raz byś tak spadała?
Już wiesz...
Upadek nie zabija Ciebie...
Tylko Twą duszę..
Serce rozdziera na kawałki...
Potem wstajesz...
I jesteś jeszcze silniejsza....
Nie wierzysz bajeczką...
Nie ufasz ludziom...
Aż do następnego razu...
Przecież któryś musi być ostatni raz...
By nie upaść,
a iść u boku z Nim ...
Tym właściwym...
Co kocha tak jak Ty....
Na dobre i na złe....
Nadzieja- nie pozwól jej zgasnąć...
-Blue Magiczna
(zdj.Google)
Dziś pójdę wcześniej spać,
zasnąć ...
by nie błądzić myślami....
Nie szukać wyjaśnień, których nie ma...
Nie bujać w obłokach,
by nie spaść....
Potrzeba snu,
gdyż umysł różne figle płata...
Rano wstać,
nie bujać już w obłokach...
Do momentu,
pierwszych taktów muzyki...
Słów wyczytanych w książce...
Odlecę do Ciebie..
Tam właśnie...
Tylko gdzie?
Głupie myślenie...
Niech skieruje mnie na inne tory...
Te takie bezpieczne...
Stabilne...
I pewne...
Chyba, że ....?
Nie to niemożliwe....
A teraz już ...
ciiiii
Bo śpię.....
-Blue Magiczna
(zdj.Google)
Wydaje się, że nie idzie...
Jak nimfa
nad powierzchnią
ścieżki płynie...
Urodą zachwyca,
przyćmiewając urok jesieni.
Czy spojrzy na mnie?
Czy tylko minie?
Przechodnie zatrzymują się
pięknem zdumieni!
Lecz skrzyżowały się
błyszcząc
nam spojrzenia...
Odczytałem w jej wzroku
nieme zainteresowanie...
Park jak magią dotknięty,
w wiosenny się zmienia!
Usiądź przy mnie na chwilę...
kochanie!
Tak jedna chwila,
życie trwale odmienia...
Bo chociaż
wiele już lat
przeminęło...
Dostarcza wciąż sercu
gorącego uniesienia!
Wtedy właśnie
szalone uczucie
w nas
ożyło.
Oskar Wizard
miła
czułość zmysły pęta
chociaż wiesz
czym są słodkie kłamstwa
dusza bywa wniebowzięta
jasny płomyk w świecie draństwa
w świecie draństwa i obcości
gdzie jest bogiem złotych parę
kwitnie czasem cud miłości
wznosząc szczęścia wielką czarę
nie zamykaj nigdy serca
bo bez uczuć ono puste
lepszą będzie radość wielka
kiedy spijam twoje usta
Oskar Wizard
(tryptyk)
I
mój dziadek
Wielkopolanin
z dziada pradziada
po latach zaboru
jako pierwszy
zawiesił na magistracie
flagę biało-czerwoną
a w opętanym wrześniu
trzydziestego dziewiątego
szaleńczo przedzierał się
by bronić Warszawy
lecz pod Kutnem
dostał się do niewoli
i przesiedział w Rzeszy
całą okupację
II
moja babcia
(bohaterka)
każdy dzień
znaczyła krzyżem
nadziei
i mocą wiary
dzieliła
kromkę chleba
na kruszyny
by zaspokoić głód
sześciorga dzieci
III
to historia
jak innych tysiące
z czasów wojennej
zawieruchy
która jeszcze dzisiaj
drżeniem głosu
powraca w opowieściach
mojej mamy
a w moim sercu
(kiedy je słucham)
powiewa dumnie
flaga dziadka
z osiemnastego roku
i burzy się w żyłach
krew
biało-czerwona
Autor: Don Adalberto
Szum morza w mej głowie,
myśli uspokaja...
Spokój i cisza
ukojeniem duszy...
Czasami za bardzo pragnę
co nie osiągalne...
Gdy zamknę oczy,
są do spełnienia....
Moje marzenia....
Szczęście dopełnienia.....
-Blue Magiczna
(zdj.Google)
Pomaluj mój świat
Pomaluj ogniem i czerwienią
Żyj szczęściem każdego dnia
Żyj właśnie ze mną
Kochaj i domagaj się kochania
Kochaj najmocniej jak potrafisz
Ty kroczysz tanecznym krokiem
Ty moje samotne serce uzdrowisz
Oskar Wizard
jesienią
liście opadają
jak z ramion
balast lat minionych
swoim dywanem
przypominają
zapomniane
niespełnione sny
wiatr
smętnym zawodzeniem
wzbudza w sercu
nostalgiczny
puls
że mogło być inaczej
zwłaszcza
pośród wiosennej beztroski
tak szybko zmierzch zapada
marzną ci dłonie
chłód wieczoru
gasi uśmiech
a ja wciąż czekam
abyś trafiła
do mojego ciepłego
przyjaznego domu
Oskar Wizard
pragnę
dotknąć płatków róży
pieścić ją dłońmi
upajać się wonią
takie wzruszenie
sercu służy
upaja zmysły
daje natchnienie
tej róży
uroczej
pragnę i pożądam
chciałbym
do gorącego serca
przytulić
usłyszeć od niej
ja ciebie też kocham
całować namiętnie
i się czulić
zapytasz
dlaczego
tak się różą zachwyciłem
jak można
tak szaleńczo zachwycać
się kwiatami
bo właśnie w niej
kształt twoich ust
sobie wyobraziłem
niech ta tajemnica
będzie tylko
między nami
Oskar Wizard
patrzę na świat
z buddyjskim stoicyzmem
spokój duszy to największe szczęście
podobno
nagle odzywają się żądze dzikie
wzrok
pieści zmysły
zgrabną piersią
lub nogą
i znów spokój
niebiański na mnie spływa
życzliwie przytulam sercem
każde stworzenie
wizja nirwany
w marzeniach odżywa
w ciekawej książce
znajduję natchnienie
lecz jakiś człowiek
złym słowem błyska
budzi się we mnie
samuraja zapalczywość
pokonałbym sam
Trojan trzystu
podobno lekarstwem
byłaby
gorąca miłość
Oskar Wizard
kiedy życie się przeleje
w jednej chwili
jak wodospad
i skinieniem palca
wezwiesz mnie do siebie
niech mi niczego
nie będzie szkoda
bo ja przecież nie jestem
z tego świata
wezmę ze sobą
tylko kilka wierszy
zamiast fotografii
z pielgrzymki po ziemi
choć jestem przekonany
że jeszcze wspanialsze rzeczy
tam dla nas przygotowałeś
a ja będę je mógł chwytać
w wersety anielsko - doskonałe
Autor: Don Adalberto
popatrz jak szybko
upływa czas
jeszcze wczoraj
byliśmy tacy młodzi
z zachwytem dziecka
odkrywaliśmy nieznany
świat
pełni zapału
i wielkich ideałów
jesienne kwiaty
już umarły
ścięte pierwszym
mrozem
a my jutro
odejdziemy daleko
zgłębiać tajemnicę
nieskończoności
Autor: Don Adalberto
tonę w aksamicie ciszy
baśniowe roztaczam wizje
na podobieństwo snu
i tylko stary budzik
zaburza doskonałość
marzeń mknących
poza czas i miejsce
jakby chciał protestować
bo nic
nie trwa wiecznie
w tym słodkim stanie
mija godzina za godziną
w klepsydrze krystalicznej wolności
przesypują się ziarna szczęścia
aż do ostatniego
krzyczącego złotymi zgłoskami
że minął czas
wtedy i tylko wtedy
otwieram czeluście serca
na nowe doznania
i bliskość drugiego człowieka
bo chwile uroczej samotności
nie mogą
trwać wiecznie
Oskar Wizard