Kiedy zamykam drzwi samotności
nie ma tam nic ciekawego
trochę gruzu po uczuciach
i garść popiołu nadziei
przez blade okno nie wpada słońce
tylko deszcz kapie po parapecie
powtarza mantrę że łzy obmyją żal
słona kropla rozmazuje tusz w zeszycie
zamazując sens zdań niedopisanych
Wydaje mi się że ten deszcz
zmyje cały świat
mój świat kap kap kap
kaptur założę i wybiegnę
się z nim zmierzę
niech tnie smaga leje pada
niech obmyje mnie całego
niech przemoczy aż do slipek
i niech już przestanie