Życie... nie takie fajne
Znowu się ten stan zaczął pojawiać
Znowu w mojej głowie mieszać się zaczęło
Znowu nie wiem jakie dalej kroki stawiać
Znowu nie ma zacięcia, które niedawne jeszcze we mnie płonęło
Wpadłem w środek wielkiej pustyni bezradności
Gdzie bym nie poszedł to czeka mnie niepowodzenie
Może już osiągnąłem maksymalny poziom beznadziejności
A może jeszcze los czeka na jednego, już ostatniego kroku zrobienie
Dopiero wtedy będę mógł się w pełni już przekonać
Jak życie potrafi dać komuś w kość
Chciałem wielkich rzeczy w nim dokonać
Ale teraz już mam w zasadzie dość
Zaczęło wszystko po mnie ściekać
Po co się czymkolwiek przejmować?
Szczęścia nawet na chwilę nie mogę i tak się doczekać
A przecież w tym czasie czymś innym warto się zajmować
Bycie miłym? Wyrozumiałym? Pomocnym? Hah, co to teraz właściwie znaczy?
Wszyscy w fałszywości, obłudzie i własnej wygodzie są okopani
Chcąc być dobrym, nie wiedziałem nawet ile się traci
Teraz już wiem, że nie warto się starać, ludzie i tak będą dalej zakłamani
Jak czegoś potrzebują, to zawsze na tę samą osobę liczyli
Lecz gdy od nich życzliwości się oczekuje ten pierwszy raz
To nagle wszyscy się razem odwrócili
I w taki oto sposób, w głębokiej samotności mija powoli czas
Jak znaleźć lekarstwo? Czy jest jakiś możliwy ratunek?
Uciec do używek? Trzymać się blisko alkoholu?
Zapomnienie, chociaż na chwilę zapewni jakiś mocniejszy trunek
Wiem, że to zła droga, ale może nie ma wyboru?
Z resztą, kogo by to obchodziło
Każdy ma swoje własne zmartwienia
Czyjaś porażka? W czyj humor by to uderzyło?
Prawda jest taka, że samemu się walczy i samemu się umiera
Życie jest wielką sceną teatralną
My na niej tylko gramy
Każdy ma swoją rolę i każdy chce by była tą najlepszą, niepowtarzalną
Wtedy zapomina się, że z innymi też do czynienia mamy
Ja się w tym odnaleźć nie mogę
Jestem statystą, zza kulis ledwo wystaję
Każdy gwałtowny zwrot budzi we mnie trwogę
Chyba też dlatego, tak szybko się poddaję ...
Chciałbym by było inaczej, lepiej
Marzy mi się, że dookoła szczęście będzie krążyć
Że wszyscy traktują się cieplej
Do tego chciałem od początku dążyć
Ale teraz już jest tego zakończenie
Sens znika, to jest jak bez wzroku zwykłe błądzenie...
Znowu w mojej głowie mieszać się zaczęło
Znowu nie wiem jakie dalej kroki stawiać
Znowu nie ma zacięcia, które niedawne jeszcze we mnie płonęło
Wpadłem w środek wielkiej pustyni bezradności
Gdzie bym nie poszedł to czeka mnie niepowodzenie
Może już osiągnąłem maksymalny poziom beznadziejności
A może jeszcze los czeka na jednego, już ostatniego kroku zrobienie
Dopiero wtedy będę mógł się w pełni już przekonać
Jak życie potrafi dać komuś w kość
Chciałem wielkich rzeczy w nim dokonać
Ale teraz już mam w zasadzie dość
Zaczęło wszystko po mnie ściekać
Po co się czymkolwiek przejmować?
Szczęścia nawet na chwilę nie mogę i tak się doczekać
A przecież w tym czasie czymś innym warto się zajmować
Bycie miłym? Wyrozumiałym? Pomocnym? Hah, co to teraz właściwie znaczy?
Wszyscy w fałszywości, obłudzie i własnej wygodzie są okopani
Chcąc być dobrym, nie wiedziałem nawet ile się traci
Teraz już wiem, że nie warto się starać, ludzie i tak będą dalej zakłamani
Jak czegoś potrzebują, to zawsze na tę samą osobę liczyli
Lecz gdy od nich życzliwości się oczekuje ten pierwszy raz
To nagle wszyscy się razem odwrócili
I w taki oto sposób, w głębokiej samotności mija powoli czas
Jak znaleźć lekarstwo? Czy jest jakiś możliwy ratunek?
Uciec do używek? Trzymać się blisko alkoholu?
Zapomnienie, chociaż na chwilę zapewni jakiś mocniejszy trunek
Wiem, że to zła droga, ale może nie ma wyboru?
Z resztą, kogo by to obchodziło
Każdy ma swoje własne zmartwienia
Czyjaś porażka? W czyj humor by to uderzyło?
Prawda jest taka, że samemu się walczy i samemu się umiera
Życie jest wielką sceną teatralną
My na niej tylko gramy
Każdy ma swoją rolę i każdy chce by była tą najlepszą, niepowtarzalną
Wtedy zapomina się, że z innymi też do czynienia mamy
Ja się w tym odnaleźć nie mogę
Jestem statystą, zza kulis ledwo wystaję
Każdy gwałtowny zwrot budzi we mnie trwogę
Chyba też dlatego, tak szybko się poddaję ...
Chciałbym by było inaczej, lepiej
Marzy mi się, że dookoła szczęście będzie krążyć
Że wszyscy traktują się cieplej
Do tego chciałem od początku dążyć
Ale teraz już jest tego zakończenie
Sens znika, to jest jak bez wzroku zwykłe błądzenie...
Komentarze 2
Ja odbieram to tak jak napisałeś. Życie jest do d..... i tyle, ale jak znam życie to jest to jeden ze stanów przejściowych. Pozdrawiam
Życie jest spoko ;D Ludzie to ku*wy