Chciałbym kiedyś mieć własny dom
pełen ciepła, choć pod marnym dachem.
I jak dawniej móc uwierzyć snom,
a nie mokry się budzić ze strachem.
Chciałbym kiedyś mieć taki kraj,
który wiosną, zimą i latem
byłby dla mnie jak cudny raj,
a w nim każdy każdemu bratem.
Chciałbym kiedyś mieć taki rząd,
taki, co by wstrętu nie budził
i rozumiał każdy swój błąd.
I się składał ze światłych ludzi.
Chciałbym kiedyś. Te słowa dwa
w uszach dźwięczą zawsze i wszędzie.
Może spełnią się, jak Bóg da.
Tylko kiedy to kiedyś będzie.
pełen ciepła, choć pod marnym dachem.
I jak dawniej móc uwierzyć snom,
a nie mokry się budzić ze strachem.
Chciałbym kiedyś mieć taki kraj,
który wiosną, zimą i latem
byłby dla mnie jak cudny raj,
a w nim każdy każdemu bratem.
Chciałbym kiedyś mieć taki rząd,
taki, co by wstrętu nie budził
i rozumiał każdy swój błąd.
I się składał ze światłych ludzi.
Chciałbym kiedyś. Te słowa dwa
w uszach dźwięczą zawsze i wszędzie.
Może spełnią się, jak Bóg da.
Tylko kiedy to kiedyś będzie.